Artur Drzewicki: I tak dojdzie do normalizacji stosunków UE i NATO z Rosją
Poniesienie jak najmniejszych strat w ogólnym bilansie relacji z Rosją to, zdaniem politologa dr Artura Drzewickiego z Uniwersytetu Wrocławskiego, priorytet polskiej dyplomacji w relacjach z Moskwą. Prędzej czy później Rosja dojdzie bowiem do porozumienia z Unią Europejską i NATO.
Dariusz Jaroń, Interia: Jaką postawę w obecnej - bardzo trudnej - sytuacji politycznej powinni przyjąć polscy dyplomaci w relacjach z Rosją?
Dr Artur Drzewicki: Przewrotnie można powiedzieć, iż priorytetowym zadaniem polskiej dyplomacji w kontekście relacji polsko-rosyjskich jest poniesienie jak najmniejszych strat w ogólnym bilansie relacji z Rosją, szczególnie w wymiarze ekonomicznym aby za jakiś czas było jak najmniej do nadrabiania, zwłaszcza w porównaniu do ogólnego stanu relacji między Unią Europejską i Rosją.
Te relacje obecnie nie są najlepsze...
- Jestem jednak przekonany, że prędzej czy później i tak dojdzie do normalizacji stosunków na linii UE-Rosja, czy też nawet NATO-Rosja. W tym ostatnim przypadku o ile nie w sposób samoistny, to pod wpływem USA, dążących do uzyskania poparcia Rosji dla swoich działań na Bliskim i Środkowym Wschodzie. Świadczy o tym najlepiej przykład Gruzji po wojnie w 2008 roku, a wydarzenia związane z sytuacją na Bliskim Wschodzie, w szczególności wokół tzw. Państwa Islamskiego, prawdopodobnie proces ten jeszcze przyspieszą.
A co z sankcjami gospodarczymi nałożonymi na Rosję?
- Warto zwrócić uwagę na fakt, iż obecnie - mimo wciąż utrzymującego się napięcia w relacjach między UE i Rosją - poniekąd częściej mówi się o ograniczeniu, czy też zniesieniu części sankcji niż o zwiększeniu ich zakresu. Nie należy zapominać, iż nawet sama Ukraina, która w wyniku agresji - pośredniej czy też bezpośredniej - utraciła Krym i kontrolę nad Donieckiem i Ługańskiem, utrzymuje dość ścisłe polityczne, a przede wszystkim gospodarcze kontakty z Rosją, dalece wykraczające poza "ograniczone" i "wymuszone" relacje dwóch zantagonizowanych państw.
Często słyszymy w Polsce dość jednostronną, uderzającą w Moskwę narrację. Nie stracimy na tym?
- Zapewne i tak nie uda się nam uniknąć sytuacji, w której Rosja będzie starała się sprowadzić Polskę do roli głównego "rusofoba" wśród państw europejskich, ale warto pamiętać, iż radykalizacja polityki rosyjskiej i agresja wobec Ukrainy doprowadziła do istotnego zjawiska: spadku podatności poszczególnych rządów i społeczeństwa europejskich na rosyjską argumentację i retorykę. A tym samym poniekąd ograniczyła także podatność Polski na działania restrykcyjne ze strony Moskwy.
- Warto przy tym dodać, iż to nie Polska ostatecznie zdecyduje w jaki sposób i na jakich warunkach zakończy się konflikt rosyjsko-ukraiński. W konsekwencji tym bardziej trudno zakładać i oczekiwać, iż nasza radykalna postawa wobec Rosji zaowocuje odpowiednimi profitami - politycznymi czy gospodarczymi - dla Ukrainy, czy też przełoży się na wzmocnienie naszej własnej pozycji międzynarodowej.