Reżyser posługuje się w "Mojej Molinezji" bardzo plastycznym językiem - metaforycznym, silnie oddziałującym na widza. Stawia istotne pytania egzystencjalne, odważnie dotyka tematu choroby: "Poza życiem i śmiercią, jest trzeci stan: konanie, codzienne - raz powoli - raz szybko, aż do rozpadu. Umieranie nie jest wąską kładką, uchem igielnym między życiem, a śmiercią. (...) Twój lekarz ci nie powiedział? Z tej choroby jest tylko jedno wyjście - okno." "Moja Molinezja" to proces umierania i odradzania się - rodziny, uczuć, wartości. Tego co ważne i najważniejsze - tak dla życia, jak i dla śmierci. Tytułowa Czarna Molinezja - ryba o imieniu Teofil, która według azjatyckich wierzeń potrafi neutralizować negatywne energie, jest w tym spektaklu wielką nieobecną. Życiowy dramat Haliny, Zbyszka... i Jakuba rozgrywa się przy pustym akwarium, jedynie na oczach świadków - zgromadzonej na widowni publiczności. Muzykę do spektaklu skomponowali i na żywo wykonują Paweł Moszumański - pianista jazzowy i aranżer oraz Joanna Słowińska i Jan Słowiński - artyści zajmujący się od lat wskrzeszaniem tradycyjnej muzyki słowiańskiej, inspirowanej ludowością oraz wykonywaniem pradawnych pieśni i przyśpiewek w nowych opracowaniach.