Zmiany na granicach
Dziennikarze "Faktów" RMF sprawdzają, co zmieni się na polskich granicach po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Podstawowa różnica: na zachodzie ubędzie celników, na wschodzie będzie ich więcej.
Zachodnia granica Polski - podobnie jak południowa, północna i część wschodniej - będzie już niedługo wewnętrzną granicą UE. Na razie funkcjonują na niej 34 przejścia graniczne przeznaczone dla ruchu osobowego, towarowego i tzw. małego ruchu granicznego.
Dziś, by odprawić ciężarówkę kierowcy muszą stać w kilometrowych kolejkach i wypełnić teczkę dokumentów. Na przejściu granicznym w Jędrzychowicach był reporter RMF Maciej Sas. Posłuchaj:
Widomym dowodem naszej akcesji do Unii Europejskiej ma być to, że celnicy zejdą z granic. - Nie oznacza to, że kontrole będą w ogóle zaniechane, ponieważ zarówno na granicy zachodniej i na południowej pozostaną nieliczne oddziały celne, w których będą dokonywane odprawy towarów - mówi Władysława Obuchowska z Urzędu Celnego w Zgorzelcu.
To na zachodzie Polski, czyli na wewnętrznej granicy Unii Europejskiej. A co zmieni się na zewnętrznych rubieżach poszerzonej wspólnoty? Pytaliśmy o to tych, którzy mieszkają w pobliżu przejść granicznych.
Na terenie gminy Lubycza Królewska znajduje się przejście graniczne Hrebenne. Mieszka tam niecałe 8 tys. mieszkańców, a co czwarty z nich nie ma pracy. To największe bezrobocie w województwie. Mieszkańcy nie widzą żadnych perspektyw rozwoju. Ich zdaniem jedyny ratunek to ucieczka na zachód:
Celnicy z likwidowanych punktów celnych są przenoszeni na wschód. W ubiegłym roku z Cieszyna do Hrebennego przyjechało ich sześciu; wszyscy zamieszkali w szkolnym internacie. Na razie nie mogą sprowadzić swych rodzin, bo nie mają gdzie - warunki są tam mocno szkolno-studenckie.
Po internacie Zespołu Szkół Rolniczych w Lubyczy Królewskiej reportera RMF Cezarego Potapczuka oprowadzała Wiesława Buczek, kierowniczka internatu:
Większość celników już myśli o powrocie, bo warunki w jakich przyszło im żyć są trudne do zaakceptowania. Nie chcą jednak rozmawiać; boją się, że głos niezadowolenia mógłby być źle odebrany przez przełożonych. Wszyscy starają się o nowe miejsca pracy.
Pytanie o granice nurtuje także tych, którzy utrzymują się z przygranicznego handlu. Tuż za granicą polsko-słowacką z polskimi "mrówkami" i słowackimi handlowcami rozmawiał Maciej Pałahicki: