Graś: Nie będzie wspólnych uroczystości
Rocznica 10 kwietnia to trudna data i wyzwanie, prawdopodobnie nie uda się, by obchody odbyły się w jednym miejscu - mówi Paweł Graś.
Decyzja o przyjęciu konwencji chicagowskiej w smoleńskim śledztwie została przedyskutowana w specjalnym zespole, na czele którego stał Donald Tusk. Premier bierze za nią pełną odpowiedzialność - dodaje gość Kontrwywiadu RMF FM.
Konrad Piasecki: Panie ministrze, jest taka instrukcja o odejściu na drugi krąg tylko za zgodą głównego pasażera?
Paweł Graś: - Wszystkie dokumenty, które wiążą się z organizacją lotu - zarówno te dotyczące organizacji zlecających, czyli Kancelarię Premiera, Kancelarię Prezydenta jak i te dokumenty, które znajdują się w 36. pułku - są elementem badania przez komisję pana ministra Millera.
I w trakcie tego badania wyszła na jaw taka instrukcja czy nie?
- Ja nie znam raportu.
A czy zna pan instrukcję?
- Instrukcji również nie znam. Podejrzewam, że nie jest to materiał jawny. Ale na pewno będzie elementem badania komisji pana ministra Millera, więc trzeba spokojnie poczekać na jej efekty.
A podejrzewa pan, że taka instrukcja może rzeczywiście istnieć?
- Taka instrukcja na pewno istnieje, natomiast, jakie są w niej zapisy - trudno mi powiedzieć. Chociaż szczerze mówiąc, nie wydaje mi się, żeby akurat takie szczegółowe zapisy tam się znajdowały. Ale nie wiem.
Kiedy pan jest na pokładzie rządowego samolotu, a często pan lata, zdarza się tak, że pilot przychodzi i pyta, czy dochodzić do 100 metrów czy 60 metrów i odchodzić? Czy to jest coś, co się nie zdarza?
- Ja z taką sytuacją się nie zetknąłem. Czasem jest tak, że załoga informuje, że gdzieś tam są jakieś problemy na lotnisku, że może się zdarzyć, że będziemy musieli odchodzić na lotnisko zapasowe, ale nie było jeszcze - przynajmniej jak ja latałem - takiej konkretnej sytuacji.
Prezydent w Warszawie, Pierwsza Dama w Smoleńsku. A gdzie 10 kwietnia będzie Donald Tusk?
- To będzie trudna data, to będzie trudne wyzwanie, to już widać po tych emocjach, które zrodziły się teraz wśród ludzi, wśród polityków na temat tych uroczystości. Chyba nie będzie się dało doprowadzić do tak idealnej sytuacji, żeby te uroczystości były w jednym miejscu i jednym czasie. Tu decydujące powinno być zdanie rodzin - to oczywiste.
Ale żeby było w jednym czasie, to trzeba coś zaproponować, a póki co żadnych propozycji nie słyszymy.
- Pan prezydent Komorowski taką propozycję złożył, żeby te uroczystości odbywały się w Smoleńsku.
I już wiemy, że prezydenta w Smoleńsku nie będzie, bo wola rodzin jest taka, żeby do Smoleńska nie jechać, więc co w tej sytuacji proponuje rząd.
- Wola części rodzin jest taka, żeby do Smoleńska jechać, części, żeby nie. Jedni chcą, żeby ten dzień - i to jest zrozumiałe - spędzić na grobach swoich bliskich, na cmentarzach. Jedni chcą świętować pod Wawelem, jedni chcą świętować pod Pałacem Prezydenckim.
A czego chce Donald Tusk i rząd Polski?
- Na pewno my chcemy, żeby to były godne, dobre i spokojne obchody i mamy nadzieję, że takie uroczystości uda się zorganizować.
Jest jakiś plan tych uroczystości? Jest jakiś pomysł na te uroczystości?
- Na pewno część odbędzie się w Smoleńsku, bo taka jest wola części rodzin, a część odbędzie się w Warszawie. Jak dokładnie one będą przebiegać, trudno w tej chwili powiedzieć.
Ale zrzucacie to na barki prezydenta czy rząd weźmie na siebie część odpowiedzialności?
- Pan prezydent sam zadeklarował, że chciałby być takim patronem tych uroczystości. Rząd jest oczywiście do dyspozycji i do pomocy logistycznej.
Ale premier do Smoleńska się nie wybierze?
- To zależy od tego, jaki kształt będą miały te uroczystości. Ale sądząc po wypowiedziach niektórych polityków i członków rodzin, to wspólnych uroczystości raczej nie będzie. Na razie trudno sobie to wyobrazić.
Ale ja pytam o premiera w Smoleńsku. W tej sytuacji trudno też sobie wyobrazić, żeby premier był w Smoleńsku.
- Dokładnie tak.
Pogodziliśmy się już z raportem MAK?
- My się nie kłócimy z raportem MAK, tylko wskazujemy, że ten raport jest niepełny.
Pytam, czy się pogodziliśmy?
- W pierwszych chwilach po publikacji raportu MAK-u powiedzieliśmy, że go nie akceptujemy.
To wszystko wiemy. Ale czy cały czas wierzymy, że Rosjanie go zmienią? Czy już żadnych zabiegów o tę zmianę nie będzie?
- My spokojnie przygotowujemy swój raport, który będzie przedstawiony opinii publicznej. Będzie prezentacja i to będzie podstawa do dalszych rozmów z Rosjanami.
Wiemy już kiedy?
- Mam nadzieję, że to jest kwestia tygodni bądź miesięcy.
Ale luty cały czas jest obowiązujący czy nie?
- Luty, marzec... To wszystko zależy od tego, jak sprawnie będą przebiegać prace komisji. Miałem okazję widzieć, jak ta komisja pracuje i ostatnia rzecz, którą powinniśmy robić, to naciskać na tą komisję i przyspieszać jej pracę.
Nie naciskamy. Czekamy.
- Absolutnie trzeba dać tym ludziom spokojnie pracować. To jest naprawdę dobra ekipa, dobrzy fachowcy.
Nie uważa pan, panie ministrze, że dobrze by było, żeby od momentu publikacji raportu do uroczystości rocznicowych minęło co najmniej parę tygodni?
- Myślę, że każdy termin będzie zły. Jeśli to będzie wcześnie, to się okaże, że zbyt wcześnie. Jeśli blisko 10 kwietnia, to będą zarzuty, że za blisko tej daty. Jeśli się nie uda do 10 kwietnia, to będą zarzuty, że specjalnie tak późno publikujemy ten raport. Naprawdę nie ma dobrego terminu. Wszyscy czujemy taką potrzebę, żeby to było jak najszybciej, ale trzeba tym ludziom pozwolić spokojnie pracować.
Jeśli MAK nie zmieni raportu, to idziemy do Międzynarodowej Organizacji Lotniczej (ICAO)?
- Wszystko zależy od tego, jaka będzie reakcja Rosjan na to, co przygotuje strona polska.
Ale to ICAO jest cały czas obowiązującym pomysłem czy nie, panie ministrze?
- Żeby w ogóle myśleć o dalszych krokach, to musimy wypełnić procedurę konsultacji do końca. Wtedy zobaczymy.
Czy ICAO jest pomysłem obowiązującym?
- Nie ma co w tej chwili deklarować dalszych kroków międzynarodowych.
Premier już zadeklarował.
- Tak, ale nie będziemy nic mówić, jeśli nie znamy reakcji ze strony rosyjskiej.
Ale znamy już reakcję ICAO, który mówi, że tym lotem się nie zajmie, dlatego, że to był lot państwowy, a oni interesują się tylko lotami cywilnymi.
- Nie. Znamy reakcję rzecznika ICAO.
Nie wierzy pan w to, co mówią rzecznicy? Kto jak kto, ale pan powinien wierzyć.
- Nie znamy oficjalnej odpowiedzi na wniosek, który do ICAO nie wpłynął. Jeśli wniosek wpłynie, to ICAO powinien się do niego ustosunkować.
A czy rząd uświadomił sobie, kto i kiedy podjął decyzję o przyjęciu załącznika do konwencji chicagowskiej jako podstawy badania katastrofy smoleńskiej?
- Mówiliśmy już o tym wielokrotnie.
Mówiliście, ale tak jak byście cały czas nie wiedzieli, kiedy to było dokładnie.
- Całą odpowiedzialność za wszystkie decyzje z tym związane pan premier bierze na siebie.
Kiedy i kto podjął tę decyzję?
Pan premier między 13 a 16 kwietnia.
Czyli to była decyzja Donalda Tuska?
To była decyzja przedyskutowana przez specjalny zespół, który został powołany przez Radę Ministrów. Na czele tego zespołu stał Donald Tusk.
A jest na tę decyzję jakiś dokument? Uchwała, rozporządzenie, postanowienie?
- Nie musi być na tę decyzję żadnego dokumentu, dlatego, że sama konwencja jest takim dokumentem.
Czyli bez dokumentu, ale pan premier podjął tę decyzję.
- Państwa są sygnatariuszami tej konwencji. Decyzję podjął zespół, na czele którego stał pan premier.