Co na to naukowcy?
Opublikowany w "Świecie Konsumenta" tekst na temat pierwiastków promieniotwórczych obecnych w wodach butelkowanych dostępnych w polskich sklepach wywołał szeroki odzew wśród naukowców zajmujących się problematyką radioaktywności. Poniżej prezentujemy kilka najciekawszych komentarzy.
Dr hab. Zofia Pietrzak-Flis, Zakład Higieny Radiacyjnej, Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej: "Z przykrością muszę stwierdzić, że jestem bardzo zaskoczona niektórymi stwierdzeniami padającymi w tekście "Bombowa woda" opublikowanym w czerwcowym "Świecie Konsumenta". (...) Oświadczam, że picie wód mineralnych wymienionych w tekście jest bezpieczne i nie przyniesie niepożądanych konsekwencji zdrowotnych - przynajmniej jeżeli chodzi o pierwiastki promieniotwórcze w nich zawarte. Wody te zawierają takie ilości radu i uranu, że z pewnością pozwoliłabym pić je moim wnuczkom.(...)"
Andrzej Strupczewski, Instytut Energii Atomowej: "Sprawa jest interesująca (informacje zawarte w oryginalnym tekście w "Świecie Konsumenta" - przyp. red.), bo daje przykład jak stosowanie hipotezy o liniowej bezprogowej zależności skutków od dawki prowadzi do konkretnych rezultatów, sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem. (...) Dawka roczna dopuszczalna od picia wody ustalona jest na poziomie 0,1 mSv/rok, ale ustalenie to jest najzupełniej arbitralne, bo ani dla mocy dawki dziesięć razy większej, ani sto razy większej nie znaleziono nigdzie i nigdy żadnych ujemnych skutków zdrowotnych. (...)
Agencja Ochrony Środowiska (Environment Protection Agency - EPA) w USA zaproponowała limit radioaktywności dla wody pitnej równy 5 pCi na litr to jest 0,18 Bq/litr. Dla wody usuwanej z elektrowni jądrowej - do jeziora, rzeki lub do morza - EPA proponuje limit 10 pCi/litr. Ale litr normalnej wody morskiej, w której pływamy przy okazji pobytu na jakiejkolwiek plaży, zawiera średnio 350 pCi. Innymi słowy, normalna woda morska jest 35 razy bardziej radioaktywna od wody usuwanej z EJ. Mleko zawiera średnio 1400 pCi na litr.
Oliwa do sałatek ma pełne 5000 pCi na litr, co oznacza, że oliwa sałatkowa jest 1000 razy bardziej radioaktywna niż woda z kranu wg limitu EPA. A jednak nikt nie twierdzi, że woda morska, mleko i oliwa sałatkowa stanowią obecnie zagrożenie radiacyjne dla społeczeństwa.
(...) Proponuje wyjaśniać dziennikarzom, że woda źródlana nie jest źródłem zagrożenia radiacyjnego i stanowczo sprzeciwiać się próbom podsycania obaw przed nie istniejącymi zagrożeniami. (..."
Prof. dr hab. Zbigniew Jaworowski, Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej: "Stężenie radu-226 w wodzie pitnej wynoszące 0.616 Bq/l, przy konsumpcji 1.5 l/dzień = 337 Bq/rok, odpowiada dawce 1 E-1 mSv/rok, czyli jest 10 razy poniżej limitu dawki promieniowania jonizującego dla ludności wynoszącego 1 mSv/rok. Ponieważ zawartość radu-226 w środkach pokarmowych i wodzie stanowi część wielu innych radionuklidów dostających się do naszego organizmu, a te wnikające do nas radionuklidy dają tylko część ogólnej dawki promieniowania, dla tych radionuklidów arbitralnie ograniczono limit do 0.1 mSv/rok. Te ograniczenia są ogromnie przesadzone i odnoszą się do dawek powyżej naturalnego tła promieniowania naturalnego, które średnio na świecie wynosi 2.4 mSv/rok, ale w wielu rejonach sięga ok. 250 mSv/rok a nawet około 700 mSv/rok.
(...) Radionuklidy w wodach źródlanych i mineralnych nalezą do naturalnych źródeł promieniowania, z którymi ludzkość i cały świat żywy stykają się od czasów niepamiętnych. Gdy powstawało na Ziemi życie poziom promieniowania naturalnego był wielokrotnie wyższy niż jest obecnie i do tego wyższego poziomu przystosował się świat żywy. Straszenie konsumentów woda mineralna jest może celowe z punktu widzenia dobra redakcji Świata Konsumenta, podnosi bowiem nakład pisma. Natomiast nie ma sensu z punktu widzenia dobra publicznego."