Takie stanowisko przedstawił wiceminister edukacji narodowej Mirosław Orzechowski. Zdaniem Orzechowskiego, "ZNP jest politycznym partnerem SLD i nie odciął się od komunistycznego dziedzictwa". - Chodzi o to, żeby kandydat na dyrektora powiedział publicznie, że nie ma nic wspólnego z organizacją, która jest w Polsce nielegalna i przestępcza. Przeszłość ZNP jest niestety mroczna i dotyczy każdego okresu politycznego i historycznego powojennej Polski - mówił wiceminister. Według niego o tym, czy dany kandydat na dyrektora szkoły "odciął się od przeszłości komunistycznej", będą rozstrzygać reprezentanci kuratorów. Na pytanie dziennikarzy, czy osoba startująca w konkursie na dyrektora, będzie musiała także zrezygnować z członkostwa w ZNP, odpowiedział, że nie będzie to konieczne. Orzechowski tłumaczył, że ma prawo pytać kandydata na eksponowane stanowisko, czy był agentem i współpracował z tajnymi służbami totalitarnego państwa, jak i o to, czy popiera organizację z "mroczną przeszłością". Wiceminister podczas sobotniej konferencji skrytykował manifestację ZNP zorganizowaną w Warszawie, przeciwko polityce edukacyjnej rządu. - ZNP, wzorem dawnej komuny, kiedy to za udział w pochodzie fundowano setkę wódki i serdelka, za udział w manifestacji oferuje gratyfikacje 25 zł. Mam nadzieję, że to jedna z ostatnich typowo komunistycznych manifestacji, gdzie wynajmuje się ludzi, dowozi się ich autokarami, tylko po to, żeby zrealizować polityczny pogląd - powiedział Orzechowski. Według niego na organizację manifestacji związek wyda kilkaset zł. Sprawę jej finansowania - jak poinformował Orzechowski - zbada prokuratura. Zdaniem wiceministra, związkowe pieniądze są źle wykorzystywane - nie przeznacza się ich na pomoc emerytowanym nauczycielom. Orzechowski zapowiedział, że 2 kwietnia w Warszawie odbędzie się manifestacja w obronie życia.