Zarobiła 23 złote, musi oddać dwa tysiące
W ciągu dwóch lat Danuta Wielgus jako sołtys zarobiła 23 zł i 30 gr. ZUS uznał, że pieniądze pobrała bezprawnie. Teraz od schorowanej emerytki domaga się zwrotu prawie dwóch tys. zł. O sprawie pisze "Gazeta Lubuska".

Dziennik relacjonuje, we wrześniu 2003 r. urząd gminy w Lubsku podpisał z Danutą Wielgus umowę zlecenie na pobieranie opłat za pobór wody od mieszkańców wsi. Tytułem wynagrodzenia przysługiwało jej 5 proc. prowizji. Umowę sporządzono na czas nieokreślony. W październiku 2003 r. z tytułu prowizji sołtys zarobiła netto 5,97 zł. W styczniu 2004 r. kwota ta wyniosła 7,71 zł, a w kwietniu 9,62 zł. Razem 23,30 zł.
O swoich zarobkach pani sołtys powiadomiła
Pod koniec ub.r. dostała z Inspektoratu w Żarach nakaz "zwrotu nienależnie pobranego świadczenia" w łącznej kwocie 1 936,86 zł. - Byłam w szoku, o mało nie dostałam zawału serca - żali się kobieta.
Do ZUS-u napisała pełen rozpaczy list. Tłumaczyła w nim m.in., że cierpi na astmę, ma chore serce i kłopoty z kręgosłupem, że leczy się u różnych specjalistów, a jej sytuacja materialna pogorszyła się, gdy w 2004 r. zmarł mąż. Prosiła o umorzenie spłaty. Inspektorat w Żarach nie dopatrzył się jednak okoliczności łagodzących.
Zastępca kierownika wydziału przyznawania i zmian uprawnień emerytalno-rentowych Maria Gradys powołuje się na przepisy. Zgodnie z ustawą, osoby, które pobierają emeryturę łącznie z rentą wypadkową (taką właśnie ma pani Danuta), nie mogą zarobić na umowę zlecenie ani złotówki. W przeciwnym razie ZUS zabiera im część emerytury.
- Ta pani naruszyła przepisy, dlatego ponosi konsekwencje. Od naszej decyzji może się odwołać do sądu - mówi. "Gazeta Lubuska" dodaje jednak, że na odwołanie jest już za późno.