Kontrowersje wokół kwestii przedawnienia w niemieckim prawie
O zawiłościach niemieckiego prawa, praktyce rozstrzygania sporów w zakresie dóbr kultury zagrabionych w czasie II wojny światowej, a także kontrowersyjnej kwestii przedawnienia opowiadał podczas konferencji "Zrabowane - odzyskane" Felix Laurin Stang.
W niemieckim prawodawstwie mamy do czynienia z przedawnieniem. Wszystkie wnioski restytucyjne - jak podkreślał Felix Laurin Stang - tracą ważność po upływie 30 lat od utraty własności. To rodzi poważne problemy w kontekście odzyskiwania przez inne kraje dóbr kultury zagrabionych w okresie nazistowskim.
Wspomniany okres trzech dekad sumuje się w obrębie łańcucha właścicieli. - Czyli jeśli dzieło sztuki zostało wystawione na aukcji w 1938 roku, następnie sprzedane w 1948 r., a w 1968 roku zgłosiły się ofiary, które żądały restytucji, to niestety roszczenie jest poddawane przedawnieniu - tłumaczył ekspert.
W większości przypadków byli właściciele nie są więc w stanie wnioskować o restytucję, ponieważ sprawa się "przeterminowała". Oznacza to, że nawet, jeśli nie było prawomocnego przeniesienia tytułu, a były właściciel technicznie nadal jest właścicielem, nie może zabiegać o restytucję - tłumaczył zawiłości niemieckiego prawa Stang.
- Praktycznie we wszystkich przypadkach zagrabionych dzieł sztuki spadkobiercy byłych właścicieli nie mogą wymagać restytucji, dlatego, że tytuł własności został przeniesiony podczas aukcji, przez zasiedzenie lub przedawnienie - tłumaczył.
Są jednak sytuacje - jak chociażby sprawa Gurlitta - w których spadkobiercy mogą dziś żądać zwrotu dzieł, bo zostały one utracone w ramach konfiskaty. Cornelius Gurlitt w tym przypadku nie mógł więc powoływać się na przepis o przedawnieniu, bo mógł odziedziczyć tzw. złą wiarę swojego ojca.
"Rząd niemiecki chce być odpowiedzialny"
W 1998 r. Niemcy podpisały deklarację waszyngtońską i instytucje zobowiązały się do szukania dalszych dzieł skonfiskowanych w okresie nazistowskim, by stworzyć wspólne rozwiązanie.
- Ta deklaracja nie jest prawem - podkreślał jednak Stang, choć - jak zaznacza - rząd niemiecki chce być odpowiedzialny za identyfikację dzieł skonfiskowanych przez nazistów i zwracać je prawowitym właścicielom. - Ale roszczenia przeciwko osobom prywatnym nie mogą opierać się na konferencji waszyngtońskiej - tłumaczył.
W 2001 r. komisja rządu federalnego opracowała wytyczne w ramach których pomaga instytucjom w identyfikowaniu skonfiskowanych przez nazistów dzieł. Pomaga się również instytucjom zweryfikować, czy dzieło sztuki zostało skonfiskowane. Utworzona została także komisja doradcza, w ramach której między właścicielem a spadkobiercą pośredniczy mediator. Taka osoba nie podejmuje prawnie wiążących decyzji, wydaje jedynie zalecenia.
Ostatecznie dzieło sztuki może zostać zwrócone, odkupione, wymienione lub dochodzi do stałego wypożyczenia.
Rola instytucji
- Ciężar dowodu leży po stronie instytucji - mówił Stang. Oznacza to, że instytucje przyjmują założenie, że przeniesienie własności od Żydów między 1933 a 1945 oznacza utratę w wyniku prześladowania przez reżim nazistowski.
- Jeśli jednak muzeum może udowodnić, że właściciel pochodzenia żydowskiego otrzymał sprawiedliwą zapłatę za dzieło sztuki i mógł z tą kwotą zrobić cokolwiek uznał za stosowne, muzeum nie zwróci dzieła sztuki - wyjaśnił.
W kwestiach związanych ze zwrotem dzieł sztuki bierze się pod uwagę, czy zostały poczynione wysiłki, by zachować dzieło sztuki w dobrym stanie przez określony czas i czy było dostępne dla publiczności. Zazwyczaj opłata za zakup dzieła sztuki jest zwracana (przez spadkobierców), jeśli muzeum kupiło dzieło w dobrej wierze.
Zasada pierwszeństwa
W niemieckim prawie funkcjonuje coś takiego jak zasada pierwszeństwa. Czyli jeśli doszło do kilku zakupów dzieła w okresie nazistowskim, pierwsza ofiara ma pierwszeństwo i będzie jedyną osobą, która otrzyma odszkodowanie. Nawet jeśli strona roszcząca może udowodnić, że utraciła dzieło, właściciel, który został zmuszony do oddania go, ma tutaj pierwszeństwo - tłumaczył.
Zapewnił, że niemieckie instytucje nie wahają dokonać się pełnej restytucji, jeśli sytuacja dzieła sztuki jest jasna.
Przeniesienie własności
- Nie ma ważnego przeniesienia tytułu własności, jeśli przedmiot został utracony, czyli wtedy, gdy właściciel niedobrowolnie wyzbył się dzieła - mówił. Wówczas, jak zaznaczył, stosuje się ogólną zasadę prawa cywilnego.
- Kupcy nie nabywają prawa własności - nawet, jeśli działali w dobrej wierze - wyjaśniał.
Kontynuując ten wątek, wyjaśnił, że z pewnością nie można otrzymać tytułu działania w dobrej wierze, jeśli kupuje się od złodzieja. Zaznaczył, że przeniesienia własności można dokonać na przykład w ramach aukcji publicznej.
- Jeśli dzieło sztuki zostało sprzedane po okresie nazistowskim przez certyfikowany dom aukcyjny, tytuł zostanie przeniesiony nawet w odniesieniu do zagrabionych dóbr kultury, jeśli tylko strona działała w dobrej wierze - podkreślił.
* * *
Międzynarodowa konferencja ekspercka "Zrabowane - odzyskane" została zorganizowana przez Międzynarodowe Centrum Kultury oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.