Jak wyjaśnił kom. Marcin Fiedukowicz z komendy policji w Łodzi, kobieta i mężczyzna, do których należą trzy psy, zostali zatrzymani we wtorek na swojej posesji w okolicach kompleksu leśnego w Arturówku. "To miejsce - podobnie, jak inne w okolicy - było już wcześniej przez nas sprawdzane, jednak właściciele utrzymywali, że psy nie mogły opuścić posesji. Wczoraj funkcjonariusze przywieźli na miejsce świadka, który widział psy atakujące biegacza i rozpoznał je" - zaznaczył Fiedukowicz. Do ataku na mężczyznę biegającego w okolicy ul. Skrzydlatej doszło w niedzielę (2 lutego). Biegaczowi pomogli świadkowie, którzy odpędzili agresywne zwierzęta. Mężczyzna z ranami obu nóg trafił do szpitala. Jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. To nie pierwszy incydent Według policji, już w ubiegłym roku właściciele agresywnych psów mieli podobne problemy z prawem - ich zwierzęta zaatakowały osobę biegającą w lesie w Arturówku. Decyzją prokuratora psy nie zostały im odebrane pod warunkiem, że ich posiadacze dołożą starań, aby nie opuszczały ich posesji. "Psy nadal stanowią zagrożenie dla otoczenia, dlatego prokurator zadecydował o zatrzymaniu obojga właścicieli. Zwierzęta odwieziono do schroniska, gdzie zostaną poddane obserwacji. Dalsze czynności z ich właścicielami będzie prowadzić prokurator" - podkreślił. Za niewłaściwy dozór nad zwierzęciem, co może narazić człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia, właścicielom grozi do trzech lat więzienia.