Na Andrzeja Dudę - zgodnie z sondażowymi wynikami - głosowało 52 proc. wyborców. Dotychczasowego prezydenta poparło 48 proc. głosujących. Frekwencja wyniosła 55,5 proc. - Okazało się, że przekonanie o nieuchronności zwycięstwa jest jego największym wrogiem, a lekceważenie przeciwnika mści się okrutnie - podkreśla znawca socjologii polityki. - Można by zrobić zestawienie wszystkich wypowiedzi prezydenta Bronisława Komorowskiego z początków kampanii dotyczących Andrzeja Dudy, wszystkie ataki lekceważące jego kandydaturę. Ta broń okazała się nieskuteczna - dodaje dr Jarosław Flis. Nasz rozmówca przypomniał, że podobna taktyka zakończyła się porażką Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich przed pięcioma laty. Ataki Prawa i Sprawiedliwości na Bronisława Komorowskiego i jego otoczenie nie przyniosły powodzenia. Platforma nie wyciągnęła jednak wniosków z potknięcia konkurencji. - To na pewno jest wstrząs dla obozu władzy. Pozostaje pytanie, czy Platforma, mając przed sobą jeszcze parę miesięcy rządów, wdroży jakiś skuteczny program naprawczy? A może pogrąży się we wzajemnych oskarżeniach o przyczyny porażki z przekonaniem, że jakoś to będzie? Tego typu myślenie: jakoś to będzie, bo przeciwnik przegrywał tyle razy, więc pewnie przegra raz jeszcze, bez naszego wysiłku, okazało się złudne - podkreśla dr Jarosław Flis. Są ważniejsze sprawy od atakowania PiS-u Zdaniem socjologa z Uniwersytetu Jagiellońskiego sztab Bronisława Komorowskiego źle odczytał sygnał, jaki wysłali wyborcy w pierwszej turze wyborów. - Nie chodziło o to, że Platforma Obywatelska i sztab prezydenta Komorowskiego za mało atakuje PiS i w związku z tym, jak się zacznie PiS atakować mocniej, to się wygra. Jak widać wyborcom chodziło o ważniejsze sprawy - zaakcentował nasz rozmówca. - Kampania negatywna wszędzie na świecie jest jak fajerwerki: może być piękny efekt, może też urwać palce. Ciężko wygrać, jak ktoś przez tyle miesięcy głosił hasło "zgoda i bezpieczeństwo", a później była "zgroza i bezeceństwo". To musiało zrazić część wyborców do głosowania na prezydenta - dodaje dr Jarosław Flis. Ekspert ds. socjologii polityki już w lutym, kiedy wielu komentatorów typowało łatwe zwycięstwo w wyborach Bronisława Komorowskiego, sygnalizował możliwość zwycięstwa Andrzeja Dudy w drugiej turze. - To nie była rzecz wzięta z kosmosu. Widać było, że prezydent będzie miał pod górkę. Przekonanie, że wjedzie na nią z rozpędu okazało się mylne - kończy dr Jarosław Flis.