Całkowity zakaz odwiedzin spotyka się jednak z silnym oporem zarówno pacjentów, jak i odwiedzających, dlatego na jego wprowadzenie szpitale decydują się rzadko. Efekt jest taki, że każdy może wejść na każdy oddział, a nawet do sal, w których leżą pacjenci. Dawniej wejście na "porodówkę" było niemożliwe nawet dla ojca. Przynajmniej przez pierwsze kilka dni po porodzie kontakt z matką dziecka był możliwy tylko przez telefon. Dziś z wejściem na taki oddział nie mają problemu nie tylko przyszli ojcowie, ale także znajomi. Plaga kradzieży i bezradność policji zmusza jednak szpitale do podjęcia działań. Dyrekcja placówki w Zgierzu postanowiła odwiedzającym rozdawać przepustki i każdorazowo ich legitymować. Wprowadzono także limit odwiedzin - jednocześnie u chorego może przebywać tylko dwóch gości.