Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Klich: Ten "wyciek" osłabia polskie państwo

Ujawnienie w internecie materiałów z tak poważnego śledztwa prokuratorskiego obniża wiarygodność instytucji państwowych, przede wszystkim prokuratury. Ten "wyciek" osłabia nasze polskie państwo - przyznaje w rozmowie z Interią Bogdan Klich, były minister obrony narodowej, senator PO.

Bogdan Klich
Bogdan Klich/Andrzej Iwańczuk/Reporter

Zdjęcia kilkunastu tomów akt śledztwa w sprawie tzw. afery podsłuchowej, które prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, opublikowano na jednym z portali społecznościowych na profilach Zbigniewa S. i jego gazety. W materiałach pojawiają się dane świadków, podejrzanych i pokrzywdzonych, na fotokopiach nie zaczerniono żadnych informacji.

Biznesmen powiedział wczoraj podczas konferencji prasowej, że otrzymał informację o umieszczeniu tych dokumentów na chińskich serwerach, a sam tylko opublikował część z tych akt - około jednej czwartej. Dodał, że "jest upartym człowiekiem i zamierza umieścić na swoim profilu całość akt - 28 tomów czyli łącznie 72 tysiące stron". Twierdzi, że decyduje się na taki krok ze względu na "dobro publiczne".

Bogdan Klich, były minister obrony narodowej, nie ma wątpliwości, że intencje są zupełnie inne. "Mówienie o chińskiej chmurze, w której umieszczone są materiały ze śledztwa prokuratorskiego jest typową ściemą. To zasłona dymna dla prawdziwych zamiarów, które mają związek z kampanią wyborczą. Afera taśmowa to sprawa, która towarzyszy ostatnim wyborom w Polsce. Pojawiła się przed wyborami samorządowymi, później podczas kampanii prezydenckiej, a teraz powraca w postaci "wycieku" z prokuratury. Obawiam się, że to nie jest jej ostatnia odsłona" - komentuje.  

"Sprawa osłabia polskie państwo"

Senator PO przyznaje, że ujawnienie akt sprawy w internecie ma duży ciężar gatunkowy ze względu na to, że zostały upublicznione materiały ze śledztwa dotyczącego najważniejszych urzędników w państwie. Osób, które odpowiadały za politykę monetarną, czy finansową, a także bezpieczeństwo wewnętrzne i politykę zagraniczną.

Pytany o to, czy sprawa może mieć wpływ na bezpieczeństwo naszego kraju odpowiada: "Bez względu na to, gdzie był ośrodek decyzyjny w sprawie podsłuchów, czy w kraju czy za granicą, bo żadnego wątku nie można wykluczyć, ujawnienie w internecie materiałów z tak poważnego śledztwa prokuratorskiego, obniża wiarygodność instytucji państwowych, przede wszystkim prokuratury. Ten "wyciek" osłabia nasze polskie państwo" - przyznaje.

Co zrobić,  by ustabilizować sytuację? Jakie kroki powinna podjąć prokuratura, by zatrzeć złe wrażenie, jakie pozostało po największym w historii wycieku akt? Zdaniem Bogdana Klicha prokuratura już dawno powinna była obłożyć śledztwo klauzulą niejawności. "To spowodowałoby, że kara za upublicznienie materiałów byłaby znacznie wyższa, niż ta, która wynika z artykułu 241 kodeksu karnego. Teraz można ścigać sprawców wyłącznie za upublicznienie materiału dowodowego ze śledztwa prokuratury. Gdyby te zeznania były obłożone choć najniższym poziomem klauzuli niejawności, wówczas można by ścigać sprawców za ujawnienie informacji niejawnych - za to są znacznie wyższe kary. Gdyby osoba, która decyduje się na taki czyn miała tego świadomość, wówczas mógłby go nie popełnić" - zauważa senator Platformy Obywatelskiej.

Rozmawiała: Antonina Kotarba

INTERIA.PL

Zobacz także