Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Testowanie kadr

Można było tego być pewnym. Sąd uznał panią Sawicką za winną, ale prorządowe media stają na głowie, żeby łapówkarę wybielić. To nic, że proces wykazał jasno, iż wszystko, co nam przez lata owe media wmawiały, było kłamstwem. Sawicka nie została uwiedziona przez agenta CBA ani namówiona przez niego do korupcji. To ona szukała intensywnie "dojścia" do burmistrza Helu i, dowiedziawszy się o tym, dopiero wtedy CBA podstawiło swojego agenta. Łzy i błaganie pana ministra, żeby jej "nie zabijał", którymi oszustka wygrała dla swojej partii wybory, były wymyśloną przez pijarowców Tuska inscenizacją. Inscenizacją, na którą może by się Polacy tak łatwo nabrać nie dali, gdyby w oszustwie tym nie wzięli ochoczo udziału dziennikarze, przez naiwny ogół uważani za obiektywnych.

Teraz "wspólnicy po fakcie" (jak definiuje ten rodzaj współdziałania z przestępcą kodeks) szwindlu pani Sawickiej idą w zaparte, przekonani, że im nic nigdy nie zagrozi. Lekceważąc wyrok i cały proces, który do niego doprowadził, powtarzają w żywe oczy kłamstwa o biednej, uwiedzionej leliji z PO. Prym, jak zwykle, wiedzie "Gazeta Wyborcza", której dziennikarz usiłuje rozmyć miażdżącą wymowę stwierdzonych przez sąd faktów głupawymi pytaniami w rodzaju "dlaczego sąd nie ustalił, czy to był przypadek, że agent CBA znalazł się na tym kursie dla członków rad nadzorczych spółek skarbu państwa co Sawicka?", a komentatorka usiłuje ratować skazaną, robiąc z niej idiotkę, która jakoby chciała prywatyzować prywatny szpital (i mija się z faktami, bo przekręt na szpitalu należącym do KGHM był równie realny, jak gdyby był on formalną własnością państwa).

W try miga (że tak ujutnie powiem mową ojczystą naszej elity) powstał szeroki Front Obrony Uwiedzionej Pierwszej Naiwnej, od Jacka "zastosowano parszywe ubeckie metody" Żakowskiego, aż po samego Borata z Belwederu, Bronisława "Beacie zrobiono straszne świństwo" Komorowskiego. Dyrektywa kierownictwa: 1) wyrok jeszcze nie jest prawomocny, 2) winien nie tylko łapówkarz, ale i ten, kto go łapie, dla symetrii, więc z Sawicką trzeba skazać Ziobrę i Kaczyńskiego. Symetria, jak to ujął genialny malarz, jest estetyką głupców, a więc i mądrością lemingów.

Wypróbowani towarzysze z propagandy, którzy nie raczyli zauważyć, jakich nacisków dopuszczał się podczas swej prezydentury Wałęsa i od lat nie znaleźli ani ćwierć dowodu na potwierdzenie oskarżeń rzucanych na PiS, którzy przemilczeli wyrok skazujący byłego ministra Siemiątkowskiego, a więc pośrednio SLD-owskiego premiera Millera, za bezprawne użycie UOP do zmiany władz w spółce Skarbu Państwa (gdyby prezes Modrzejewski poczuł się zaszczuty i zrobił sobie podczas aresztowania krzywdę, całe to stado od paru lat gęgałoby zgodnie, że kto popełnia samobójstwo podczas aresztowania, sam się przyznaje do winy) - owoż, mili Państwo, ci sami towarzysze po raz kolejny podnoszą krzyk, jakich to nieprawości dopuścił się PiS, walcząc z "układem". Co tu gadać, walczyć z układem to sama w sobie była "podłość", bo to był przecież nasz układ, nam dający kochane pieniążki.

To niejedyny front, gdzie trzeba dawać stały odpór faktom. Jednocześnie rozwija się więc dziennikarskie "towarzystwo" Front Obrony Damskiego Boksera. Te same medialne wycirusy, które tak się oburzały na uczestników pielgrzymki na Jasną Górę za brutalne potraktowanie kamerzysty którejś z prorządowych stacji, teraz powtarzają mantrę o Ewie Stankiewicz atakującej "starszego człowieka" kamerą "jak kastetem". Tak się wykuwa i hartuje - w ciężkim boju o utrzymanie sondażowych słupków władzy - nowy kodeks etyki dziennikarskiej, dzieło dziennikarskich elit spod sztandaru "pierdolę nie rodzę". Punkt drugi podpunkt a: jak Kali wpychać się z kamerą między wiernych na mszy, wtykając im obiektyw w modlitewniki i przerywając ubranymi w formę pytań retorycznych insynuacjami - dobrze. Punkt drugi b: jak ktoś zadaje nieuzgodnione pytanie prominentnemu przedstawicielowi władzy, osobie publicznej podczas pełnienia obowiązków publicznych, to hańba, agresja i, jak mówi niezrównany Stefan Won Niesiołowski "pisssowssskie lizzzusssy" (wypisz wymaluj, tuskowy Gollum).

Dlaczego "punkt drugi"? Bo punkt pierwszy to, oczywiście, niezmiennie: słuchać, co mówi władza i jak najgłośniej potakiwać. Pan premier powiedział: jest dobrze! - więc hołota ma to przyjąć do wiadomości. "Dobrze jest, psiakrew, a kto mówi że nie, to go w mordę!" - jak to pisał stary Witkatz (choć trudno rządowych propagandystów podejrzewać, żeby wiedzieli, kto to taki był). Wydaje wam się, że autostrady nieukończone? Mylicie się. Wydaje wam się, że przy ich budowie orżnięto na grube miliony kilkudziesięciu przedsiębiorców - podwykonawców, i jeszcze ściągnięto z nich od niewypłaconych wynagrodzeń podatki, doprowadzając dziesiątki firm do bankructwa? Wydaje wam się, że panuje drożyzna, że w stadionie narodowym, nie przystosowanym z pośpiechu do niczego poza jednorazowym rozegraniem mistrzostw piłkarskich, utopiono bezmyślnie miliardy? Że leki zdrożały o 10 procent, a tych onkologicznych w ogóle nie ma (a po cholerę wydawać pieniądze na leki dla ludzi, którzy z rakiem i przecież umrą? Czyż nie lepiej, żeby władza przeznaczała cenne dewizy na "coś fajnego" !?) Wydaje się wam, że polska służba zdrowia spadła w europejskich rankingach na miejsce 27. (na 33 państwa badane - ależ to szczęście dla Tuska, że jest jeszcze Albania)? Otóż właśnie: wydaje wam się! Pan premier przecież powiedział, że jest dobrze, że wybudowaliśmy wszystko, co było zaplanowane, i mimo knowań PiS osiągnęliśmy pełną gotowość operacyjną!

Zaczyna się, mili Państwo, prawdziwy czas próby. Ktoś się może zastanawia, po co był Tuskowi ten cyrk z "meldującymi" gotowość do Euro ministrami... Po to był, aby oddzielić w aparacie medialnym ziarno od plew. Jeśli ktoś umie nawet w takiej chwili nie parsknąć ani nie uśmiechnąć się, tylko z pełną powagą gromko głosić rządową narrację, jak niezrównana redaktor Paradowska - to znaczy, że się nadaje. Że jest prawdziwie niezależnym i opiniotwórczym dziennikarzem, na miarę tego sławnego "spokesmana" Sadama Husajna, który z przekonaniem zapewniał o dokonującym się pogromie amerykańskich najeźdźców nawet jeszcze gdy mu podczas konferencji prasowej wjechał przez ścianę jankeski czołg.

Teraz rozumiem, że pierwszą przymiarką był partyjny kongres ulubionego tuskowego pajaca Palikota. Człowiek - pomińmy już, że przedwczoraj gorliwy obrońca chrześcijaństwa, a wczoraj równie gorliwy promotor wolnego rynku, nieskrępowanej przedsiębiorczości i "przyjaznego", czyli nie wtrącającego się państwa - dziś odstawiający lewicowego przyjaciela ludu, ze szczególnym uwzględnieniem jego awangardy, czyli klasy urzędniczej, obiecujący ludziom "zero bezrobocia od zaraz" i państwo budujące fabryki, to przecież oczywista prowokacja. To tak, jakby z tej trybuny zwrócił się do ludzi wprost: jesteście głupim motłochem, całkowicie wymóżdżoną i bezmyślną hołotą, ludzką mierzwą, którą ugniatam sobie jak plastelinę! Patrzcie, mogę wam mocą mojego pijaru i socjotechniki wmawiać w żywe oczy nawet tak astronomiczne brednie, a wy, ciemnoto, i tak uwierzycie, bo kontroluję wasze emocje!

I faktycznie, coś w tym jest. Przecież najgłupszy dureń powinien zatrybić, że coś takiego jak "zero bezrobocia" nie jest możliwe nie tylko "od zaraz", ale w ogóle. Że nic podobnego w przyrodzie nie istnieje, nonsens po prostu. I że budowanie fabryk, nawet gdyby, to robota głupiego, bo nie w tym problem - my mamy fabryki, tylko nie ma nabywców na to, co się w nich produkuje. Zbudować sobie można wszystko, i to, jak za Gierka, największe na świecie. Tylko co potem z tym począć, żeby się opłacało?

Ale te brednie filozofa spod Biłgoraja to był, jako się rzekło, test. Nasze dziennikarskie kadry to wytrzymają, nie parskną niekontrolowanym śmiechem przez zęby? Gut, mołodcy! No, to możem jechać z "gotowością operacyjną" na Euro. A jakby ktoś narzekał - to hukniemy w mediach, że PKB rośnie, że świat nas ceni, że służba zdrowia nasza czyni cuda i jest powszechnie podziwiana, i że w ogóle - Polska rośnie w siłę, a ludziom żyje się dostatniej. A kto mówi, że nie, tego Witkacem...

Słowem, władza idzie już na bezczelnego, w zaparte. Czarne jest białe, a białe jest czarne, cham i prymityw jest intelektualistą, a inteligent ciemnotą, jak to mówią za oceanem: anything goes!

Mnie to już nawet nie oburza. Mnie to już nawet nie śmieszy. Nawet nie chce mi się krzepić wizją kary boskiej, która to stado zakłamanych do podszewki dziennikarskich dziwek wreszcie spotka. Mnie już tylko żal mojego kraju i mojego narodu, bo spustoszenia, jakie te sześć lat totalnego kłamstwa, szczucia i judzenia poczyniły w polskich mózgownicach, będą bardzo, bardzo trudne do naprawienia, podobnie jak cywilizacyjne zapóźnienia, spustoszenia w gospodarce i rozkład struktur państwa. I może nam nawet, w dobie odrodzenia imperializmów Niemiec i Rosji, znowu na to zabraknąć czasu, skoro ostatnie 20 lat zmarnowaliśmy bezpowrotnie.

Rafał Ziemkiewicz

Zobacz także