Zakup leku na ptasią grypę
76 milionów złotych - tyle polski rząd przeznaczy na zakup lekarstwa na ptasią grypę. Ta kwota wystarczy na zakup dwóch milionów dawek preparatu. Zamówienie zostanie złożone w ciągu kilku dni.
Jest to jedyny preparat, który osłabia działanie wirusa. Choć Światowa Organizacja Zdrowia zalecała zapasy sześciokrotnie większe, to polscy eksperci uznali jednak, że na początek wystarczy. Jak od razu dodawał wiceminister zdrowia, wszystko może się jeszcze zmienić: "Jeśli będzie taka potrzeba, to są środki w rezerwie na rok następny i wtedy decyzje zapadną czy potrzeba większej ilości tego leku".
Kłopot w tym, że jeśli potrzeba w postaci przenoszenia się ptasiej grypy wśród ludzi rzeczywiście nastąpi, to będzie już za późno, bo na dostawę leku trzeba czekać nawet kilkanaście miesięcy. Rząd zapewnia, że nie chodzi tu o oszczędności finansowe, bo ministrowie w różnych rezerwach znaleźli 300 milionów złotych.
Te fundusze poczekają jednak na rozwój wypadków, szczególnie chodzi tutaj o pojawienie się ptasiej grypy wśród ptactwa. Nawet jeśli rumuński przypadek nie potwierdzi się, to jej pojawienie się w Europie Środkowo-Wschodniej jest pewne. - Wtedy to jest trochę na zasadzie loterii, na kogo wypadnie na tego bęc. Może to być Polska, może to być inny kraj europejski - mówi główny inspektor weterynarii. Jeśli będzie to Polska, to - jak dodaje - koszty będą ogromne. Likwidacja stada 10 tysięcy sztuk drobiu kosztuje od 150 do nawet 500 tysięcy złotych.
We Francji, gdzie w związku z ptasią grypą zapanowała już prawdziwa psychoza, władze zakupiły 13,8
miliona dawek prewencyjnego i jednocześnie leczącego grypę Tamiflu. Leku zabrakło w aptekach i składach. Prezes stowarzyszenia francuskich aptekarzy przyznał, że wykupiono całe zapasy sprzedawanego bez recepty Tamiflu w kapsułkach. Dodał jednak, że rząd zgromadził wielkie zapasy tego preparatu w proszku.
Czym się różni ptasia grypa od ludzkiej odmiany?
Chory na "zwykłą" grypę człowiek gorączkuje i czuje się obolały. U chorego na ptasią odmianę grypy drobiu objawy są różne; czasami w ogóle ich brakuje i ptaki po prostu padają bez żadnych wcześniejszych sygnałów, a czasami stoją półprzytomne opierając dzioby o ziemię, bez apetytu, z gorączką.
Oba wirusy są bardzo groźne; bardzo często potrafią zmieniać swoją postać. To jeden problem. Dla wirusologów najczarniejszy sen to spotkanie obu tych odmian grypy "pod jednym dachem". - Boimy się, że może dojść do wymiany informacji genetycznej i powstanie nam coś nowego; hybryda, która będzie się po części składała z wirusa pochodzącego od ludzi, po części pochodzącego od ptaków - mówi Tomasz Szkoda.
Jak dodaje Szkoda, może zdarzyć się tak, że owa nieznana hybryda będzie powodować takie spustoszenie wśród ludzi jak wirus H5N1 wśród ptaków.
RMF/INTERIA