Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Lis bez politycznych planów

Nie miałem i nie mam żadnych planów politycznych - powiedział Tomasz Lis w Faktach RMF. Wczoraj twórcę i głównego prowadzącego "Fakty" zarząd stacji TVN zwolnił z pracy.

/arch. INTERIA.PL

Tomasz Skory: Byłeś wczoraj zaskoczony decyzją zarządu TVN-u?

Tomasz Lis: Nie, dlatego, że to co się stało 15 dni temu wskazywało, że tak może być i prawdopodobnie tak będzie.

Tomasz Skory: W pewnym sensie sam wywołałeś taką a nie inną reakcję TVN-u. Mówiłeś: nie wyobrażam sobie, żebym się pojawił w "Faktach", które podważyły moją wiarygodność, jak królik z cylindra.

Tomasz Lis: To była jasna sugestia, że w programie, którego wiarygodność razem z grupą ludzi budowałem przez lata, moją wiarygodność podważono. I że mój powrót do "Faktów", do TVN-u wymagałby jakiegoś gestu z drugiej strony, ale to absolutnie nie świadczyło o tym, że ja miałem jakieś iluzje co do tego, czy rzeczywiście taki gest nastąpi. Już na początku, 15 dni temu, złożyłem deklarację, że chcę jasno powiedzieć na antenie TVN-u, w "Faktach": chcę być dziennikarzem, jestem dziennikarzem, obowiązuje mnie kontrakt, który chcę wypełnić do końca. Nie dano mi prawa głosu, przez 15 dni nie prowadzono ze mną absolutnie żadnych rozmów.

Tomasz Skory: Kompletnie żadnych? Nikt nie zadzwonił?

Tomasz Lis: Nie było żadnych rozmów, nie było żadnego telefonu; były tylko oświadczenia rzecznika, który nieustannie powtarzał, że trwają rozmowy, których nie było.

Tomasz Skory: Jakiego gestu w takim razie oczekiwałeś? Teraz, w ostatnich dniach z tych 15, które spędziłeś na takim osobliwym "bezrobociu", czego się spodziewałeś?

Tomasz Lis: Zupełnie szczerze powiem, że mało prawdopodobne wydawało mi się szczęśliwe zakończenie tej całej historii, ale wydawało mi się, że jeśli druga strona wykaże choćby odrobinę dobrej woli, którą ja wykazałem w punkcie wyjścia 15 dni temu, to możemy usiąść do rozmów, możemy zacząć rozmawiać, dyskutować, debatować nad treścią jakiegoś oświadczenia. Możemy sobie pewne sprawy powyjaśniać, a jak sobie powyjaśniamy, to okno nie jest do końca domknięte; jest jeszcze jakaś szansa. Ale żeby taką szansę wykorzystać, to trzeba podjąć jakąkolwiek próbę, trzeba dać Panu Bogu szansę, a jak się próby nie podejmie, to się musi skończyć tak, jak się skończyło.

Tomasz Skory: A tymczasem, czytamy w komunikacie, swoimi działaniami w innych mediach doprowadził do kryzysu zaufania z kierownictwem TVN-u Rozumiem, że te relacje polegały tak naprawdę na działalności w innych mediach?

Tomasz Lis: Działalność w innych mediach to może za dużo powiedziane, bo jeśli słyszę po kątach na korytarzach i w gabinetach, że popełniłem straszne nadużycie, występując w programie Kuby Wojewódzkiego, to przepraszam, mogę się już tylko uśmiechnąć albo wybuchnąć śmiechem. To jest zupełnie kuriozalne.

Tomasz Skory: Masa ludzi chciałaby takie nadużycie popełnić.

Tomasz Lis: W każdej stacji uznano by to za darmową reklamę i to w konkurencyjnej stacji, więc coś tak naprawdę bezcennego. Jeśli ja rzeczywiście, jak słyszę w tym oświadczeniu, bez przerwy naruszałem tę umowę - tak, tak tam piszą - to ja się pytam, gdzie są te upomnienia na piśmie? Jest u nas prawo pracy, to jest państwo prawa podobno, gdzie są te nagany?

Tomasz Skory: Na razie na piśmie jest oświadczenie Piotra Waltera, który wyjaśnia, że władze TVN-u oczekiwały od ciebie oświadczenia o zdementowaniu tak ładnie zapowiadającej się kariery politycznej w "Newsweeku", nie gdzie indziej.

Tomasz Lis: Ja - dziennikarze "Newsweeka" pewnie mają to nagrane - mówiłem paredziesiąt razy, że nie mam żadnych planów politycznych, taką samą deklarację chciałem złożyć w "Faktach". Co więcej, i są na to tysiące świadków w największych miastach w całej Polsce, gdzie miałem spotkania autorskie od października, i na każdym z tych spotkań, jeśli tylko padało pytania, a często padało, czy ma pan jakieś plany polityczne, odpowiadałem: nie, kategorycznie nie. Ludzie, pogadajmy o Polsce, pogadajmy o tym, co w tym kraju jest nie tak. To naprawdę być może jest jakąś wskazówką, jak chora jest nasza demokracja, że wystarczy, że ktoś napisał książkę o Polsce, by uznano, że on musi mieć jakieś aspiracje polityczne. Nie miałem, nie mam - podkreślałem to. I teraz ja rozumiem oczywiście, że stacja TVN mówi: oczekiwaliśmy w "Newsweeku"!. Trzeba tak powiedzieć, bo trzeba jakoś wytłumaczyć to, że zignorowano moją propozycję, by powiedzieć o tym w "Faktach".

Tomasz Skory: Mówisz: porozmawiajmy o Polsce, piszesz: porozmawiajmy o Polsce. Czy w tej Polsce mieści się takie zjawisko, jak - powiedzmy brzydko - uwalanie ewentualnego zagrożenia dla pani prezydetnowej, która może zostać prezydentem? Czy to jest możliwy motyw działania władz stacji, w której już nie pracujesz?

Tomasz Lis: Żeby powiedzieć, że tak było, trzeba by mieć dowody. Ja dowodów nie mam, więc tak nie powiem.

Tomasz Skory: Ale ten wniosek sam się narzuca.

Tomasz Lis: Jest to sugestia, która pojawiła się wielokrotnie i która z założenia nie wydaje mi się totalnie absurdalna, ale podkreślam - nie wiem na pewno, więc nie mogę tego powiedzieć. Myślę, że cała ta historia, to co się zdarzyło, to, jak się zdarzyło, takie drobiazgi typu - może to jest drobiazg - ale myślę sobie, że po 6 latach i 5 miesiącach jak ktoś haruje jak wół, 11 godzin dziennie, 5 razy w tygodniu, to jest chyba taki zwyczaj, że mówi mu się "dziękuję", prawda?

Tomasz Skory: Chciałbyś dostać złoty zegarek z wygrawerowanym: "Dziękuję Ci, Tomku"?

Tomasz Lis: Nie, chciałbym usłyszeć proste "dziękuję" i szkoda, że nie usłyszałem.

Tomasz Skory: A co mówisz ludziom, którzy na spotkaniach autorskich, związanych z promocją twojej książki, mówią: "Panie Tomku, niech pan kandyduje. Teraz ma pan już pewną wygraną"?

Tomasz Lis: To pytanie pada i padało w ostatni piątek w Kielcach. Odpowiadam: chciałem być dziennikarzem, chcę być dziennikarzem, chcę mówić o Polsce, bo takie jest mój obywatelski obowiązek i dziennikarskie prawo i nie trzeba do mówienia o Polsce zasiadać w Pałacu Prezydenckim, czy być w Kancelarii Premiera. Można to robić nawet, jak się jest dziennikarzem, choć jak widać w tym wypadku czasem trzeba ponieść za to konsekwencje. Ja zawsze byłem niezależny i będę niezależny, jak trzeba będzie ponosić konsekwencje, to będę je ponosił.

Tomasz Skory: I dziś 11 lutego, co z tym Lisem? Co dalej?

Tomasz Lis: Teraz kurz opadnie. Będę miał trochę czasu na zastanowienie, ale ja jestem genetycznie niezdolny do poddania się, więc będę walczył. Formalnie jestem jeszcze zatrudniony, ale niepracujący.

Tomasz Skory: Dziękuję za rozmowę.

RMF

Zobacz także