Żołnierze z jednostki w Świętoszowie polecieli do Kosowa
Pieniądze i chęć przeżycia niezwykłej przygody - to dwa najważniejsze powody, dla których żołnierze służby zasadniczej zgłaszają się do służby w oddziałach KFOR w Kosowie. Dziś w wojskowego lotniska Strachowice we Wrocławiu odleciało na Bałkany 42 wojaków z 10 Brygady Kawalerii Pancernej w Świętoszowie.
Dołączą oni do 200 swoich kolegów, którzy już od miesiąca stacjonują w rejonie stolicy Kosowa - Prisztiny. Prawie 100 kolejnych dotrze tam w ciągu najbliższych 3 dni. Wszyscy zostaną przerzuceni supernowoczesnym samolotem transportowym armii amerykańskiej C-17 Globmaster. Natomiast 200 kolejnych ma dotrzeć na Bałkany koleją. Drogą lądową wyruszy tam również niezbędny sprzęt, na przykład wozy opancerzone i ciężarówki.
Wszyscy żołnierze służby zasadniczej są ochotnikami. Ponad 70 procent z nich w ciągu najbliższego miesiąca mogłoby odejść do cywila. Zdecydowali się jednak na "służbę nadterminową". Przed wyjazdem przeszli rygorystyczne badania medyczne. Miesięcznie będą dostawali 650 dolarów żołdu. - Zarobię tam trochę pieniędzy i odłożę je, żeby mieć łatwiejszy start po powrocie do cywila - tłumaczył nam jeden z szeregowców.
Grupę dziś odlatującą żegnała orkiestra wojskowa i Minister Obrony Narodowej Janusz Onyszkiewicz, który na każdym kroku podkreślał, że nasi żołnierze cieszą się zaufaniem zarówno Albańczyków, jak i Serbów. Ci ostatni, stanowiący mniejszość w Kosowie, twierdzą podobno, że odejście stamtąd Polaków oznaczałoby również dla nich konieczność szukania nowego domu. Ale nasi wojskowi są też doceniani przez dowódców NATO, którzy polskich żołnierzy stawiają swoim za przykład. Batalion ze Świętoszowa tzw. "gotowość operacyjną" ma osiągnąć 28 kwietnia. Będzie stacjonował prawdopodobnie 80 kilometrów od Prisztiny, we włoskim sektorze wojskowym.
Obecność polskich wojsk w Kosowie ma kosztować nasz skarb państwa około 10 milionów złotych.
RMF Wrocław