Przystanek: papież
Wizyta Benedykta XVI w Polsce to świetna okazja, by wziąć sobie wolne - od polityki, nałogów, bzdur, stresów i codziennej bieganiny. Wyhamuj na moment, odetchnij, pomedytuj. Taki "urlop" wyjdzie ci na zdrowie, bez względu na to, czy jesteś wierzący, czy nie.
Dla wiernych pielgrzymka Ojca Świętego jest wydarzeniem bez precedensu. Na słowa dawnego kardynała Josepha Ratzingera, zaufanego przyjaciela Jana Pawła II, z utęsknieniem czekają w kraju rzesze wiernych. I choć zdecydowana większość Polaków to osoby ochrzczone, pozostaje pytanie: co wizyta papieża może dać osobom innych wyznań i niewierzącym?
Ochrzczeni niewierni
- To rzeczywiście istotne pytanie, bo hasło, które przyświeca polskiej pielgrzymce Benedykta XVI, brzmi: "Trwajcie mocni w wierze!". To sugeruje, że kierowana jest ona przede wszystkim do osób wierzących - przyznaje ks. Adam Boniecki.
Redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" jest jednak przekonany, że słowa, które padną z ust papieża, będą ważne także dla niekatolików. Przypomina, że Benedykt XVI to znakomity teolog, który w niezwykle ciekawy sposób mówi o roli wiary i Kościoła we współczesnym świecie. Czy to wystarczy, by wizytą papieża zainteresowały się osoby niewierzące i innowiercy?
Duchowni często zwykli podkreślać, że blisko 95 proc. Polaków to katolicy. W rzeczywistości jednak liczba ta określa odsetek ludzi ochrzczonych. Z najnowszych badań CBOS, publikowanych niedawno w tygodniku "Przegląd", wynika, że najsilniejsze więzi z Kościołem i religią deklarują Polacy z wykształceniem podstawowym, powyżej 54. roku życia. Są wśród nich m.in. emeryci, rolnicy i gospodynie domowe.
Na bakier z życiem religijnym są przede wszystkim uczniowie i studenci oraz osoby w wieku 35 - 44 lata. Nie wszyscy są wojującymi antyklerykałami. Najliczniejszą grupę stanowią osoby, którym sprawy wiary są obojętne bądź są zniechęcone wizerunkiem współczesnego Kościoła.
Psycholog społeczny, prof. Janusz Czapiński, ma nadzieję, że wizyta Benedykta XVI zdoła odmienić dzisiejsze oblicze polskiego życia religijnego. - Od dawna oczekują tego przede wszystkim osoby niewierzące. Ale jest też spora grupa wiernych, którzy mają już serdecznie dosyć naszego polskiego "przaśnego katolicyzmu".
Z braku laku
Na pytanie o przyjazd Benedykta XVI do Polski Arek Kardaś, tegoroczny maturzysta, przewraca oczami. Jemu pielgrzymka papieża kojarzy się jednoznacznie: zakazy, nakazy i "cenzura". - Wprowadzą prohibicję i będzie szlaban. A do tego w telewizji żaden ciekawy film nie poleci. Wytną wszystkie wulgaryzmy, przemoc, pikantne scenki i nieobyczajne reklamówki. Chociaż akurat to, że przez moment nie będzie w TV reklam papieru toaletowego i tabletek na wzdęcia, raczej mnie cieszy - zgryźliwie komentuje Arek.
Po chwili jednak spuszcza nieco z tonu. - Gdybym był osobą wierzącą, to pewnie byłbym ciekaw, co ma papież Polakom do powiedzenia. Wiem, że to mądry i uczony człowiek - przyznaje wyraźnie zawstydzony. - Zresztą, kto wie, może z braku laku obejrzę w telewizji transmisję z jakiegoś nabożeństwa...
Zdaniem ks. Tomasza Nowickiego z parafii Matki Bożej Królowej Polski w Głogowie, osób zniechęconych czy wręcz wrogo nastawionych do Kościoła nie brakuje. Są wśród nich nawet tacy, którzy traktują papieża jako wymysł szatana. Tymczasem wielu ludzi na świecie widzi w osobie Benedykta XVI wielki autorytet. Co ciekawe, są wśród nich nie tylko katolicy.
- Trzeba pamiętać, że żyjemy w czasach, w których o prawdziwy autorytet niełatwo - zauważa ks. Nowicki. Wspomina swoje spotkania z wyznawcami Kościoła zielonoświątkowego. - Gdy niedawno rozmawialiśmy na temat pielgrzymki Benedykta XVI do Polski, zauważyłem ich niezwykłą życzliwość, a zarazem ciekawość. Stąd wniosek, że najważniejszy jest szacunek. Tylko on stwarza pole do dyskusji i porozumienia.
Odtrutka na bełkot
- Bardzo cenię papieża Benedykta XVI - podkreśla prof. Jacek Hołówka, etyk. - Jest świetnie wykształcony i doskonale orientuje się w problemach współczesnego świata. Przy tym ujmujący jest jego sposób bycia i wielka skromność. To prawdziwy wzór człowieka wierzącego, który z serdecznością i życzliwością traktuje ludzi niewierzących i innych wyznań.
Podobnie myśli Paulina Godzisz, właścicielka sklepu z antykami. Choć jest buddystką, od dawna czekała na wizytę papieża. Z ciekawością wysłucha homilii przygotowanych przez Benedykta XVI na okoliczność polskiej pielgrzymki. - Dla mnie to przede wszystkim uczony i filozof. A tych znamy najczęściej z książek. Zobaczyć filozofa na żywo i wysłuchać tego, co ma do powiedzenia, to w dzisiejszych czasach nie lada frajda. W starożytności był to przywilej wybrańców. Dziś każdy ma szansę doświadczyć takiego spotkania. Mało tego, dopiero niedawno dowiedziałam się, że każdy, kto chce, może dziś wysłać do Benedykta XVI e-maila. Myślę, że niebawem skorzystam z tej możliwości - przyznaje Paulina.
I jeśli nawet nie do końca zgadza się z głoszoną przez Kościół katolicki doktryną, uważa, że warto będzie wysłuchać papieskich argumentów. - Już słyszę te zażarte dyskusje w gronie moich przyjaciół. Uwielbiam takie rozmowy, czerpię z nich pozytywną energię. Poza tym to wspaniała odtrutka na codzienny bełkot o niczym.
"Zresetować" szare komórki
Wiktor Petlarski, handlowiec w firmie wydawniczej, nie ma wątpliwości: wielu Polakom ta pielgrzymka może wyjść na zdrowie. Sam dużo sobie po niej obiecuje. Nie jest praktykującym katolikiem. Jak mówi, na co dzień jego prywatny świat pędzi na złamanie karku. Ale na czas wizyty Benedykta XVI postanowił się wyciszyć, znaleźć odrobinę czasu na głębsze refleksje i oderwać od codziennego zgiełku.
- Mój problem polega na tym, że jestem uzależniony od informacji. Nic na to nie poradzę, że interesuje mnie to, co dzieje się w kraju i na świecie. Ale od czasu do czasu człowiek musi zrobić sobie przerwę. Mam poczucie, że ostatnio moje szare komórki zaśmieca potok samych bzdur. Dlatego postanowiłem się "zresetować". Muszę to zrobić, inaczej dostanę kręćka - zarzeka się Wiktor.
Uważa, że wizyta papieża jest ku temu dobrą okazją. Nie udało mu się wziąć urlopu w firmie. Mimo to postara się w tym czasie choć w niewielkim stopniu zmienić codzienne przyzwyczajenia. - Przede wszystkim wyłączam telewizor i radio. Gazety też idą w kąt. Zawsze chciałem przeczytać którąś z książek Jana Pawła II, ale jakoś do tej pory nie było na to czasu.
Łukasz Kuśmiński
Tekst pochodzi z tygodnika