Nowak: Nie narażajmy Polski na wstyd
Podejrzewam, że MSZ wysłał już informacje, kto będzie reprezentował Polskę na unijnym szczycie w Brukseli. Szefem delegacji będzie premier, prezydenta tam nie będzie - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM, Sławomir Nowak, szef gabinetu politycznego premiera.
Konrad Piasecki Miał być spokój, szacunek, budowanie. Jest wojna z prezydentem - tym razem o szczyt w Brukseli. Po co, panie ministrze?
Sławomir Nowak: Jest absolutnie spokój, jest również szacunek dla głowy państwa i budowanie, tzn. to czym zajmuje się rząd od pierwszego dnia urzędowania, czyli ciężką, bardzo często mało atrakcyjną, niewidoczną jeszcze robotą, ale bardzo konsekwentną. Jak rozumiem, pan redaktor mówi o kwestii reprezentowania Rzeczypospolitej.
Dlaczego prezydent nie może pojechać do Brukseli, zdaniem rządu?
Pan prezydent jest człowiekiem wolnym i może jechać tam, gdzie chce. Natomiast jest kwestia poważnego traktowania Polski za granicą. Chcielibyśmy uniknąć sytuacji, w której Polska jest znowu wystawiana na niepotrzebne żarty.
Dlaczego żarty? Jeśli premier usiądzie obok prezydenta to Polska będzie narażona na żarty?
Nie. To jest kwestia tego, że Rada Europejska jest miejscem, gdzie decyzje podejmują ludzie, którzy sprawują władzę; ludzie, którzy sprawują rządy w swoich krajach.
Ale na tych Radach Europejski prezydent Kaczyński bywał.
Bywał, dlatego że to była sytuacja dosyć dziwna i w Europie niespotykana. To było uzgodnienie między braćmi. To dosyć sytuacja specyficzna, w Europie niespotykana, że jeden stoi na czele rządu, a drugi jest głową państwa. Nigdy wcześniej, czy to był prezydent Kwaśniewski, czy potem prezydent Kaczyński, jak premierem był Marcinkiewicz, nie byli na Radach Europejskich. To bardzo ważne - trzeba to powiedzieć.
Braterstwo się skończyło i co? Premier Tusk niczym Rejtan położy się i zagrodzi prezydentowi drogę do Brukseli?
Nie. Te malarskie porównania...
To są raczej historyczne porównania, ale malarskie też po trosze.
... są nieuzasadnione. Natomiast jedno jest pewne. Tam gdzie są podejmowane bardzo rutynowe działania, gdzie dyskutuje się o policji, Schengen, prezydent czułby się - moim zdaniem - też nieswojo. Byłby wśród reszty szefów rządów a nie głów państw.
Prezydent uważa, że czułby się tam swojo i chce pojechać.
Powiem tyle: były sytuacje wcześniej i to były sytuacje dosyć krępujące, żeby nie użyć mocniejszego słowa, kiedy były podejmowane decyzje na Radach Europejskich, prezydent Kaczyński nie mógł podjąć żadnej decyzji, wychodził z posiedzenia Rady Europejskiej i dzwonił do swojego brata, żeby podjąć jakąkolwiek decyzję. Nie narażajmy Polski na wstyd.
Czy rząd wysłał już do Brukseli informację o tym, kto będzie reprezentował Polskę na szczycie?
Nie wiem. To jest dosyć techniczna operacja i to jest pytanie do ministra spraw zagranicznych. W jego gestii leży tzw. COREU - to taka sieć wymiany informacji w ramach Unii Europejskiej, i podejrzewam, że takie informacje mogły już pójść.
Jeśli poszły te informacje, to rozumiem, że szefem delegacji jest premier i prezydenta w Brukseli ma nie być.
Dokładnie tak, takie są ustalenia.
W takim razie jeżeli prezydent tam pojedzie, to w jakiej roli?
Nie wiem, chcielibyśmy uniknąć sytuacji krępującej dla wszystkich, dlatego pan premier zaproponował ten kompromis, który polega na tym, że szefem polskiej delegacji w Lizbonie, tam gdzie jest ta uroczystość - szczyt Unii Europejskiej, gdzie przywódcy państw europejskich podpisują Traktat Europejski, w którym również prezydent Kaczyński ma swój udział, bo brał udział w negocjacjach tego traktatu. I to jest należyte miejsce i wielki gest ze strony premiera, że zaprasza prezydenta.
A co będzie, jeśli prezydent powie: "Chcę pojechać do Brukseli"?
Ja wierzę w to, że zwycięży zdrowy rozsądek.
Będzie jakieś spotkanie prezydenta z premierem dzisiaj rano?
Tak. Obaj panowie uzgodnią racjonalne postępowanie. Chodzi o to, żeby zerwać z tą polityką narażania Polski na śmieszność, jaką przez ostatnie dwa lata nieustannie uprawiała polska dyplomacja. Od tygodni próbuje to osiągnąć Donald Tusk: Przywrócić Polsce szacunek i spokój w polskiej polityce i zająć się budowaniem.
Jeśli prezydent tam pojedzie, to będzie tam osobą prywatną?
Prezydent RP nigdy nie jest osobą prywatną, natomiast myślę, że pan prezydent chciałby uniknąć niepotrzebnych sytuacji, w których sam czułby się niekomfortowo.
Czy to jest wojna o prestiż, czy o to, kto będzie kierował polska polityką zagraniczną?
To jest pewien spór kompetencyjny i konstytucyjny. PO, PSL i premier Donald Tusk stoją na stanowisku, że Polsce trzeba przywrócić elementarny ład i porządek konstytucyjny, zakłócony przez ostatnie dwa lata. Na Radach Europejskich Polskę powinien reprezentować szef rządu. Tak zawsze było.
O której będzie to spotkanie prezydent-premier?
Na pewno jeszcze przed południem.
Bo ze spotkaniami z prezydentem i ich terminami często bywa problem. Dlatego nie chce pan postawić "kropki nad i".
Wszystko jest płynne. Premier zgodnie z tą zasadą, iż głowie państwa należy się szacunek, jest gotów stawić się w odpowiednim miejscu, kiedy prezydent go zaprosi. Natomiast jest granica nieprzekraczalna. Mianowicie o 13. premier musi lecieć już do Paryża.
Sławomir Nowak. Dziękuję bardzo.
Dziękuję, kłaniam się.