Kochanowski: Proszę nie wierzyć pani Kopacz
Minister zdrowia jest ekonomiczna w prawdzie, oszczędna w dawkowaniu prawdy. Jak Bóg chce kogoś ukarać, odbiera mu rozum - mówi Janusz Kochanowski w Przesłuchaniu w RMF FM. Rzecznik Praw Obywatelskich dodaje, że jutro zostaną sprawdzone medialne doniesienia o sytuacji w ośrodku dla uchodźców w Radomiu. Do tej pory nie było zastrzeżeń - zaznacza. O swoich planach na przyszłość powiedział: Nawet jak przestanę być rzecznikiem, nie dam się przykryć kapeluszem. Jeszcze pani o mnie usłyszy.
Agnieszka Burzyńska: Uchodźcy czeczeńscy grożą popełnieniem samobójstwa. Skarżą się na przewlekłe procedury, nieludzkie warunki i chcą złożyć skargę w Strasburgu na złe traktowanie i domagają się przeprosin od polskiego prezydenta. Co zrobił w tej sprawie Rzecznik Praw Obywatelskich?
Janusz Kochanowski: Normalnie kontrolujemy warunki, w jakich przebywają uchodźcy, w tym czeczeńscy.
Byliście w tych ośrodkach?
W Radomiu, bo to chodzi o Radom - tak i stwierdziliśmy warunki zadowalające. Niespecjalnie luksusowe, ale zadowalające. Natomiast jutro moi przedstawiciele jadą do Radomia i do Dębska, żeby sprawdzić na miejscu, jaka jest sytuacja.
Co tam będą robić? Co będą sprawdzać? Czy się pogorszyły, polepszyły?
Będą sprawdzać, na ile doniesienie medialne odpowiadają prawdzie i będą rozmawiać z samymi zainteresowanymi, czyli Czeczenami.
W każdym razie do tej pory nie mieliśmy do czynienia z łamaniem praw człowieka? Wy tego nie stwierdziliście.
My stwierdzany profilaktycznie, jakie są warunki. Natomiast skarg nie mamy, ale to nas nie powinno pocieszać, ponieważ uchodźcy nie znający języka polskiego są osobami, które rzadziej składają skargi. Zresztą ten problem wskazuje, że problem narastał.
Prezydent Czeczeni nakazał polecił swojemu rzecznikowi praw człowieka zbadanie sytuacji w Polsce. Kontaktował się z panem ktoś z Czeczeni?
Nawet nie wiedziałem, że w Czeczeni jest rzecznik praw człowieka. To jest bardzo dobra informacja. Podobno jest.
Nie kontaktował się. W niektórych krajach, nie wskażę kierunku świata, rzecznicy pełnią czysto dekoracyjną rolę.
Pomoże pan protestującym w zorganizowaniu wycieczki do Strasburga?
To nie leży w moich możliwościach. Natomiast żądania do tego głównie się sprowadzają, aby wypuścić tych 40 nielegalnie przebywających w Polsce Czeczenów, w stosunku do których toczy się postępowanie, w okolicach granicy i żeby umożliwić przejazd do Strasburga.
A może to próba zdyskredytowania Polski, inspirowana z zewnątrz. Taki sygnał dla dysydentów, aby nie próbowali szukać pomocy w naszym kraju. Myśli pan tak?
Nie. Ludzie są zrozpaczeni. Ludzie przyjechali z okropnych warunków. Spodziewają się więcej, powinniśmy im dać to, co jest maksymalnie możliwe i broń Boże nie wprowadzać tutaj jakiejś spiskowej teorii, a tym bardziej elementów politycznych.
Czyli rzecznik Praw Obywatelskich zawalczy w tej sprawie.
Sprawdzi. Jak powiedziałem, moi przedstawiciele już jutro tam będą na miejscu.
Przeprosi pan Ewę Kopacz?
Przepraszam bardzo? Za co?
Liczba zachorowań na grypę spada. Pandemii wybuchem, której pan straszył nie ma. Może warto powiedzieć: myliłem się i wycofać wniosek z prokuratury.
Po pierwsze się nie myliłem. Po drugie odpowiedzialność pani Kopacz jest niewątpliwa i mam nadzieję, że będzie zrealizowana. Po trzecie, wszystkie dotychczasowe twierdzenia, które słyszałem są mylące. Albo świadomie, albo nieświadomie.
Ewa Kopacz oszukuje?
Jest takie angielskie powiedzenie, które ja lubię: Jest "ekonomiczna w prawdzie", oszczędna w dawkowaniu prawdy.
Obserwujemy wyraźny spadek zachorowań w ostatnich dwóch tygodniach - 12-13 procent. To oficjalny komunikat. Grypa przechodzi łagodnie.
Według danych, które mam sprzed pół godziny, zmarło 97 osób. Łagodnie przechodzi w pewnej części, czy większości przypadków. Natomiast jest szalenie niebezpieczna, w tych w których jest niebezpieczna - umiera się w ciągu tygodnia. Jeśli się w ciągu dwóch nie zdiagnozuje, potem jest już za późno. Szereg przypadków, które w Anglii stwierdzono, dawano środki antywirusowe już za późno, bo rozpoznanie było nie na czas.
A dlaczego mamy nie wierzyć tym komunikatom?
Proszę nie wierzyć tym komunikatom, dlatego że w większości są one nieprawdziwe.
Dostał pan dokumenty, o które wnioskował w sprawie negocjacji z firmami farmaceutycznymi?
Niestety nie dostałem i jest to kolejne naruszenie podstawowych zasad prawa, które obowiązują w tym kraju - przynajmniej na papierze.
I co teraz?
Teraz będę kontynuował. Napisałem do pani Kopacz papier z żądaniem, powtarzając żądanie udostępnienia tych dokumentów. Po drugie, sprawa została skierowana do prokuratury, a więc prokurator będzie używał - mam nadzieję - środków, które mu przysługują.
A dlaczego pani minister zdrowia miałaby nas oszukiwać, okłamywać? Dlaczego te komunikaty miałyby być nieprawdziwe?
Nie wiem. Jeśli Pan Bóg chce kogoś ukarać - odbiera mu rozum. Jest to dowód daleko posuniętej nieodpowiedzialności albo "nierozumu".
Poprosił pan również Marszałka Sejmu o pomoc i zwrócił się do NIK-u, aby Izba skontrolowała poczynania Ewy Kopacz i jej urzędników. Ale po co? Przecież w listopadzie dostał pan już odpowiedź z NIK-u w sprawie szczepień na A/H1N1.
Nie, proszę pani. Nie przeprowadzano w tym zakresie analizy i otrzymałem odpowiedź z NIK-u, że będą badali główny inspektorat i że w ramach tej kontroli kolejnej, standardowej będą również badali sprawę szczepionek, ale marszałek sejmu może zlecić kontrolę w określonym kierunku i zakresie. W związku z tym, zwróciłem się do Marszałka z taką prośbą.
A ma pan już jakiś sygnał zwrotny?
Nie, nie wiążę z tym żadnych nadziei, ale robię, co do mnie należy.
A jak pan myśli, dlaczego urzędnicy rządowi pana ignorują?
Wie pani, niestety sytuacja się pogarsza. Ignorują to za dużo powiedziane. Starają się mnie zmarginalizować, ze szkodą dola porządku prawnego w naszym kraju i powinni pamiętać zawsze, że może przyjść czas, kiedy również oni będą potrzebowali mojej pomocy. To jest bardzo krótkowzroczne.
A może dlatego, że zachowuje się pan jak polityk opozycji, miesza się pan do wszystkiego. Spór konstytucyjny - proszę bardzo. Grypa - proszę bardzo. Emerytury - proszę bardzo.
Wszystko to, co wiąże się z prawami człowieka. Rzecznik z założenia jest a la opozycjonistą, to znaczy nie może klaskać rządowi, ale powinien się przyglądać i kontrolować.
A wciągnęła pana trochę polityka, prawda?
Broń Boże, proszę pani, absolutnie. To nie jest polityka, to jest wypełnianie moich obowiązków i robię to tak, jak na to mi siły pozwalają.
I nie marzy się panu taka sytuacja: sondaż prezydencki, a przy nazwisku Kochanowski Janusz - kilkanaście procent poparcia.
Proszę pani, broń Boże. Proszę mnie nie posądzać o takie niecne zamiary.
Nigdy pan nie zamarzy o polityce?
Jeśli chodzi o poparcie, to mam je od 1 procenta do 40. Jak mnie gdzieś ktoś nieopatrznie wysunął do rankingu prezydenckiego, miałem jeden procent, proszę sobie wyobrazić, jeden procent. Natomiast jak się bada zaufanie do urzędu rzecznika, to jest czterdzieści kilka procent, o ile pamiętam, ale dawno tego nie sprawdzałem.
Ale za rok z kawałkiem przestanie pan być rzecznikiem i co wtedy? Co chciałby pan robić? Gdzie chciałby pan być, w jakim miejscu?
Zastanawiam się czasami nad tym i - jeśli Pan Bóg da mi siły i będę jeszcze żywy - będę coś robił na pewno.
I na pewno nie w polityce?
Przypomni sobie pani jeszcze o mnie, zobaczy pani, że nie dam się przykryć kapeluszem.
Czy polscy obywatele powinni czuć się zagrożeni w związku z kontraktem gazowym, który negocjujemy z Rosją?
Obawiam się tego bardzo i patrzę na to z niepokojem, ale brak mi tutaj wiedzy na tyle, aby móc coś na ten temat powiedzieć.
Zajmie się pan tą sprawą?
Wie pani, zastanawiałem się, ale ponieważ ta sprawa jest już całkowicie polityczna, więc ja tutaj nie wchodzę. I brak mi - jak powiedziałem - wiedzy.
Ojej, to pierwsza chyba sprawa, w którą pan nie wchodzi.
Tylko dlatego, że jestem tak bardzo zajęty innymi i że obawiam się, że nie jestem tutaj przygotowany. Tylko dlatego.
Będzie pan bronił senatora Piesiewicza?
Zwróciłem się do komisji etyki mediów z prośbą o wyjaśnienie sposobu, oceny sposobu, w jaki zostały uwidocznione te filmy i ilustracje.
A nie uważa pan, że polityk powinien mieć świadomość konsekwencji, zwłaszcza taki polityk, który swoją karierę buduje malując się jako - bądź co bądź - autorytet?
Ma konsekwencje i poniesie straszne konsekwencje, ale nie można człowieka zamordować. Również dziennikarze powinni mieć określone limity, których nie przekraczają. Proszę zwrócić uwagę, w jaki sposób zrobiła to "Rzeczpospolita". Zupełnie inaczej. Oczywiście tabloidy mają także swoje prawa.