Poncyljusz: Kościół nigdy nie zrobił człowiekowi krzywdy
To dobrze, że Kościół wyraża zdecydowaną opinię w sprawie in vitro, katolicyzm często chowany jest do kieszeni - mówi gość Kontrwywiadu RMF Paweł Poncyljusz.
Gość RMF FM nie przewiduje dyscypliny partyjnej w głosowaniu nad in vitro. O swoim spotkaniu z wykluczonym z PiS Migalskim mówi: Miło powspominać, patrząc na zdjęcia w kowbojskich kapeluszach. Jeżeli w nadchodzących wyborach PiS nie powtórzy dobrego wyniku z kampanii prezydenckiej, będziemy czekać na zdecydowaną ocenę twórców kampanii - dodaje.
Konrad Piasecki: Paweł Poncyljusz jeszcze Prawo i Sprawiedliwość, witam.
Paweł Poncyljusz:- Niech pan nie żartuje. Prawo i Sprawiedliwość, witam.
Na początek sprawa bardzo poważna. Pan pamięta Eugeniusza Wróbla ze wspólnych prac w rządzie?
- Tak, on był wiceministrem infrastruktury w rządzie PiS. Akurat tak się składa, że równocześnie jest człowiekiem, który współtworzył budowę takiego dużego lotniska, jakim jest port Katowice - Pyrzowice.
Czyli rozmawialiście wielokrotnie, również o sprawach prywatnych?
- O prywatnych nie. Bardziej właśnie Katowice - Pyrzowice były tematem naszych rozmów.
O kłopotach z synem nigdy nie wspominał?
- Nigdy nie słyszałem o tym, żeby były jakieś problemy, więc to jest jakaś strasznie tragiczna rzecz. Trudno jest mi sobie wyobrazić osobę spokrewnioną ojciec - syn, córka - mama, żeby dokonywać tak koszmarnego morderstwa.
Dramatyczna historia. Panie pośle, czy w PiS będzie dyscyplina w czasie głosowania nad in-vitro?
- Nie sądzę. Byłoby chyba źle. Znaczy w tego typu sprawach sumienia, bo de facto jest to sumienie, nie ma, nie ma...
... tylko pytanie, czy konserwatywna, prawicowa partia może sobie pozwolić na to, żeby wystąpić nie do końca zgodnie z linią Kościoła. Linia Kościoła jest w tej sprawie absolutnie jednoznaczna.
- Myślę, że jakiś akcent liderów, czy kierownictwa partii na pewno będzie. To też widać po różnych głosowaniach w naszym klubie. Natomiast tego typu sprawy, sprawy sumienia, obarczone, czy obciążone dyscypliną, zazwyczaj łamią środowisko polityczne. Zaczynają się różnego rodzaju problemy.
Czyli, ostrzega pan swoich liderów...
- ...ja nie muszę ostrzegać, bo już słyszałem tego typu wypowiedzi. Dla jedności partii, która grupuje ludzi z różnym pochodzeniem, z różną historią, myślę, że takiej dyscypliny być nie powinno, ale nie ma wątpliwości, gdzie będzie większość, przeważająca większość.
Przeciwko mrożeniu zarodków.
- Tak, bo to jest jedna z najtrudniejszych ustaw tej kadencji. To jest też związane z sumieniem każdego posła. Mamy wypowiedź bardzo twardą arcybiskupa Hosera. Niektórzy się na to obruszyli, ale powiedzmy sobie szczerze, Kościół jeszcze nigdy człowiekowi nie zrobił krzywdy. Mówię w takim wymiarze dalekim. I to, że on to mówi, to też w pewnym sensie uświadamia posłów, którzy często mówią o sobie: jestem katolikiem. Jak dochodzi do tego typu decyzji, to ten katolicyzm, gdzieś tam się chowa do kieszeni.
Panie pośle a pan jako katolik wyobraża sobie zagłosowanie za możliwością mrożenia zarodków?
- Na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie, ale to zobaczymy jak ta ustawa będzie wyglądała. Możliwe, że będziemy mieć pewne etapy, bo ja sobie wyobrażam, że w pierwszym etapie, takie słyszałem głosy ze strony PO, będziemy decydować o jakimkolwiek uregulowaniu. Zapisaniu, co wolno, a co nie wolno.
Podejrzewam, że się skończy tym, że ta ustawa wyląduje w koszu, bo nikomu nie będzie wygodnie podejmować tak trudnych rozstrzygnięć tuż przed wyborami.
- No... aczkolwiek, jeżeli PO traci dzisiaj Janusza Palikota, to będzie próbowała się mienić taką partią konserwatywną, bogobojną i z drugiej strony taką spolegliwą wobec sprawy in vitro.
Bogobojności PiS-u nic nie przebije. Panie pośle, pan uczy dzieci, której wersji "Ojczyznę wolną" śpiewania? "Ojczyznę wolną racz nam wrócić", czy "Ojczyznę wolną pobłogosław"?
- Nie, pobłogosław. Tak się śpiewa dzisiaj w kościele.
Kto śpiewam, ten śpiewa. Jarosław Kaczyński żąda powrotu wolnej Polski.
- Tu mówię - każdy ma swoją opinie. Ja "Ojczyznę wolną racz nam zwrócić panie" pamiętam z mszy papieskiej na stadionie X-lecia w Warszawie - dzisiejszym Stadionie Narodowym.
Tym bardziej się dziwię Jarosławowi Kaczyńskiemu, że nie zauważył, że coś się przez te dwadzieścia parę lat zmieniło w Polsce.
- Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że Jarosław Kaczyński jest jedną z rodzin tragicznie poległych, czy tych, którzy zginęli w trakcie katastrofy smoleńskiej, to jeżeli wybaczamy innym rodzinom różne, ostre stwierdzenia to bez przesady. Dajmy też prawo Jarosławowi Kaczyńskiemu bycia właśnie rodziną, tych, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej.
Bycia rodziną oczywiście tak, ale twierdzenie, że Polska nie jest wolna i przeżywanie tragedii smoleńskiej to mogą być dwie różne sprawy.
- Jeżeli znowu popatrzymy na to z lotu ptaka, a nie w takich zwykłych utarczkach, że giną najważniejsze osoby - na pokładzie samolotu, który powinien być najbezpieczniejszy w Polsce - to coś jest nie tak. Ja nie mówię, że to już nie jest wolna Polska, ale mówię, że coś jest nie tak. Po pół roku nie wiemy wiele więcej, niż wiedzieliśmy paręnaście dni po.
Dowiemy się prawdopodobnie jutro, kiedy MAK przedstawi swój pierwszy raport. Panie pośle, pan i pani Kluzik powtarzacie nieustająco, że zobaczymy czy PiS powtórzy wynik z wyborów prezydenckich. A jeśli nie powtórzy w wyborach samorządowych?
- Mam nadzieję, że to będzie przesłanka do tego, żeby rozmawiać, jak ma wyglądać przyszłość.
Czyli uważa pan, że jeśli nie powtórzy, to będzie to podważało nową strategię PiS - twardą, smoleńską.
- Ja będę czekał na ocenę kierownictwa partii, tak jak ta ocena się pojawiła teraz, bardzo ostra, kampanii prezydenckiej. Z tych zapowiedzi, wypowiedzi, które płyną ja rozumiem, że dzisiaj sukcesem dla PiS będzie osiągnięcie na poziomie sejmików wojewódzkich ok. 40 proc. Tak rozumiem te wypowiedzi, zestawiając je z wypowiedziami po kampanii prezydenckiej.
A jeżeli takiego wyniku nie będzie, to może to podważyć pozycję Jarosława Kaczyńskiego?
- Nie, bo Jarosław Kaczyński jest pewnym prezesem do 2014 roku. Samemu? Polityk sam może podjąć jakąś decyzję, ale to od niego zależy, a nikt go w PiS do tego nie zmusi. Ja uważam, że to będzie przełomowy moment. Będzie można zamknąć etap od końca wyborów prezydenckich, gdzie mieliśmy 36 proc. - mówię o pierwszej turze i otworzyć etap, który albo jest marszem bo władzę - i mam nadzieję, że tak będzie, albo będziemy musieli się zastanowić jak to wszystko ma dalej wyglądać.
Widzi pan jak bardzo w partii rośnie rola Zbigniewa Ziobry?
- Zbigniewa Ziobry jakoś nie widziałem przez ostatnie miesiące.
Podobno tak wyczyścił listy samorządowe w Krakowie i w Małopolsce. Ale słyszał pan o tym czyszczeniu list?
- Czytałem tylko w "Gazecie Wyborczej". Trudno mi powiedzieć. Na pewno Zbigniew Ziobro jako wiceprezes partii ma więcej do powiedzenia niż Paweł Poncyljusz jako poseł PiS, więc pewnie z tego punktu widzenia pewnie większe są jego wpływy. Ale to są wpływy adekwatne do wiceprezesa Hanny Gronkiewicz-Waltz, czy Grzegorza Schetyny w PO.
Za konszachty i narady z Migalskim już się panu dostało?
- Nie, ale to wie pan. Nie widziałem się z prezesem, tzn. widziałem go na scenie, ale on mnie chyba ze sceny nie widział. A z Markiem Migalskim znamy się, przecież prowadziliśmy kampanię prezydencką, słynne zdjęcia z kapeluszach kowbojskich, czy strojach hipisowskich - zawsze można sobie powspominać.