Kraków: Pierwsze w Polsce warsztaty proweniencyjne
W wyniku prac konserwatorskich dzieła sztuki mogą się zmieniać nie do poznania. To dodatkowe utrudnienie dla ekspertów, którzy zajmują się badaniem pochodzenia obiektu - zwłaszcza, jeśli mówimy o stratach wojennych. O tym, dlaczego badania proweniencyjne są tak ważne, jak rozszyfrowywać zagadkowe oznaczenia i gdzie szukać informacji, opowiadały podczas pierwszych w Polsce warsztatów proweniencyjnych, zorganizowanych w ramach konferencji "Zagrabione - odzyskane", Karolina Zalewska i Katarzyna Zielińska.
- Proweniencja to badanie pochodzenia obiektu od momentu jego powstania do chwili obecnej. Kluczowa jest tu więc historia posiadania dzieła przez kolejnych właścicieli, obejmująca okoliczności zmian własnościowych i przemieszczeń, które im towarzyszyły - tłumaczyła Katarzyna Zielińska, ekspert MKiDN.
Tego typu badania pozwalają poznać historię całych zbiorów, kolekcji, a także kwestii związanych z handlem dziełami sztuki.
Weryfikacja autentyczności
Jak podkreślała Zielińska, niezbędna jest weryfikacja autentyczności, ponieważ, jeśli posiada się źródła potwierdzające, że obraz był w danej kolekcji, można pośrednio potwierdzić atrybucję. Potwierdzenie autentyczności umożliwia z kolei identyfikację i w dalszej perspektywie - odzyskanie dzieł zagrabionych w czasie wojny.
Rzetelnie przeprowadzone badania proweniencyjne mogą uchronić muzeum przed sprowadzeniem na siebie kłopotów w razie ewentualnych procesów sądowych. - W przypadku posiadania przez muzeum obiektu stanowiącego przedmiot roszczeń, placówka - podejmując badania proweniencyjne - sama wyposaża się w oręż i gwarantuje sobie aktywny udział podczas postępowania - podkreślała Zielińska.
Niepewne pochodzenie wiąże się bowiem z poważnymi konsekwencjami - zwłaszcza, jeśli chce się wywieźć dzieło sztuki za granicę, np. na wystawę.
Metody badawcze
Wśród metod badawczych specjalistki wymieniły analizę źródeł, oznaczeń oraz analizę konserwatorską.
W przypadku źródeł należy pamiętać o archiwaliach muzealnych, różnego rodzaju księgach: zakupów, rejestrów, wpływów, a także o dokumentacji dotyczącej depozytów, kartach obiektu czy chociażby dokumentacji wystaw czasowych.
Jeśli chodzi o dokumentację konserwatorską, warto przejrzeć archiwalia niemieckie, listy, spisy przewozowe, dokumentację składnic na Dolnym Śląsku i tę z "collecting points". Jak podkreślała ekspert MKiDN, cenne są również archiwalia rosyjskie, które niestety nie są łatwo dostępne.
- Warto również sięgnąć do archiwaliów rewindykacyjnych z instytucji zaangażowanych w rewindykację lub będących beneficjentami transportu - mówiła Zielińska. Dodała, że w przypadku dokumentacji nabycia obiektu trzeba koniecznie sięgnąć po rachunki, wszelkiego rodzaju umowy, jak i zwykłą korespondencję.
Jeśli badamy obiekt pochodzący ze zbiorów prywatnych, należy przejrzeć również archiwalia właścicieli, umowy, a także akty notarialne dostępne w archiwach.
Historia zapisana w obrazach
Informacji na temat pochodzenia i losów dzieła sztuki należy ponadto szukać w katalogach wystaw i zbiorów, katalogach aukcyjnych, we wzmiankach w ówczesnej prasie, a także w monografiach artystów (zwłaszcza przedwojennych), encyklopediach sztuki, wspomnieniach i pamiętnikach (głównie muzealników, ludzi kultury, czasem również żołnierzy).
Do ikonografii, która może być kluczowa w tego typu badaniach, należą natomiast fotografie w przedwojennych publikacjach i prasie. Trzeba pamiętać, że brak zdjęcia uniemożliwia obecnie przeprowadzenie skutecznego procesu restytucyjnego. Cenna będzie więc zarówno fotografia samego obiektu, jak i zdjęcie z wystawy, czy chociażby zdjęcie z wnętrza, w którym znajdował się badany obiekt. Warto sięgnąć również do wszelkiego rodzaju pocztówek, rycin w prasie, fotografii i negatywów ze zbiorów muzealnych, urzędów konserwatorskich i placówek naukowych, rysunków, fotografii, a także szkiców z dokumentacji konserwatorskiej.
Obecnie niebagatelną rolę odgrywają narzędzia internetowe, do których zalicza się wszelkie serwisy monitorujące rynek dzieł sztuki, Narodowe Archiwum Cyfrowe, strony tj. lootedart.com czy chociażby dzielautracone.gov.pl.
Zaszyfrowane informacje
Podczas badań proweniencyjnych duży nacisk kładzie się na analizę oznaczeń nanoszonych na dzieła sztuki. Oznaczenia te zawierają informacje na temat właściciela, a w przypadku zbiorów publicznych - nazwę instytucji.
Na obrazach można więc znaleźć nalepki z wystaw, oznaczenia domów aukcyjnych, salonów sztuki , antykwariatów, oznaczenia transportowe (głównie chodzi o pieczęcie celne), oznaczenia ewidencyjne (numery), oznaczenia dotyczące atrybucji i inne dane określające dzieło, a także oznaczenia producentów podobrazia czy ram lub tabliczki na ramie obrazu.
Numery ewidencyjne - jak podkreślały specjalistki podczas warsztatów - są nadawane w przypadku spisów, organizacji wystaw, organizacji sali ekspozycyjnej czy transportu. Jak zaznaczyła Zielińska, z uwagi na ich tymczasowy charakter, są często nanoszone niechlujnie. - Z punktu widzenia badania proweniencji bywają jednak kluczowe - dodała.
- Jeśli chodzi o formy oznaczeń własnościowych, to wyróżniamy nalepki papierowe, napisy nanoszone bezpośrednio na odwrociu, pieczęcie lakowe (głównie w starszych i prywatnych kolekcjach), pieczęcie i stemple (bezpośrednio na podobraziu, krosnach lub ramach), a także zawieszki papierowe (najczęściej dotyczą rzemiosła i rzeźby) - wyliczała.
Nie wszystko widac gołym okiem...
Do tematu analizy konserwatorskiej wprowadziła uczestników warsztatów Karolina Zalewska. Zwróciła uwagę, że analiza ta jest bardzo ważna, ponieważ nie wszystko widać gołym okiem.
- Co do zasady nie usuwa się oznaczeń konserwatorskich, ale takie przypadki się zdarzały, choć nie zawsze wiązały się z próbą ukrycia czegokolwiek. Dawna szkoła konserwatorska usuwała je, bo uważała za zbędne - tłumaczyła.
- Bardzo ważne jest w przypadku badań nad proweniencją zaglądanie do dokumentacji konserwatorskiej. W przypadku muzeów szukamy dokumentacji w archiwach danego muzeum, bibliotece, dziale konserwacji - mówiła, podkreślając, że standard dokumentacji konserwatorskiej w Polsce był tworzony już po wojnie. - Do części powojennych, spektakularnych konserwacji po prostu nie ma dokumentacji - dodała.
Zaskakujące metamorfozy dzieł sztuki
Ekspert podkreśliła, że w trakcie konserwacji dzieła mogą się zmienić w znaczący sposób. Zdarzały się przypadki, gdy obiekt po konserwacji zupełnie nie przypominał przedmiotu przed ingerencją konserwatora. Chodzi tu zarówno o barwy, kompozycję, jak i same wymiary.
Jeśli w trakcie tych prac konieczne jest wzmocnienie podobrazia i zasłonięcie wszystkich oznaczeń, należy z kolei pamiętać o przeniesieniu wszelkich znaków na nową strukturę.
- Obowiązuje zasada nieusuwania oznaczeń własnościowych, stąd na wielu obiektach można zobaczyć ich nawarstwienie - mówiła. Osoba prowadząca badania musi również wiedzieć, jak - pod kątem wizualnym, graficznym - zmieniały się oznaczenia.
- Dla obrazów ważne są również same ramy - tłumaczyła Zalewska. - Na ich podstawie można zbadać, jakie ingerencje wykonywano na obiekcie, ustalić daty konserwacji - dodała.
Warto również pamiętać, że w kolejnych publikacjach i źródłach mogą się pojawiać różne tytuły tego samego dzieła. - Zdarzają się także problemy z datacją, jak i spore rozbieżności w przypadku wymiarów, co może wynikać zarówno z niechlujności, jak i z ingerencji konserwatorskich - tłumaczyła.
(Pierwsze w Polsce warsztaty proweniencyjne przygotowały i poprowadziły: Karolina Zalewska, Katarzyna Zielińska)