Boniecki: Benedykt XVI jest sobą
Bardzo szybko zauważymy, że Benedykt XVI nie imituje, nie naśladuje Jana Pawła II, że jest sobą. To bardzo mocna, wyrazista osobowość - mówi ks. Adam Boniecki.
Ksiądz Adam Boniecki był gościem Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM, w pierwszym dniu pielgrzymki papieża do Polski.
Kamil Durczok: Benedykt XVI przyjeżdża do Polski, do polskiego Kościoła. Obraz tego Kościoła w dużej części mediów to jest problem Radia Maryja i lustracji w Kościele. Czy papież nie ulegnie temu obrazowi, czy jednak uzna, że coś się jednak na ten temat polskim wiernym z jego ust należy?
Adam Boniecki: Jest to papież bardzo wnikliwy i dobrze znający Polskę i nie da się nabrać na takie pars pro toto. Medialnie takie zestawianie Radia Maryja, dzielenie biskupów jest atrakcyjne. Problem jest dużo głębszy - to jest pytanie o miejsce Kościoła, miejsce wierzących w świecie laicyzującym się, jaki jest teraz i to jest temat, który kardynała Ratzingera, teologa Ratzingera i papieża Benedykta XVI od dawna interesuje i tu ma bardzo wiele do powiedzenia. Mam nadzieję, że nie będzie wchodził w takie detale, które są lokalnymi, małymi problemikami, tylko sięgnie do korzenia problemu.
I stąd hasło "Trwajcie mocni w wierze" - nie patrzcie na chwilowe problemy, patrzcie na to, co jest w Kościele nieprzemijające?
Ładnie pan to wytłumaczył, nigdy by mi to nie przyszło do głowy, ale myślę, że tak, to także jest w tym haśle zawarte.
A czy to nie jest tak, że trochę brak słów na ten temat dla części wiernych może oznaczać, że Benedykt XVI nie uznaje tych spraw za prawdziwe problemy polskiego Kościoła?
Może tak być. Zawsze tak jest, jak się przemawia, to każdy coś weźmie z tego, co chce wziąć. Jestem przekonany, że będzie mówił o wierze w taki sposób, że człowiek trochę myślący wyciągnie z tego wnioski praktycznie do zastosowania. Nigdy takich praktycznych zastosowań także Jan Paweł II nie aplikował w czasie odwiedzin Kościołów lokalnych, bo jest szacunek dla autonomii Kościoła lokalnego. Takie ręczne sterowanie, rozwiązywanie, wchodzenie w detale byłoby eklezjologicznie niewłaściwe.
Ksiądz przywołał poprzednika Benedykta XVI, Jana Pawła II. To jest pytanie o porównania, których pewnie nie unikniemy i pytanie czy powinniśmy ich unikać?
Powinniśmy, nie powinniśmy. Do tej pory nie widzieliśmy innego papieża odwiedzającego Polskę niż Jana Pawła II, więc nie ma z czym porównywać. Natomiast jestem pewien, że bardzo szybko zauważymy, że Benedykt XVI nie imituje, nie naśladuje Jana Pawła II, że jest sobą. To jest też bardzo mocna, wyrazista osobowość i wtedy myślę, że to porównanie nie jest ani dokuczliwe, ani przykre, ani nie przybiera formy pretensji do Benedykta XVI, że nie jest Janem Pawłem II.
No i 83 proc. Polaków chce, żeby się odnosił do tego, co mówił, co robił, gdzie bywał podczas pielgrzymki właśnie Jan Paweł II.
Te sondaże pokazują, że Polacy kompletnie nie znają kardynała Ratzingera; jego pism. Jak się mówi o papieżu, to wszystko co wiedzą, to Jan Paweł II. To jest dowód bardzo złego przygotowania do spotkania z tym człowiekiem. Także mediów, które w kółko plotą kilka tych samych frazesów, które mają bardzo niewiele z całym tym bogactwem myśli tego wielkiego człowieka, który będzie się tym dzielił.
Najważniejszy moment tej pielgrzymki - księdza zdaniem - kiedy nastąpi? To będzie w Oświęcimiu i Brzezince?
Najważniejszy moment to będzie ten, w którym jakiś człowiek nawróci się do Jezusa Chrystusa. I my o tym nie będziemy wiedzieli. To jest cel apostolskich podróży papieża - żeby przybliżać ludzi do Boga. Ale wiem o co panu chodzi - o taki zewnętrzny, polityczny punkt widzenia.
My postrzegamy to poprzez pryzmat pewnych gestów, symboli, postaw, zachowań. To jest to, co pozostaje w naszej pamięci.
Oświęcim ma z pewnością znaczenie światowe, ogromne; wychodzące bardzo poza Polskę. I z tego punktu widzenia jest już odbierany, oczekiwany i przygotowywany także przez samego papieża. Co dla nas Polaków będzie takim punktem? To jest niespodzianka. Myśmy nie wiedzieli przed pielgrzymkami Jana Pawła II, że ten punkt na placu Zwycięstwa czy msza na Błoniach to będzie to. Tu należy patrzeć, zobaczymy, który będzie. Każdy moment może się okazać takim punktem szczytowym.
W niemieckiej prasie pojawiła się taka informacja, że wizyta w Oświęcimiu będzie takim ukoronowaniem 40-letnich starań o pojednanie polsko-niemieckie. Zgadza się ksiądz z tą opinią?
Jakiś sens w tym jest, ale to niefortunne używanie - dlaczego ukoronowanie polsko-niemieckich, tu przyjeżdża przede wszystkim papież. Tu przyjeżdża symbol, ikona Kościoła uniwersalnego. To nie jest jakaś droga polsko-niemiecka, która spowodowała, że papież Niemiec przyjechał do Oświęcimia. Jest to kompletne pomieszanie perspektyw.
Będziemy tę pielgrzymkę obserwować uważnie. Dziękuję za rozmowę.