Gdy ścigane auto zatrzymało się na chwilę, wybiegł z niego kierowca, a na jego miejsce przesiadł się pasażer, który dalej - często jadąc pod prąd - uciekał samochodem przed policją. Na jednym ze skrzyżowań z wiaduktu nad Trasą Łazienkowską spadł jeden z uczestniczących w pościgu radiowozów. Dwóch funkcjonariuszy zostało rannych. - Toyota uciekała dalej. Pościg przeniósł się na Pragę, gdzie - jadąc pod prąd - uciekające auto zajechało drogę policjantom. Radiowóz uderzył w prawidłowo jadący samochód, którym jechało trzech Łotyszy. Dwaj policjanci oraz obywatele Łotwy zostali ranni - dodał Andrzej Browarek z Komendy Stołecznej Policji. Toyota próbowała zgubić pościg klucząc uliczkami Pragi. W końcu - przejeżdżając m.in. przez park - kierowca porzucił auto i wbiegł do jednego z bloków. - Chwilę później na miejscu byli już policjanci. Wezwany został pies tropiący, który doprowadził funkcjonariuszy do mieszkania, w którym ukrył się uciekający kierowca - podkreślił Browarek. Zatrzymano 18-letniego Patryka M. Toyota, którą uciekał, nosiła ślady kradzieży. - Na szczęście był to środek nocy, nie było dużego ruchu na ulicach Warszawy. Aż strach pomyśleć co by się stało, gdyby ten pościg odbywał się godzinę czy dwie godziny później. Kierowca wielokrotnie jechał pod prąd, jechał praktycznie na oślep. Policjanci wielokrotnie w ostatniej chwili unikali zderzenia. Niestety, dwóm naszym kierowcom to się nie udało - powiedział RMF Krzysztof Hajdas z Komendy Stołecznej Policji. Hajdas dodał, że na razie nie wiadomo jakie zarzuty - oprócz kradzieży samochodu - zostaną postawione schwytanemu, 18-letniemu mężczyźnie. Policja szuka wciąż drugiego ze złodziei, który wcześniej uciekł z kradzionego samochodu.