Na rowerze przez Afrykę
Pisanie o Afryce z perspektywy - umownie rzecz biorąc - "europejskiej" jest dużą niesprawiedliwością; przez pryzmat własnej kultury i własnej wiary - sporym nadużyciem; a z każdego innego miejsca niż Afryka - wielkim tchórzostwem.
Zanim jednak Ryszard Kapuściński - dzięki wyjazdom do Afryki i pracy w charakterze korespondenta PAP - z umownego tchórza zmienił się w "cesarza reportażu" (dzięki lekkości, z jaką zdołał ujarzmić w swoich książkach afrykański kontynent), grunt pod tego typu pracę przygotował Kazimierz Nowak. Mniej znany i niedoceniany polski podróżnik, który samotnie pokonał 40 tys. kilometrów, przemierzając Afrykę pieszo, na rowerze, konno, na grzbiecie wielbłąda i czółnem "Maryś", które ochrzcił imieniem żony.
Gdy w 2006 roku odsłaniano poświęconą mu tablicę pamiątkową, Ryszard Kapuściński powiedział: "Pokazał, że jeden biały człowiek, bezbronny zupełnie, nieposiadający żadnego uzbrojenia, a jedynie wiarę w drugiego człowieka, może przebyć samotnie wielki kontynent i to w czasach, gdy Europa zaczynała dopiero odkrywać Trzeci Świat."
Gdy w 1931 roku wyruszał w swoją wyprawę, kontynent znajdował się pod panowaniem trzech państw: Wielkiej Brytanii, Francji i Belgii. Z wrażliwością i szacunkiem - typowymi dla urodzonego podróżnika, reportera i fotografa - dokumentował życie lokalnej ludności, opisywał ich kulturę, wierzenia i przyrodę. Gdy w 1936 roku kończył podróż, Włosi podbijali właśnie Etiopię.
W 2009 roku wyruszyła bliźniacza wyprawa śladami podróżnika - "Afryka Nowaka". Kontynent zmagał się wówczas z wojną domową w Sudanie i Demokratycznej Republice Konga oraz krwawym konfliktem w Darfurze... Nie licząc innych problemów Trzeciego Świata - ubóstwa, głodu, AIDS - których możnaby było tutaj nie przywoływać, bo tak już spowszedniały, że się ich nie dostrzega lub traktuje jako nieodłączny element krajobrazu gdzieś między wielbłądem, palmą i Nilem.
Dokładnie w 78. rocznicę startu wyprawy Kazimierza Nowaka ekipa podróżników wylądowała w Trypolisie. I tak od Libii przez Egipt, Sudan, Ugandę, Ruandę, Burundi, Zambię, Zimbabwe, Namibię, Angolę, Kongo, Kamerun, RPA, Czad, Nigerię, Algierię ...
Pomysłodawcy wyprawy założyli, że będą się starali jak najwierniej odtworzyć trasę przebytą przez podróżnika, wykorzystując te same środki transportu i finansując większą część projektu (bilety lotnicze do Afryki, utrzymanie na miejscu oraz ubezpieczenie) z własnej kieszeni.
(Nie)bezpieczna Afryka
Ostatni rok (2011) zaplanowanej wyprawy przypada na przełomowy moment w historii Afryki - referendum niepodległościowe w Sudanie, zamieszki w Tunezji - zapoczątkowane samospaleniem młodego sprzedawcy warzyw. Wydawać by się mogło, że to niezbyt pomyślny czas dla "białego" człowieka na taką eskapadę.
W chwili, gdy ekipa Afryki Nowaka przemierzała te obszary ( luty 2010) "terytorium Sudanu Południowego było już kontrolowane przez tamtejsze władze autonomiczne i podległą im armię. Dużo mówiło się o oderwaniu od Północy, jednak wszyscy czekali na planowane referendum. Było bezpiecznie" mówi INTERIA.PL Piotr Romejko, uczestnik wyprawy, geograf i członek Komitetu Założycielskiego Stowarzyszenia Afryka Nowaka.
Wbrew nieustannym konfliktom i nieciekawej sytuacji geopolitycznej, które uznaje się za swego rodzaju afrykański constans, kontynent można bezpiecznie przemierzyć. Nawet, jeśli podróżuje się po zakątkach, które - jak pisał w jednym z listów z Afryki Kazimierz Nowak - są "pewnego rodzaju wystawą, na której znajdzie się tylko to, czym wystawca pragnie przybysza oczarować".
Drożej - za kolor skóry
Piotr Romejko, pytany, czy w czasie podróży miały miejsce jakieś niebezpieczne incydenty związane z sytuacją społeczno-polityczną, powiedział: "Wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale taka sytuacja wydarzyła się tylko raz - w Kongo. Ekipa Janusza Adamskiego została otoczona na drodze przez grupę z dzidami. Janusz odebrał przeciwnikowi dzidę. Wywiązała się szamotanina, po czym ekipa wycofała się w bezpieczne miejsce. Wiele więcej nie wiadomo, gdyż wrodzona skromność Janusza sprawia, że nikt nie zna szczegółów tej sytuacji. Wiadomo tylko, że Janusz grot z tej dzidy, którą mierzono do niego, przywiózł do Polski".
Ale to był tylko incydent. Jeśli tylko lokalna ludność jest otwarta na integrację, członkowie sztafety chętnie nawiązują znajomości. Często lokalni mieszkańcy oferują uczestnikom nocleg we własnym domu.
Czy kolor skóry pomaga w podróżowaniu po Afryce? Czy biali są traktowani lepiej? "Lepiej? Raczej nie, jeżeli już to gorzej, choć standardem jest po prostu otwartość mieszkańców na gości. W sensie politycznym biali ludzie są dyskryminowani w Zimbabwe i częściowo w RPA. W Egipcie nasz kolor skóry powodował, że wszystko było 10 razy droższe, niż normalnie" - opowiada Piotr Romejko.
W najciekawszym punkcie historii...
Spadkobiercy Nowaka przemierzają Afrykę w najciekawszym punkcie jej historii - okresie buntu i przebudzenia społeczeństwa. Bo obok zadania, jakie realizują, odtwarzając wędrówkę podróżnika, stają sie mimowolnymi obserwatorami wielkiego przełomu.
Zobacz film o projekcie Afryka Nowaka:
"New York Times" pisze o początkach wielkich zmian w świecie arabskim i porównuje je do polskiego sierpnia 1980 r. Liga Arabska uważa te wydarzenia za "lekcję i ważny komunikat". ONZ obiecuje, że wyśle ekspertów ds. praw człowieka, którzy zbadają wszystkie związane z przemocą w kraju zgony i akty samobójstwa.
Jaśminowa rewolucja w Tunezji, okraszona tragikomiczną ucieczką prezydenta, przełomowe referendum w Sudanie, które być może położy kres konfliktom, a być może jeszcze bardziej je zaogni - wszystko to, co dzieje się teraz w Afryce, daje nadzieję na wielkie przebudzenie społeczeństwa afrykańskiego, które w wojnie domowej między północą a południem Sudanu straciło 1,5 mln ludzi, podczas zamieszek w Tunezji - około 80 osób, w wojnie domowej w Demokratycznej Republice Konga - kolejnych kilka milionów.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Akcja "Rowery dla sercanek w Libii". ("Od przyjaciół z Polski:) W dowód tego, że spełniają się marzenia")
Jadłem u angolskiego biskupa - korespondencja specjalna Mirka Wlekłego ("- Synku! Mężu! Tato! A co wy tam w ogóle jecie? - dostajemy pełne troski pytania z Polski. Radzimy sobie.")