Janusz Tomaszewski gościem "Krakowskiego Przedmieścia 27"
Janusz Tomaszewski, były wicepremier i minister spraw wewnętrznych i administracji rozmawiał dzisiaj z reporterami RMF FM m.in. na temat tragicznej śmierci Jacka Dębskiego.
Tomasz Skory, Konrad Piasecki: Panie premierze, kiedy się pan widział ostatni raz z Jackiem Dębskim? Spotykaliście się przez ostatnie lata?
Janusz Tomaszewski: Nie, ja nie byłem bliskim kolegą, czy przyjacielem Jacka Dębskiego. Współpracowaliśmy w Łodzi, kiedy on był dyrektorem zakładów tytoniowych, tam był nasz Związek Zawodowy "Solidarność" i wtedy go poznałem. A później były to raczej przypadkowe kontakty.
RMF: Ale Jacek Dębski mówił, że to panu zawdzięcza swoją funkcję ministra sportu.
Janusz Tomaszewski: Spotkaliśmy się w wyborach parlamentarnych. On wtedy był członkiem, z tego co przynajmniej pamiętam, Koalicji Konserwatywnej pana Ujazdowskiego i oczywiście miał moje poparcie.
RMF: I załatwił...?
Janusz Tomaszewski : Nie, nie załatwił, bo się nic nie załatwia. Można mieć poparcie czy nie, decyzję o tym kto wchodzi w skład gabinetu podejmuje premier. Miał moje poparcie.
RMF: Ale pan go promował?
Janusz Tomaszewski: Trudno żebym ja go promował. Ja po prostu popierałem tę kandydaturę, ale nie ja ją zgłaszałem. Jacek Dębski był człowiekiem, który działał w sporcie, działał w jednym z klubów łódzkich i był tam znany jako dobry organizator.
RMF: Stracił posadę dlatego, że był pańskim człowiekiem i po pańskim odejściu został wyeliminowany?
Janusz Tomaszewski: Po moim odejściu, nie tylko wokół Jacka Dębskiego, działy się różne rzeczy. On chyba nie wytrzymał tego psychicznie. To było widać często po jego wystąpieniach bardzo nerwowych i innych. Z tego co było później słychać, też nie mógł znaleźć sobie swojego miejsca po tym odejściu.
RMF: Myśli pan, że prawdziwą przyczyną śmierci były jakieś porachunki gangsterskie - bo i o tym się mówi - Czy te jego wypowiedzi publiczne?
Janusz Tomaszewski: Mnie jest trudno powiedzieć, bo ja nie miałem z nim bezpośredniego kontaktu. Nie rozmawialiśmy o tym wszystkim. Widziałem go kilka razy i on mnie też.
RMF: Podawał panu rękę, bo mówił, że zawsze poda rękę Januszowi Tomaszewskiemu?
<Janusz Tomaszewski: Oczywiście. Z Jackiem nigdy nie było tak, że się odwrócił plecami.
RMF: Jak się panowie widzieli to co mówił?
Janusz Tomaszewski: Przywitał się i to wszystko. Nie było żadnych dyskusji i rozmów.
RMF: Nie ma pan żadnych podejrzeń związanych z tą śmiercią?
Janusz Tomaszewski: Nie mam, ale na pewno wątpię, że to były jakieś porachunki polityczne, jak to niektórzy zaczęli sugerować. Jest to dla mnie trochę zaskakujące, że próbuje się z pewnej tragedii jeszcze wyciągać jakieś odgrzane kasztany polityczne. To jest nie fair.
RMF: Panie premierze, ma pan poczucie, że staje się pan osobą niepożądaną w polskiej polityce?
Janusz Tomaszewski: Nie, nie mam takiego poczucia. Gdyby było coś takiego, to na pewno wiele osób nie popierało by mojej osoby.
RMF: Kiedyś liderzy Platformy Obywatelskiej mówili: "zapraszamy Janusza Tomaszewskiego". Teraz mówią: "Tomaszewski słusznie zrobił pozostając w AWS". Unia Wolności mówi: "co najwyżej może się pan zapisać do lokalnego koła w Pabianicach i tam podziałać". A w AWS właśnie stracił pan szansę na bycie szefem kampanii wyborczej.
Janusz Tomaszewski: Ja nigdy nie miałem ochoty zapisać się do Unii Wolności. Mogłem to zrobić jeszcze kilkanaście lat temu.
RMF: A do Platformy Obywatelskiej?
Janusz Tomaszewski: Może kiedyś były takie zamysły. Szczególnie wtedy, kiedy się to tworzyło. Ale do dzisiaj Platforma nie określiła swojego ideowego przesłania i myślę, że tutaj poczekam aż coś z tego będzie. Bo czasami kiedy politycy działają dziesięć lat w polityce i zaczynają mówić, że bardzo nie lubią polityków i polityki - to dla mnie to jest dziwne.
RMF: Jest pan skazany na AWS?
<Janusz Tomaszewski: Nie, ja chciałem wrócić do AWS. Byłem jednym z tych, którzy tworzyli AWS, tworzyli Ruch Społeczny, czyli partię, do której należę i dlatego zdecydowałem się tutaj wrócić.
RMF: A twarda prawica w AWS mówi, że pan jest niewiarygodny, niepopularny i dzieli pan AWS.
Janusz Tomaszewski: To może w tej twardej prawicy. Biorąc nawet dyskusję dotyczącą szefa kampanii wyborczej, ja nie uważam się tu wcale za przegranego, bo liderzy ugrupowań politycznych, a więc po swoich konsultacjach wewnątrz partii, szef ZChN, szef PPHD, szef Ruchu Społecznego, który mnie zgłosił - miałem u nich pełne poparcie.
RMF: A Jerzy Buzek cały czas chce, żeby pan był szefem kampanii wyborczej? Czy już nie chce?
Janusz Tomaszewski: Wie pan, akurat o tym nie rozmawiałem, bo skoro zapadła decyzja, to ja już nie ubiegam się o szefa kampanii wyborczej.
RMF: To o co się pan teraz ubiega? Co pan chce robić w AWS?
Janusz Tomaszewski: Ja o nic się nie ubiegam. Wróciłem do ugrupowania politycznego, chciałbym pomóc przynajmniej rozwiązać ten problem, żeby AWS zaczął działać.
RMF: A może lokalne koło w Pabianicach?
Janusz Tomaszewski: lokalne koło w Pabianicach zawsze jest bliskie mojemu sercu, dla mnie to jest bardzo ważne. Natomiast jestem szefem AWS całego województwa łódzkiego. Jednym z szesnastu szefów AWS w Polsce.
RMF: I co pan zamierza zrobić, żeby AWS działała tak jak pan mówi? Polityków już pan pozyskał?
Janusz Tomaszewski: Tak. Jest kilkach bardzo ważnych rzeczy, które w tej chwili powinny nastąpić. Mamy jakby blokadę wewnętrzną AWS. Ona nie podejmuje decyzji, wystarczy jedno liberum veto, aby praktycznie nic się nie działo i nie zapadały żadne decyzje. Mamy brak decyzji dotyczącej kampanii wyborczej, programu, wszystkich tych rzeczy, o których mówimy na okrągło.
RMF: I co zrobić?
Janusz Tomaszewski: Ja myślę, że trzeba usiąść nad tą umową koalicyjną i po prostu ją poprawić.
RMF: Jeszcze raz napisać i stworzyć AWS na nowo?
Janusz Tomaszewski: Nie, trzeba zmienić pewne zapisy, aby mogły działać. Za tym przemawia również to, że wyszedł SKL, zrobiła się tam pewna luka dla funkcjonowania, utrudniania podejmowania decyzji - nie tylko na szczeblu krajowym, ale również w regionach. Myślę, że to wszystko trzeba uregulować.
RMF: Chciałby pan między innymi usunąć "Solidarność" z AWS?
Janusz Tomaszewski: Nie, bardzo przepraszam, ale to już jest coś bardzo brzydkiego, co pan mówi.
RMF: To pan to mówi.
Janusz Tomaszewski: Panie redaktorze, jak mi pan nie będzie przerywał to ja panu wytłumaczę co ja mówię i wtedy powiem, że mówi pan po prostu nieprawdę. "Solidarność" jest związkiem zawodowym, który swoimi decyzjami powołał do ruchu partię polityczną, która ma go reprezentować na scenie politycznej. Jest to Ruch Społeczny. Jego pierwszym przewodniczącym, był Marian Krzaklewski -jest honorowym przewodniczącym i członkiem tej partii. Wielu działaczy i ludzi z "Solidarności" jest również członkami Ruchu Społecznego i były takie założenia, że to właśnie Ruch Społeczny będzie reprezentował "Solidarność" na scenie politycznej.
RMF: A nie "Solidarność" wprost?
Janusz Tomaszewski: A nie "Solidarność" wprost.
RMF: Czyli trzeba się pozbyć "Solidarności" - wprost - z AWS?
Janusz Tomaszewski: Nie trzeba pozbyć się. Trzeba podpisać umowę między "Solidarnością" a Ruchem Społecznym, aby wyjaśnić tą sprawę. Poza tym jest nowa ordynacja wyborcza, jak również jest ustawa o finansowaniu partii politycznych w przyszłości. Jeżeli, w takim kształcie jak dziś, AWS pójdzie do wyborów, to w przyszłych czterech latach nie będzie miał nawet złotówki na funkcjonowanie w polityce i budowanie partii politycznej.
RMF: Co stałoby się wtedy z Marianem Krzaklewskim?
Janusz Tomaszewski: Może również, w ramach umowy, być przedstawicielem Ruchu Społecznego w AWS.
RMF: Tylko może, ale nie musi?
Janusz Tomaszewski: To są decyzje, które powinny uregulować porozumienie pomiędzy "Solidarnością" a Ruchem Społecznym.
RMF: Panie premierze, jak pan myśli, dlaczego tyle osób w AWS pana nie lubi?
Janusz Tomaszewski: Ja myślę, że to jest garstka w porównaniu z tymi co mnie lubią.
RMF: Ta garstka to dość okazałe postacie na scenie politycznej. Janusz Pałubicki mówi, że nie chce żeby ludzie zarejestrowani jako agenci rządzili w AWS.
Janusz Tomaszewski: Jeżeli Janusz Pałubicki nie potrafi przyjąć do wiadomości, że żyjemy w państwie demokratycznym i o tym decydują tylko wyroki sądów i ustawa, której był współautorem - to jest to problem Janusza Pałubickiego. Ja mogę też dużo nie chcieć.
RMF: Problemem Janusza Pałubickiego jest teraz list do premiera od członków, tak zwanej spółdzielni, czyli pańskich stronników z zamieram odwołania Janusza Pałubickiego. Pan za tym stoi?
Janusz Tomaszewski: Przeczytałem o tym w gazecie.
RMF: A chciałby pan, żeby Janusz Pałubicki był odwołany?
Janusz Tomaszewski: Czy ja będę chciał, czy nie, to jest najmniej istotne. Premier powinien podejmować takie decyzje, by ministrowie, którzy są członkami nie musieli kompromitować ani premiera, ani rządu. Jeżeli premier proponuje mi stanowisko szefa kampanii, proponuje pewne rozwiązania a jego ministrowie zaczynają mówić coś innego to zdaje się, że wtedy premier wychodzi nie najlepiej w oczach opinii publicznej.
RMF: Czyli Pałubickiego trzeba odwołać?
Janusz Tomaszewski: Nie wiem. Może zmobilizować do tego, żeby zachował się tak, jak powinien zachowywać się minister.
RMF: Przywołać go do porządku. A wracając do tej sympatii. Dlaczego oni wszyscy pana nie lubią?
Janusz Tomaszewski: Wszyscy? To znaczy kto?
RMF: Janusz Pałubicki, Wiesław Walendziak, Kazimierz Ujazdowski, Marian Krzaklewski, Lech Kaczyński, Jan Olszewski.
Janusz Tomaszewski: To nie jest duża grupa. Sam pan wymienił sześć nazwisk. Ja mogę wymienić dużo więcej, tych którzy mnie bardziej lubią.
RMF: A dlaczego oni pana nie lubią?
Janusz Tomaszewski: Może im odpowiada tak zwane uprawianie polityki pod tytułem "Tylko my".
RMF: Teraz ma pan okazję, żeby złożyć im życzenia świąteczne.
Janusz Tomaszewski: Myślę, że wszystkim chciałbym złożyć życzenia świąteczne, bo święta dla wszystkich chrześcijan są szalenie ważne. Dla mnie również. Dlatego chciałbym życzyć państwu zdrowych, spokojnych, wesołych świąt i mokrego dyngusa. Może, dla rozpalonych czasami, głów polityków - duży kubeł zimnej wody może się przydać.