Jak informuje Polsat News, renault, które rozbiło się na słupie w Harmężach, miało pod maską 300 koni mechanicznych. Tragedia w Harmężach. Świadkowie o "potężnym huku" Pojazd odbił się od słupa energetycznego, a następnie dachował. Mieszkańcy mówili o "potężnym huku", kiedy doszło do wypadku. - Obudziłem się w nocy, był potężny huk. Ta droga, jest tutaj łuk, jest niebezpieczna. Jest ograniczenie do 40 km/h, a ludzie jeżdżą szybko. (...) Brawura, młodość - powiedział jeden z mieszkańców w rozmowie z Polsat News. - Takiej tragedii tu jeszcze nie było - dodał mężczyzna. Harmęże. Policja: Kierowca nie opanował samochodu - Ślady na miejscu zdarzenia sugerują wypadnięcie z drogi - podkreśla z kolei bryg. Ryszard Dudek, zastępca komendanta KP PSP w Oświęcimiu. Wyjaśnieniem okoliczności wypadku zajmie się policja i prokuratura. Funkcjonariusze wstępnie potwierdzają, że kierowca najpewniej wypadł z jezdni. - Kierujący samochodem marki Renault Megane, 21-letni mieszkaniec powiatu pszczyńskiego, na łuku drogi stracił panowanie nad pojazdem i następnie wypadł z jezdni - przekazała asp. szt. Małgorzata Jurecka. - Samochód pochodził z wypożyczalni i na tej podstawie policjanci ustalili personalia osób, które podróżowały tym pojazdem. Kierowca miał 21 lat. Pasażerowie byli w wieku 17 i 23 lat - mówiła dalej. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!