Krokodyle łzy
Najwybitniejszy polski felietonista, Stanisław Michalkiewicz, zauważył kiedyś (w dyskusji o karze śmierci), że np. w NRD kara śmierci nie istniała. Każdy jednak, kto próbował przekroczyć mur berliński, miał 90-procentową szansę, że zginie zastrzelony - choć nie popełnił przecież nic takiego, coby na karę śmierci zasługiwało, i gdyby straż graniczna go zatrzymała, to wedle kodeksu NRD mógłby dostać do pięciu lat więzienia...
Dlaczego - pytał Michalkiewicz - nie godzimy się na wymierzenie kary śmierci przez wykształconego sędziego, po dokładnej i chłodnej analizie - a godzimy się na wymierzenie kary śmierci przez niezbyt może rozgarniętego młodego człowieka?
Inny jest przypadek Izraela. Izrael szczyci się, że nie ma w kodeksie kary śmierci. Jednak wydał masę pieniędzy na wytropienie w Brazylii śp. Adolfa Eichmanna - którego agenci Mossadu nielegalnie porwali, przewieźli do Izraela - gdzie "w ramach wyjątku" karę śmierci na Nim wykonano, ciało spopielono i rozsypano na cztery wiatry.
Wytłumaczono mi, że to specjalny wyjątek związany z Holokaustem.
Piszę to, bo przeczytałem w ANGORZE o tym, jak Mossad mordował terrorystów, którzy w 1972 roku zamordowali 11 izraelskich sportowców. Śp. Golda Meir, socjalistka skądinąd i przeciwniczka kary śmierci (a jakże!), powołała "Komitet X", który latami tropił i mordował ludzi odpowiedzialnych za ten akt terroru.
Ja nie bronię terrorystów: "Gwałt niech się gwałtem odciska", "Kto mieczem wojuje, od miecza ginie" itd. Zdecydowanie wolę takie działania niż postawę tego idioty, śp. Mohandasa Karamćanda Gandhiego głoszącego "niesprzeciwianie się złu". Mordowanie terrorystów (w odróżnieniu od obrzucania bombami cywilów w Ghazie!) budziło we mnie szacunek dla Izraela.
Proszę mi tylko nie mówić, że w Izraelu nie ma kary śmierci!!
Zastanawiam się, po co utrzymują tam tę fikcję? Ktoś sugerował: by wszyscy inni znieśli karę śmierci - i Izrael został jedynym poważnym państwem. Mogącym, komu się należy, karę taką wymierzać?
Dziwne to jakoś.
Przejdźmy do spraw Polski. Przed tygodniem pisałem, że "Rząd" podnosi cenę prądu, bo jeśli rośnie cena, to "Rząd" ma więcej pieniędzy z podatków (jest tam również akcyza). Jest to jednak tylko połowa prawdy. Zapomniałem dodać, że 80 proc. tych elektrowni jest państwowych. Czyli: reżym ściąga również bezpośrednio 80 proc. z tego podwojenia.
Po czym leje krokodyle łzy, że z powodu wysokich cen energii przedsiębiorstwa mają trudności! A prywatnej konkurencji nie dopuszcza = bo kto dopuszczałby konkurencję, gdy ma w łapskach tak złoty interes?!
30 kwietnia w wielu miastach odbyły się pikiety anty-podatkowe z'organizowane przez UPR. Telewizje zajęte były pokazywaniem bandziorów nazywających się "stoczniowcami" i szturmujących Pałac KiN im. Józefa Stalina obsadzony przez innych bandytów - więc nie miały czasu pokazywać tych, co chcą odebrać IM część rabowanych ludziom pieniędzy. Lokalne jednak tu i ówdzie podawały - z narzuconym komentarzem: "że pomysł likwidacji podatków jest dobry, ale nierealny".
Bo też my nie chcemy likwidacji podatków (a właściwie "podatów"; skąd to zdrobnienie?); chcemy tylko likwidacji podatku dochodowego. Podatek ryczałtowy osobisty by był, od nieruchomości by został, akcyzę od alkoholu zmniejszalibyśmy stopniowo. A, że jesteśmy jeszcze we Wspólnocie Europejskiej, więc VATu i niektórych akcyz nie moglibyśmy zlikwidować - to "pogłównego" mogłoby nawet nie być.
A co do Bandy Czworga: PiS, PO, PSL i SLD - to pamiętajcie Państwo: głosowanie na te partie w wyborach do PE to informacja dla NICH: ludzie godzą się na dalsze istnienie systemu korupcji i złodziejstwa!