W Emilcinie na Lubelszczyźnie miało wylądować UFO i zabrać na pokład Jana Wolskiego, miejscowego rolnika. Mężczyzna już nie żyje, ale jego opowieści doskonale pamiętają mieszkańcy Emilcina. Zobacz więcej na RMF24.pl. Kliknij! - Cztery małe ludki. Dawali mu do zjedzenia loda, ale nie wiadomo, co to było - relacjonuje opowieści Wolskiego jeden z mieszkańców. - Miały płaskie czuby butów, duże stopy. Ich palce u rąk były zrośnięte - opowiada inny mężczyzna. Rolnik Jan Wolski wracając do domu wozem konnym przez las, 10 maja 1978 roku, ujrzał na drodze dwie dziwne postaci. Istoty były niewysokie (1,4-1,5 m. wzrostu), miały oliwkowozielone twarze, skośne oczy i wystające kości policzkowe. Istoty wskoczyły na wóz Wolskiego, jednak ten kontynuował jazdę, nie widząc w tym zachowaniu nic nietypowego, ponieważ takie zachowanie było zwyczajowe dla mieszkańców tych okolic. Zdziwiła go jedynie "mowa" pasażerów i nieproporcjonalnie duże obciążenie wozu. Wkrótce potem znaleźli się oni na polanie, gdzie Wolski ujrzał lśniący pojazd wielkości połowy autobusu, unoszący się ok. 5 m. nad ziemią, ku której spuszczona była swego rodzaju winda. Istoty poprosiły Wolskiego o zejście z wozu, po czym stanął on na windzie, która uniosła go do środka. Po wypuszczeniu, Wolski udał się do domu, gdzie opowiedział o tym swej żonie, a następnie synom, którzy wraz z sąsiadami udali się na polanę. Obiektu tam nie było, jednak na miejscu znaleziono ślady mogące świadczyć o odwiedzinach istot. KONKURS: Pokaż swoje ulubione miejsce w Polsce!