Aferałowie i bezpieczniacy
Dawniej, gdy jeszcze nie było Globalnego Ocipienia, w lipcu temperatury przekraczały 30 stopni C - i o morzu pisało się wyłącznie w kontekście kąpieli. Teraz mamy GLOBCIO, więc będę kontynuował temat stoczni. Można się przy tym rozgrzać do czerwoności.
Przypominam, że przed wyborami ogłoszono, że stocznie w Gdyni i Szczecinie zostały szczęśliwie sprzedane.
Następnie JE Aleksander Grad, minister Skarbu, ogłosił, że nabywcą jest QInvest z Kataru. Następnie p. Shahzad Shahbaz, prezes Qlnvestu, oświadczył oficjalnie: "To nieporozumienie, jesteśmy doradcą, a nie inwestorem", dodając: "Niestety, nie możemy ujawnić, kim są ci klienci, którzy są w trakcie zakupu tych aktywów". Na co p. Minister oświadczył, że nie ma się czym przejmować, wszystko jest w najlepszym porządeczku - co ukoronował następującym oświadczeniem:
"Ci inwestorzy, o których mówiliśmy w tym procesie (zakupu majątku obu stoczni), funkcjonują. Są po stronie bezpośrednio realizujących, przygotowujących te transakcje, bądź są w zapleczu finansowym, które gwarantuje od strony finansowej przeprowadzenie tego procesu. Nie chciałbym dzisiaj zaglądać do "kuchni", do inżynierii finansowej, jaką sobie te firmy przygotowały - kto jest wiodący, kto mniej. Wiem, że to, co zostało powiedziane przez inwestora i przeze mnie, jest prawdziwe i przy tym pozostanę".
Za samo to oświadczenie, będące jawnym dowodem, że p. Minister albo sam nie ma pojęcia, co się dzieje, albo maskuje gigantyczny przekręt - wywaliłbym JE Aleksandra Grada ze stanowiska po godzinie - i skierował sprawę do prokuratury z uwagą: "Poważne podejrzenie o dokonaniu przestępstwa".
Podejrzewam, że obecne poczynania pp. Andrzeja Olechowskiego i Pawła Piskorskiego to nie tyle próba rozbicia PO, lecz szantaż: "Albo pozwoli nam Pan, panie Premierze, nadal kraść - albo zniszczymy Pańskie nadzieje na zostanie Prezydentem, a może nawet rozbijemy PO!". Dowód: gdyby chcieli naprawdę zaatakować, to zrobiliby wielkie HALLO na jesieni - a nie podczas wakacji, kiedy mało kto przejmuje się polityką.
Przypominam Państwu o wywiadzie, jakiego parę lat temu udzielił tygodnikowi "NIE" wyższy oficer służb specjalnych, który powiedział: "Tak, macie rację: za każdą większą aferą gospodarczą stoją służby specjalne. Ale nigdy tego nie wykryjecie - bo gdyby to groziło, służby uciekną się do pomówień, kłamstw, szantażu - a w ostateczności do fizycznej likwidacji".
Dla mnie nie ulega wątpliwości, że służby weszły w porozumienie z kilkoma szejkami w Katarze - i robią "interesy". Jeśli dziś słyszycie Państwo, że PGNIG zawarł z Quatargas umowę, na której traci - to PGNIG traci (to znaczy: my dopłacamy w cenie gazu...), ale służby, które mają siuchtę z tymi szejkami, mają dochody - a szejkowie swoją dolę.
Nieszczęście polega na tym, że żyjemy w d***kracji. Król dałby służbom specjalnym dużo pieniędzy (bo służby specjalne są dziś najcenniejszym fragmentem państwa!) - i by je kontrolował. W d***kracji służbom nie można dać pieniędzy w budżecie (bo ci złajdaczeni posłowie natychmiast by je wydali na "cele socjalne" - dzięki czemu uzyskaliby głosy wyborców...) - więc jakoś muszą je kraść. Na cele państwowotwórcze: szpiegów i agentów mieć trzeba, a szpiedzy nie będą przecież dla nas pracowali za darmo...
Do tego nacisku na JE Donalda Tuska p. Piskorski używa SD - partii służącej za PRLu jako przechowalnia polityków niezgadzających się z socjalizmem, ale jednak chcących realnie działać. SD w III RP wegetowało sobie po cichutku - i teraz bezpieka znów postanowiła tę partię ożywić. Ważną rolę odgrywa w tym agent wywiadu ps. MUST - ale to już inna, fascynująca bajka...
http://korwin-mikke.pl