Obalą prezesa PSL? Piechociński: Mała grupa sfrustrowanych
Polskie Stronnictwo Ludowe ma pretensje do prezesa? „Rozmawia pan z małą grupą sfrustrowanych, którzy przestali mieć wpływ na sprawy partyjne” – mówi w Kontrwywiadzie RMF FM wicepremier, minister gospodarki i szef PSL Janusz Piechociński. „Ponoć odwoływanie ma się odbywać pod hasłem odmładzania. Przez 2 lata istotnie odmłodziłem PSL” – dodaje. „Nie próbujcie wmówić, że dojrzałe 120-letnie środowisko polityczne jest środowiskiem naiwniaków i przed wyborami będzie sobie wewnętrznie rozdawać ciosy na lewo i prawo” – mówi szef partii.
Konrad Piasecki: Uratuje się pan, czy pana obalą?
Janusz Piechociński, wicepremier, minister gospodarki, lider PSL: - W jakich kategoriach?
W kategoriach politycznych i w kategoriach prezesa PSL-u.
- Jak w gazetach napisali, że będzie dym, to napisali w gazetach.
Słyszę, że zwolennicy odwołania Piechocińskiego z funkcji prezesa już naostrzyli sztylety, policzyli szable i uderzą w sobotę. I pana zabiją.
- Jak rewolucję ogłasza się w gazetach, to znaczy, że rewolucji nie ma.
Czasami lekceważenie rewolucji przynosi tym, którzy ją lekceważyli fatalne efekty.
- Ja niczego nie lekceważę, ale moim problemem jest to, co dzieje się z polską gospodarką, która rozwija się bardzo dobrze, w tym półroczu w sposób szczególny, ale to nie znaczy, że nie ma zagrożeń. Zagrożeniem jest ryzyko niezrealizowania kontraktów na wschód, także z Rosją, nie tylko PESY - stąd gratulacje dla prezesa Zaboklickiego za Kijów. To jest ważne.
Wybaczy pan, ale czy z Januszem Piechocińskim czy bez Janusza Piechocińskiego PESA musi sobie jakoś radzić.
- A widzi pan, jak przejmowałem funkcję ministra gospodarki gospodarka szła w dół i za I kwartał 2013 mieliśmy 0,3. Dzisiaj to jest 3,6 i wielka dynamika eksportowa i wielka dynamika inwestycji.
Ma pan przekonanie, że Janusz Piechociński po sobocie pozostanie na wszystkich swoich stanowiskach?
- Nie widzę tutaj żadnego problemu. Dla mnie ważniejsze jest jedno - że litr mleka, nie tylko we wschodniej Polsce, kosztuje teraz złotówkę, a twardy żółty ser typu gouda w hurcie jest po 10 złotych. To jest poniżej kosztów.
I o to też mają do pana pretensje i nie tylko o to, ale też o wybory prezydenckie, o wynik kandydata PSL, że pan dużo mówi, mało słucha kolegów, że za chwilę wybory parlamentarne i PSL je przegra.
- Ale pan dużo czyta publicystyki.
Ja też rozmawiam sporo.
- Ale rozmawia pan z małą grupą sfrustrowanych, którzy przestali mieć wpływ na sprawy partyjne.
Czyli to sfrustrowani chcą obalić Piechocińskiego?
- Przecież nikt tu nie ukrywa, że jest usatysfakcjonowany tym, że w listopadzie 2012 przegrał.
Ale też nikt usatysfakcjonowany najgorszym wynikiem kandydata PSL w historii. Bo to był najgorszy wynik, ten , który dostał Adam Jarubas w wyborach prezydenckich.
- Tak, i pięć lat temu mieliście 1,75 w wykonaniu dwukrotnego premiera i dwukrotnego wicepremiera i wydaliśmy wtedy na tamtą kampanię 4,5 miliona. A teraz mieliśmy 1,68 i wydaliśmy półtora miliona. Niecałe.
Tylko najpierw wysunęliście kandydata, która właśnie zdobyła niewiele ponad 1,5 proc. głosów, potem postawiliście na tego, który przegrał, no ciężko nazwać to wszystko dobrą taktyką, panie premierze.
- Panie redaktorze, zajmuje się pan polityką w kategoriach taktyki i personaliów. To odwoływanie ma się odbywać pod hasłem odmładzania, zwracam uwagę, że przez te 2 lata istotnie odmłodziłem Polskie Stronnictwo Ludowe. Postawiłem na grupę młodego pokolenia, które jest bardzo liczne i wystarczy przejrzeć jak będziemy mieli mocne i odmłodzone listy w okręgach wyborczych.
No właśnie i tym Brutusem, który ma się czaić na pańskie stanowisko jest ponoć Władysław Kosiniak-Kamysz, choć to raczej nie on ma zadać ten cios, bo to raczej Waldemar Pawlak.
- I widzi pan, ile czasu zmarnowaliśmy na ploteczki, insynuacje, sugestie, a panu gwarantuje, nie próbujcie wmówić, że tak dojrzałe 120-letnie środowisko polityczne jest środowiskiem naiwniaków i 3 miesiące przed wyborami ku uciesze, nie swoim, ale swoich rywali będą rozdawać sobie ciosy wewnętrznie na lewo i prawo. Nie, my jesteśmy pozytywistycznie nastawionym środowiskiem.
Waldemar Pawlak też coś takiego mówił, kiedy pan go obalał.
- Ja go nie obalałem.
Zmienił go pan na funkcji prezesa.
- Powoli panie redaktorze. Rok wcześniej powiedziałem na radzie naczelnej, że będę w kampanii startował, objechałem wszystkie 16 zjazdów i wybrałem wybory na demokratycznym zjeździe w demokratycznym stronnictwie.
No właśnie i oni dzisiaj chcą zrobić to samo. Demokratycznie na radzie naczelnej, bo zdaje się ona będzie w sobotę, powiedzieć: Piechociński się zużył.
- No i mogą, mają prawo to powiedzieć, a większość tej rady ma nie tylko prawo, ale obowiązek powiedzieć co innego.
Oni też się martwią kondycją, takim generalnym przekonaniem, że koalicja idzie na dno i PSL utonie razem z Platformą.
- No jeśli niektórzy myślą, że 4 miesiące przed wyborami można zrzucać z siebie, że się było w koalicjach, rządach, w województwach, agencjach, realizowało się pewien program i zapomnieć o tym, że Polska dzisiaj jest zdecydowanie lepsza niż Polska 8 lat temu, także wielkim wysiłkiem PSL-u.
A pan się martwi o kondycję koalicjanta? I widzi pan w tych nerwowych ruchach personalnych jakiś sposób na jego uratowanie?
- Ja martwię się o kondycję polskiej polityki, bo po pierwsze uważam, że polityka przegrała bez względu na te wybory prezydenckie w jednej przestrzeni. Mało kto, poza Adamem Jarubasem, był w stanie w kampanii, która jest za nami, zwrócić się do obywateli i powiedzieć: Słuchajcie, nie możecie tylko żądać, zmieniać, wzywać, obrażać się i oczekiwać deklaracji, obietnic. Musicie coś od siebie dawać. Jeden z satyryków opisał to wyraźnie: jest tłum, jest mówca, i mówca pyta: 'kto chce, żeby nasz świat zmieniał sie na lepsze?' Las rąk... Później mówca pyta: 'A kto chce sam sie zmieniać na lepsze? Nikt nie chce się zmieniać na lepsze, bo to wymaga od niego wysiłku'.
Czyli dzisiaj: nie pytajcie, co Polska może zrobić dla Was, pytajcie, co Wy możecie zrobić dla Polski.
- Tak, i to muszą sobie powiedzieć nie tylko politycy, nie tylko urzędnicy, ale także dziennikarze...
Janusz Fitzgerald Piechociński...
- ...bo mamy dramatyczny stan debaty publicznej i dramatyczne odwracanie się od tego, co jest najważniejsze: Tyle, ile potu, krwi, cierpliwości wylano na analizowanie ruchu oburzonych, i wyjaśnianie, czy Polska jest krajem zgliszczy, które dopiero kolejna rewolucja ma uwolnić, łącznie z aktywnością obywatelską, to naprawdę dawno tego nie było. A dzisiaj trzeba budować Polskę normalną, Polskę środka, Polskę ludzi życzliwych, przyjaznych, którzy potrafią ze sobą współpracować, a nie ze sobą walczyć.
A nie myśli pan, że swoją cegiełkę do takiego fatalnego stanu polskiej polityki dokłada taka historia jak ta Bury-Wojtunik, czyli szef klubu PSL-u, który przez CBA jest od dobrych paru lat ścigany i pozostaje na stanowisku?
- Nie tylko instytucje, ale i konkretni ludzie zawodzą w tej sytuacji. Za chwilę będziemy mieli dyskusję nad nieprzyjętym sprawozdaniem prokuratora generalnego, i na tym powinniśmy się koncentrować, żeby poprawiać funkcjonowanie instytucji, i wyjaśniać szybciej wszelkie wątki osobiste, a tak się nie dzieje.
A dlaczego w ramach oczyszczania życia publicznego, a pan zawsze gorąco optuje za takim oczyszczaniem, pan nie odsunie Jana Burego z funkcji szefa klubu?
- Zwracam uwagę, że 16 października CBA podkarpackie przekazało do prokuratury w Katowicach materiał w sprawie Podkarpacia. Żadnym z wątków w sprawie, co potwierdził prokurator generalny w kilku publicznych wypowiedziach, nie ma wątku Jan Bury.
Panie premierze, czyli jest pan przekonany o jego niewinności?
- Nie ale to wie pan, to nie w kategoriach...
No ale jest pan czy nie?
- ... ale nie w kategoriach: jestem czy nie jestem. Jeszcze raz przypominam: prokuratura generalna, minister sprawiedliwości, większość opinii publicznej nie miała swego czasu wątpliwości, że pan Edward Mazur zabił albo mógł zabić i inspirować zabicie generała Papały. Pamięta pan tamtą kompromitację?
Ja pamiętam, że się okazało, że Edward Mazur jest niewinny, bo jacyś drobni złodzieje zabili Papałę.
- Czy nie dostrzega pan, ile kwasu w relacjach państwo obywatel bierze się z tego, że instytucje państwa z łatwością stawiają zarzuty obywatelowi i po jakimś czasie okazuje się, że w iluś sprawach nie mają niestety racji?
Czyli pan uważa, że Bury niewinny, a prokuratura i CBA się na niego uwzięli?
- Panie redaktorze, nie mam wiedzy...
A szef CBA mówi o nim...
- Nie mam wiedzy, o tym czy pan jest winny, czy prowadzący tutaj, kierujący głosem, siedzący obok...
Realizator, kolega...
- ... realizator jest winny czy niewinny, czy ma 21 czy 16 punktów. Prokuratura nie postawiła zarzutów przeciwko. W związku z tym dopóki toczy się postępowanie w sprawie, trudno wyciągać, także w wymiarze politycznym, wnioski wobec konkretnej osoby.
To dwa krótkie pytania. Poprzecie Małgorzatę Kidawę-Błońską na marszałka Sejmu?
- Jeśli koalicjant przedstawi tę kandydaturę...
Przedstawił już.
- Nie przedstawił, bo będziemy mieli spotkanie na klubie we wtorek, bo też chcemy i oczekujemy przedstawienia wizji funkcjonowania parlamentu przez cztery najbliższe miesiące.
Czyli najpierw wizja, potem głosowanie za Kidawą?
- Teraz panie redaktorze najważniejsze są trzy czy cztery sprawy, o których mówimy od roku. Ustawa o ochronie gruntów rolnych przed spekulacją międzynarodową...
Czyli jak koalicjant obieca, to Kidawa przejdzie.
- Nie, nie obieca, mamy tutaj określoną deklarację. My tylko chcemy, aby ta ustawa została podpisana w końcówce ostatnich tygodni urzędowania prezydenta Komorowskiego i nie była przedmiotem rywalizacji, walki czy kłótni między nowym prezydentem a starym parlamentem.
Jeszcze pytanie o referendum, bo wezwiecie do jego bojkotu czy macie jakiś pomysł?
- Nie. Ja po prostu nie pójdę na te referendum i na ostatnim spotkaniu moim z prezydentem apelowałem do prezydenta, aby nie był konsekwentny i się z tego wycofał...
A on nie posłuchał.
- Jest to wyrzucenie w błoto niestety stu iluś milionów złotych, a moglibyśmy wydać je inaczej.
Janusz Piechociński, dziękuję bardzo.
- Dziękuję bardzo.