Zyzak: Nie chciałem wypędzić Wałęsy z Polski
Mam nadzieję, że Lech Wałęsa na spokojnie przeczyta całą moją książkę i zaprosi mnie do siebie. Będziemy mogli usiąść i porozmawiać na temat jej treści - mówi Piotr Zyzak, autor biografii byłego prezydenta w rozmowie z Piotrem Zychowiczem.
Poniżej publikujemy część wywiadu. Całość można znaleźć na stronach internetowych "Rzeczpospolitej".
Piotr Zychowicz: Nie ma pan żadnych wątpliwości, że Lech Wałęsa był agentem SB?
Piotr Zyzak: Ostatnio ukazała się bardzo przekonująca i wiarygodna książka Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, która dowodzi, że tak było. Podzielam ten pogląd.
W sprawie "Bolka" opiera się pan na tej publikacji?
Nie, ona tylko utwierdziła mnie w moim przekonaniu. Swoją książkę pisałem bowiem równolegle z Gontarczykiem i Cenckiewiczem. Książkę złożyłem do wydawnictwa w marcu zeszłego roku, ostatnie poprawki naniosłem zaś w lipcu, a więc miesiąc po ukazaniu się "SB a Lech Wałęsa". Naturalnie natychmiast ją przeczytałem i na jej podstawie dokonałem pewnych uzupełnień. Były to jednak zmiany kosmetyczne. Główne tezy, w tym te dotyczące agenturalnej działalności Wałęsy, nie uległy zmianie.
W książce sugeruje pan, że Wałęsa mógł być agentem po 1978 roku. To bardzo poważne oskarżenie...
Ja nie stawiam takiej tezy. Wskazuję tylko na pewne znaki zapytania dotyczące ówczesnej działalności Lecha Wałęsy. Są one stawiane przez uczestników tamtych wydarzeń. Chodzi tu o dziwny sposób, w jaki Wałęsa znalazł się w Wolnych Związkach Zawodowych, konflikty które tam wywoływał, radykalizm, z którym się obnosił. Wiadomo, że kilka miesięcy po związaniu się z WZZ Wybrzeża Wałęsa spotkał się na terenie zakładu "ZREMB" z dwoma oficerami SB i zdeklarował się, że może ich "informować o swoich zamierzeniach", ale w zakładzie, gdyż poza nim może być obserwowany przez kolegów ze związków. Jeszcze raz podkreślam ? nie stawiam żadnej tezy, wskazuję tylko na pewne niejasności.
(...) A jak pan ocenia rolę, jaką Wałęsa odegrał w sierpniu 1980 roku?
Jest to rola bardzo niejednoznaczna. Jego działalność różniła się od tego, co zostało opisane w dotychczasowej historiografii, a przede wszystkim na kartach jego wspomnień. Trzeciego dnia strajku, jak relacjonował Bohdan Borusewicz, Wałęsa uległ presji i zakończył strajk. Nie był zadowolony z jego kontynuowania. Niejasne są również pierwsze godziny 14 sierpnia 1980 roku. Skąd Wałęsa przybył do Stoczni, jak dostał się na jej teren?
Sugeruje pan, że wprowadziło go tam SB?
Zebrałem szereg wypowiedzi i relacji na ten temat. Wskazują one, że Wałęsa ma coś do ukrycia. Choćby w tak prostej kwestii jak wejście na teren stoczni podał szereg różnych wersji. Raz mówił, że przeskoczył przez płot, raz, że przez mur, raz że przeszedł przez dziurę w płocie, a jeszcze innym razem wspomniał o jakimś tunelu. Myli również miejsce, w którym to się miało stać. Sądzę, że gdy dowiemy się, co tego ranka działo się z Lechem Wałęsą, odpowiemy na wszystkie postawione przez pana pytania.
(...) To zapytam jeszcze raz: czy to komuniści umieścili Wałęsę w stoczni?
Z relacji, które zebrałem wynika, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że władze mogły Wałęsie celowo nie przeszkodzić w przedostaniu się na teren stoczni.
Dlaczego komunistyczny agent miałby obalić komunizm?
Obawiam się, że komunizm nigdy nie został obalony. Ten system się zdegenerował i uległ stopniowej dekompozycji. Nie było, przynajmniej w Polsce, żadnego gwałtownego, jednoznacznego tąpnięcia. Leczniczej dla państwa selekcji elit politycznych. Uważam, że gdy Wałęsa twierdzi, iż to on obalił komunizm, to znacznie przesadza.
(...) W pańskiej sprawie wypowiedział się nawet premier. To chyba musi robić wrażenie na 24-letnim początkującym badaczu. Jak odbiera pan to, co się dzieje wokół pańskiej książki?
Spodziewałem się, że ta publikacja może wywołać debatę między historykami. Ale nigdy bym nie przypuszczał, że w sprawie mojej książki będą wypowiadać się najważniejsze osoby w państwie. A tym bardziej, że zostanie ona wykorzystana do ataku na IPN. Instytucja ta nie ma bowiem nic wspólnego z moją książką. Publikacja była gotowa w lipcu 2008 roku, a ja pracuję w IPN od października ubiegłego roku.
A co pan myśli o reakcji samego Wałęsy? Czy gdy usłyszał pan, że były prezydent chce wyjechać z Polski i zwrócić Nagrodę Nobla, nie zrobiło się panu trochę głupio?
Zapewniam, że nie miałem nigdy złych intencji. Pisząc tą książkę nie chciałem wypędzić Wałęsy z Polski. Nie sądziłem, że pan prezydent w taki sposób zareaguje na publikację 24-letniego historyka. Mam nadzieję, że Lech Wałęsa na spokojnie przeczyta całą książkę i zaprosi mnie do siebie. Będziemy mogli usiąść i porozmawiać na temat jej treści. Wtedy w drugim wydaniu książki mógłbym przedstawić jego punkt widzenia.
Rzeczpospolita