Kulisy działalności Wydziału Strat Wojennych
Staramy się o zwrot 46 obiektów z 8 krajów europejskich. 14 spraw restytucyjnych toczy się w Polsce - Działania są podejmowane bez względu na to, czy szanse są duże, czy małe - mówiła podczas konferencji "Zagrabione - odzyskane" Elżbieta Rogowska, naczelnik Wydziału Strat Wojennych z MKiDN.
Wydział Strat Wojennych jest odpowiedzialny za ewidencjonowanie zagrabionych dóbr, popularyzowanie wiedzy i podejmowanie działań poszukiwawczych, a także podejmowanie prób odzyskania zabytków.
- Każda sprawa restytucyjna jest inna. Staje przed nami wiele wyzwań, które wiążą się z historią obiektu, jego statusem prawnym, a także brakami w dokumentacji - tłumaczyła Rogowska.
Warto podkreślić, że za straty wojenne uważane są dobra ruchome, utracone w wyniku II wojny światowej z terenów Polski, stanowiące w momencie utraty część zbiorów publicznych, prywatnych lub kościelnych.
W jaki sposób odzyskuje się straty wojenne?
Po uzyskaniu informacji, że została znaleziona strata wojenna, przygotowywane są wnioski restytucyjne. Wniosek - w formie roszczenia- jest przedstawiany stronie przeciwnej.
Często takie dokumentacje, towarzyszące całemu procesowi, liczą kilkadziesiąt stron. W przypadku "Schodów pałacowych" Francesco Guardiego przygotowano aż 300 stron dokumentacji. Obraz ten, zrabowany z muzeum w Warszawie, został sprowadzony W Niemiec. - Znaleziono go w 1945 r. na półce profesorów w Heidelbergu. Starania o zwrot trwały wiele lat - podkreślała Rogowska.
Wniosek restytucyjny w 2010 r przedstawiono galerii w Stuttgarcie, która była jedynie depozytariuszem obiektu, więc nie mogła podjąć decyzji o zwrocie. Ta decyzja została podjęta dopiero w 2014 r.
Kłopotliwa identyfikacja
Jednym z niezwykle ważnych etapów działań restytucyjnych jest zidentyfikowanie obiektu. Zadanie to utrudniają często wtórne zmiany, jakim ulegają dzieła sztuki - np. w wyniku źle przeprowadzonej konserwacji. To - jak podkreślały podczas warsztatów proweniencyjnych Karolina Zalewska i Katarzyna Zielińska - bywa dla badaczy dużym wyzwaniem.
Zdarzało się bowiem, że dzieło sztuki przed konserwacją wyglądało zupełnie inaczej niż po. Zmieniały się nie tylko barwy, ale czasem również cała kompozycja, a w skrajnych przypadkach - również wymiary obrazu.
- Nigdy nie polegamy na własnym oku, oględzinach ekspertów. Wykorzystujemy bardzo zaawansowane badania. Nie tylko korzystamy z promieni ultrafioletowych czy podczerwieni, ale również dokonujemy analiz chemicznych - mówiła Rogowska, zaznaczając, że konieczna jest w każdym przypadku absolutna pewność, że ma się do czynienia z zaginionym zabytkiem.
Koszty związane z opisanymi wyżej badaniami - jak podkreśliła - ponosi MKiDN.
Przeszkody prawne
Kolejnym problemem jest aktualny status prawny obiektów odnajdywanych w zbiorach prywatnych. Trzeba zdawać sobie sprawę z faktu, że dzieła trafiały na rynki antykwaryczne, były kupowane na aukcjach, a także przekazywane z pokolenia na pokolenie. W tym kontekście dochodzi często do kolizji prawnych.
Jak zaznaczyła Rogowska, w związku z wyżej wymienionymi trudnościami podjęto próbę wypracowania nowych procedur, takich jak współpraca z organami ścigania, stosowanie dostępnych mechanizmów, w tym korzystanie z międzynarodowej pomocy prawnej.
Gdy dzieło sztuki trafi na aukcję
Straty wojenne wielu przypadkach są odnajdywane na aukcjach. - Posiadamy mechanizmy, które pozwalają przeszukiwać te aukcje i wyłapywać zaginione dzieła sztuki - mówiła Rogowska.
Skierowanie wniosku do osoby prywatnej z reguły wiąże się z wycofaniem przedmiotu z aukcji. Na kolejnym etapie rozstrzygane są już spory z właścicielem.
Współpraca ze Stanami Zjednoczonymi w tym zakresie - jak podkreśliła przedstawicielka Wydziału Strat Wojennych - układa się szczególnie dobrze. - Nie dochodzi do sytuacji, w których jesteśmy zobowiązani zawierać ugody, które wiążą się z utratą rekompensaty.
Zaznaczyła jednocześnie, że kwestie restytucyjne na terenie Niemiec są o wiele trudniejsze. - Tam prawo chroni nabywcę w dobrej wierze. W przypadku "Pomarańczarki" zastosowano wszystkie możliwe metody - mówiła.
Międzynarodowa pomoc prawna i Interpol
Przypominając los słynnego obrazu Aleksandra Gierymskiego, mówiła, że dom aukcyjny nie chciał się przychylić do wniosku MKiDN. - Zastosowano wtedy po raz pierwszy wniosek o międzynarodową pomoc prawną i poproszono o wsparcie Interpol. Obiekt został wycofany i zdeponowany w sejfie - przypomniała.
- Negocjacje były bardzo trudne. Wypłacono rekompensatę - mówiła Rogowska, zaznaczając jednak, że ta procedura jest stosowana tylko wtedy, gdy zamknięta jest furtka, jeśli chodzi o możliwość odzyskania obiektu na drodze prawnej.
W celu odzyskania dóbr kultury stosuje się różne środki. Należy jednak pamiętać, że jeśli w grę wchodzi rekompensata, to nigdy nie jest ona równa wartości rynkowej dzieła.
Dobrowolne zwroty
W kontekście restytucji niezwykle cenne są wszystkie działania o charakterze edukacyjnym - projekty, konferencje, dyskusje, czyli wszystko to, co podnosi świadomość i jest skuteczne.
Jak wynika z informacji przekazanych przez naczelnik Wydziału Strat Wojennych w MKiDN, ostatnio coraz częściej mamy do czynienia z dobrowolnymi zwrotami. Coraz rzadziej więc dochodzenie swoich praw odbywa się na drodze sądowej.
- Po udowodnieniu, że jest strata wojenna, niektórzy po prostu podejmują decyzję o zwrocie. To szczególnie miłe i budujące przypadki - mówiła Rogowska.
Jak wynika z danych udostępnionych podczas konferencji, obecnie prowadzone są starania o zwrot 46 obiektów z 8 krajów europejskich. 14 spraw restytucyjnych toczy się w Polsce . - Działania są podejmowane bez względu na to, czy szanse są duże, czy małe - podsumowała.