Na szczęście żaden z pasażerów nie został ranny. Wiadomo, że przestępcy zaczaili się w samochodzie marki BMW przy moście nad rzeką Narew, zaraz za miejscowością o tej samej nazwie - informuje "Kurier Poranny". "Padł jeden strzał, prawdopodobnie z broni pneumatycznej. Nie znaleziono jeszcze pocisku" - mówi Kamil Tomaszczuk z biura prasowego komendy wojewódzkiej policji. "Jak wynika z zeznań świadków, przestępcy uciekli grafitowym BMW. Szukamy ich. Na szczęście pasażerom i kierowcy nic się nie stało. "Autobus wysłano z Bielska Podlaskiego, ale wypadek miał miejsce, kiedy od Hajnówki oddalił się on 24 kilometry" - mówi Sławomir Nasteruk, dyspozytor PKS Bielsk Podlaski. "Musieliśmy zorganizować pasażerom powrót. Podstawienie zastępczego pojazdu trochę trwało. W ostrzelanym autobusie rozsypała się cała przednia szyba. Jej odłamki wpadły do kabiny, ale kierowca na tym nie ucierpiał. Dobrze, że zapanował nad kierownicą i nie doprowadził do wypadku". Koszt nowej szyby to kilkaset złotych, ale na razie autobus jest zabezpieczony przez policję. Kto strzelał i do kogo? Czy był to celowy zamach? A może to głupi wybryk chuliganów? Wciąż jest więcej pytań niż odpowiedzi. "Widziałam tylko stojący autobus, nie domyślałam się, że była jakaś strzelanina" - mieszkanka Narwi, do której zatelefonowaliśmy po południu była zdziwiona. "U nas dotąd zawsze tak spokojnie". Jeden z miejscowych powiedział nam, że w Narwi nikt nie jeździ BMW. "Nic nie słyszałem, nic nie widziałem" - powtarzali ludzie i odsyłali do wójta. Ale wójt mieszka w Białymstoku.