Koszty afer
W Warszawie z bólem powstaje węzeł wylotowy na Terespol. Betonowe wiadukty - koszt ogromny. Gdybym był nadburmistrzem m.Warszawa, to nie wydałbym na to ani grosza: zrobiłbym OGROMNE rondo, większe niż E`toile w Paryżu, a teren pośrodku sprzedałbym za ciężkie pieniądze (w takim punkcie!) pod supermarket z podziemnymi parkingami.
Być może włodarze m. W-wy nie wpadli na ten pomysł. Podejrzewam jednak, że chcieli wydać na to możliwie dużo - bo firmy budowlane płacą łapówki proporcjonalnie do zamówienia. 5 proc., 10 proc.... Im drożej - tym lepiej dla urzędnika...
Pisałem przed tygodniem o aferze z budową "Stadionu Narodowego". I oto (stołeczna) "Gazeta Wyborcza" wywala na pierwszej stronie artykuł: "Skrzypek i spółka, czyli jak PiS budowało stadion". Istotnie: utworzyło spółkę, która nic nie zrobiła, tylko przejadła 2 mln zł na pensje i koszty... Skandal!
Tyle, że przy okazji "GW" podaje, za ile to PiS (wtedy stolicą rządził JE Lech Kaczyński) miało ten stadion wybudować.
Za 150 mln zł.
Wiadomo, że w ostatecznym rozrachunku miało to być 300 mln - z czego 100 mln planowało "upartyjnić" sobie PiS. Jednak pod rządami PO koszt stadionu przekroczył już 2 miliardy - i wyniesie ok. 3.000.000.000 zł. Ile z tego "upartyjni" sobie PO?
Zobaczycie Państwo po liczbie i rozmiarze plakatów wyborczych. Wybory już za rok. Pamiętajcie więc: NIE GŁOSOWAĆ NA TYCH, CO MAJĄ WIELKIE BILLBOARDY. Przysięgnijcie to sobie Państwo. I powtarzajcie codziennie przed snem.
Jak nikną pieniądze? Ot, budowę stadionu rozpoczęto od próbnego palowania: czy ziemia uniesie stadion na 50.000 ludzi. Co prawda stał tam stadion, bardzo ciężki, na 100.000 ludzi - ale na wszelki wypadek warto sprawdzić. Koszt: 90.000.000 zł. Jeśli 10 proc. poszło na łapówki, to naprawdę warto było zamówić palowanie...
Problem z łapówką nie polega na tym, że ktoś chowa do kieszeni kopertę z milionem złotych. On tych pieniędzy nie zmarnuje: zarobi na tym fryzjerka jego żony, zarobią glazurnik i dekarz, krawcowa szyjąca suknię jego żonie - i tak dalej. Część - akcyzy od alkoholu i benzyny - wróci do Skarbu. Prawdziwy koszt afery to cena tego, co w ogóle nie powinno zostać zrobione (lub powinno zostać zrobione dwa razy taniej) - a zostało zrobione, bo urzędnik lub polityk chcieli zainkasować łapówkę.
Gdyby zmniejszyć podatki, to m. W-wa zamiast kosztownych wiaduktów zrobiłoby rondo, a ludzie, mając więcej pieniędzy, z betonu, który poszedł na wiadukty, pobudowaliby sobie domki. Prawdziwy koszt afery - to brak tych domów...
Państwo (czyli my, w podatkach) dotuje też ZUS. W m. Łodzi ZUS tradycyjnie szasta forsą. Gdyby zmniejszyć dotacje, a więc i podatki, to emerytów byłoby stać na odmalowanie swoich mieszkań; a tak żyją w szarzyźnie. Za to raz na parę lat mogą w siedzibie ZUS-u postać w kolejce wśród marmurów.
Afera z grami hazardowymi, którą wykryła CBA... Afera, oczywiście, jest - ale jej koszt jest żaden. Gazety piszą: "Skarb Państwa stracił 500 mln" - ale to oznacza, że MY zarobiliśmy 500 mln!! Każde zmniejszenie sum wpływających do NICH to zysk dla Polski. Co prawda wolałbym, by zmniejszyć podatki wszystkim - bo dla emeryta i 50 zł to spora kwota - ale jeśli zmniejszymy je właścicielom domów gry, to i tak rozejdą się po społeczeństwie: przez tę fryzjerkę żony, glazurnika i dekarza - którzy pewno mają na utrzymaniu ojca albo matkę...
Dziwi tylko, że WCzc. Zbigniew Chlebowski zamiast dumnie oświadczyć: "Chciałem zmniejszyć wpływ do Skarbu - bo to wynika z programu PO", wije się jak piskorz i wypiera znajomości z człowiekiem, do którego mówił przez telefon: "Rysiu, ja Ci to załatwiam"...