Marek Borowski stawia warunki
Marek Borowski, były lewicowy kandydat na prezydenta stolicy wykłada kawę na ławę. Albo będzie porozumienie Platformy Obywatelskiej z lewicą w Warszawie, albo on nie przekaże swych głosów na rzecz Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Posłuchaj:
Konrad Piasecki: Jeśli PO wybierze koalicję z centrolewicą, to pan jest gotowy zaoferować Hannie Gronkiewicz-Waltz swoje poparcie?
Marek Borowski: To jest oczywiste. Jeżeli jest koalicja to idziemy razem i się popieramy. To jest zupełnie jasne.
A jeśli przez najbliższe dwa tygodnie ta decyzja nie zapadnie? Pan wskaże na nią?
Jeżeli ta decyzja nie zapadnie to znaczy, że PO wybrała koalicję z PiS.
Nie. PO może na razie nie wybierać żadnej koalicji, bo tak jest jej wygodnie.
Nie. To się nie da tak. Wyborcom trzeba powiedzieć, co się chce zrobić i to będzie oznaczało inny wybór po prostu. Jeżeli to będzie oznaczało inny wybór, albo brak wyboru, czy możliwość innego wyboru, to ja nie mam żadnego powodu, żeby się wypowiadać. Wyborcy zrobią co uważają, ale odczytają po prostu te intencje.
I to jest dziś jasny, czytelny warunek sine qua non?
A jak pan sobie to inaczej wyobraża? Niby dlaczego ja mam popierać jakiegokolwiek kandydata, który chciałby tego poparcia, ale jednocześnie nie chce wspólnie rządzić. Jeżeli się dogadujemy, jeżeli robimy koalicję to tak jak w Sejmie - dogadali się to głosują za rządem, głosują za premierem i wszyscy głosują za nim.
Ale tutaj takiego głosowania "za" nie będzie. Będzie głosowanie elektoratu, a nie głosowanie przedstawicieli.
Tak jest, ale wtedy ja mogę powiedzieć elektoratowi, że oddaliście głosy na mnie, oddaliście głosy na listę centrolewicy i teraz w waszym imieniu będziemy współrządzić miastem. W związku z czym zachęcamy do poparcia Hanny Gronkiewicz-Waltz, bo z nią ta koalicja może mieć miejsce.
A jeśli tego dogadania się nie będzie, to pan mówi "nikogo nie wskazuję"?
Nie będą do niczego zniechęcał, na pewno nie będą mówił "nie głosujcie na tego, czy nie głosujcie na tamtego", natomiast pozostawię wtedy decyzję wyborcom i co zrobią nie wiem.
A może cenniejsze niż koalicja w Warszawie byłoby dla lewicy byłoby poparcie dla kandydatów lewicy właśnie wyborach tam, gdzie nie ma kandydatów PO np. w Krakowie?
To są już takie klasyczne targi, które myślę byłyby najmniej zrozumiałe dla wyborców. Dlatego, że tu mamy wyborców warszawskich, tam mamy wyborców krakowskich?
Ale i tu i tu można iść do drugiej tury wyborów pod hasłem" Odsuńmy PiS od władzy".
Odsuwanie PiS-u od władzy powinno się odbywać przede wszystkim w sejmikach. Tymczasem mamy Warszawę, wiec najprostszym rozwiązaniem jest Warszawa.
Posłuchaj: