Zaczyna nam brakować gazu
W Polsce panują rekordowe mrozy, a ze wschodu płynie do nas o 36 proc. mniej gazu niż zwykle. Krajowe zapasy nie pokryją tych braków. Najgorzej mają mieszkańcy województwa warmińsko-mazurskiego.
Resort gospodarki nie jest w stanie ocenić, czy to Rosja dostarcza za mało gazu, czy też zmniejszenie dostaw wynika z problemów z tranzytem przez Ukrainę.
Gazprom poinformował, że to Ukraina pobiera więcej rosyjskiego gazu niż uzgodniono, co odbija się na dostawach do innych odbiorców w Europie.
W sobotę w punkcie kontrolnym Drozdowicze na granicy Polski z Ukrainą spadek wynosił 34 proc. w stosunku do zamawianych przez stronę polską ilości dobowych. Ciśnienie maleje nadal i w tej chwili jest już o 36 proc. niższe niż powinno.
Spadek jest na tyle duży, że nie można pokryć braków z krajowych magazynów, zwłaszcza, że w związku z bardzo niskimi temperaturami zużycie gazu w Polsce jest o wiele wyższe niż zwykle.
Minister gospodarki Piotr Woźniak nie potrafił dziś powiedzieć, na ile wystarczą nam zapasy gazu. - Trudno powiedzieć, bo mamy sytuację zmienną - stwierdził tylko. Według niego, magazynów gazu mamy zbyt mało, bo przez ostatnie 4 lata nie dokonano inwestycji w tym zakresie.
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo podjęło wobec kryzysowej sytuacji decyzję o ograniczeniu dobowych ilości gazu dla wybranych zakładów chemicznych. PGNiG uspokaja jednak, że nie przewiduje żadnych ograniczeń wobec odbiorców komunalnych, jak szpitale czy szkoły.
Minister Woźniak zapewnia, że nie są również w żaden sposób zagrożone dostawy dla odbiorców indywidualnych. Zapowiada też, że jeśli dostawy rosyjskiego gazu wciąż będą zmniejszane, to zostaną podjęte odpowiednie kroki na szczeblu rządowym.
Polaków uspokaja też premier. - W każdym polskim domu będzie gaz na dotychczasowym poziomie - zapewnia Kazimierz Marcinkiewicz. Według premiera, polski sektor elektroenergetyczyny jest bardzo opóźniony, ale "dziś nie grozi nam wyłączenie ani prądu, ani gazu, ani żadnej energii w naszych domach".
Posłuchaj relacji RMF:
Tymczasem blisko 2 tys. mieszkańców powiatów węgorzewskiego i giżyckiego (Warmińsko-Mazurskie) może potrzebować pomocy w związku z silnymi mrozami i występującym w tym rejonie niedoborem gazu. W zagrożony rejon pojechał w poniedziałek wieczorem wojewoda warmińsko-mazurski.
Po wieczornej naradzie sztabu kryzysowego wojewoda Adam Supeł polecił, by w obu powiatach przygotowano miejsca, gdzie najbardziej potrzebujący mogliby znaleźć schronienie.
Jak poinformował rzecznik wojewody Paweł Lulewicz, w obu powiatach wieczorem znacznie wzrosło zużycie gazu przy jednoczesnym spadku ciśnienia w instalacjach przesyłowych.
Według rzecznika, do zagrożonej grupy osób zaliczono wszystkich, którzy nie mają możliwości tymczasowego przejścia na inne paliwo mogące służyć do ogrzewania mieszkań, niż gaz.
W miejscach schronienia marznący ludzie otrzymają koce, mogą liczyć także na ciepłe posiłki przygotowywane przez węgorzewskich żołnierzy.
INTERIA.PL/RMF/PAP