Zabrali się za bandytów
Prokuratorzy z Poznania wpadli na pomysł, jak można zabierać bandytom nielegalnie zarobione pieniądze. I co najważniejsze - już zaczęli to robić.
Do tej pory było tak - prokuratura oskarżała handlarza narkotyków, a sąd skazywał go na więzienie. Nikt nie zajmował się nielegalnie zarobionymi pieniędzm i bandyty - informuje "Życie Warszawy".
"Trudno jest wyliczyć, ile diler sprzedał działek narkotyków. Poza tym, to drobne sumy" - tłumaczy się Maciej Antczak, prokurator rejonowy z Kalisza. Ale ta bezradność wymiaru sprawiedliwości może się skończyć. Przed kilkoma dniami uprawomocnił się wyrok przeciwko Karolowi K., dilerowi narkotyków ze Śremu.
Teraz przestępca musi oddać Skarbowi Państwa 12 660 zł zarobionych na handlu marihuaną. Na nic zdały się tłumaczenia przestępcy, że jego zysk był znacznie mniejszy. Sąd nakazał mu spłacić całą kwotę w czterech ratach. Dlaczego? Bo skuteczny sposób na uderzenie przestępców po kieszeni znaleźli śledczy z Prokuratury Rejonowej Poznań Wilda. Tylko w pierwszych miesiącach tego roku do poznańskich sądów z prokuratury kierowanej przez Hieronima Mazurka trafiło już sześć wniosków o zwrot pieniędzy.
Płacić muszą głównie uliczni dilerzy narkotyków, zarabiający od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Jest też sprawa sutenera, który przez półtora roku zarobił na prostytutce fortunę. Teraz będzie musiał oddać112 460 złotych. Prokuratorzy odnieśli więc sukces i co najważniejsze do swego zwycięstwa wykorzystali istniejący przepis.
Prokuratorzy zastosowali artykuł 412. kodeksu cywilnego. Zgodnie z nim, sąd może orzec przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa, jeżeli zostało ono uzyskane "w zamian za dokonanie czynu zabronionego przez ustawę".
"Podstawowym warunkiem skorzystania z tego przepisu jest prawomocny wyrok skazujący w sprawie karnej. Później wysyłamy wezwanie do dobrowolnej zapłaty. Jak nie pomaga, kierujemy pozew do sądu" - twierdzi Hieronim Mazurek, szef Prokuratury Rejonowej Poznań Wilda. Nikt się nie przejmuje tym, że przestępca mógł sprytnie przepisać cały majątek na rodzinę i znajomych. "Zawsze będzie miał na karku komornika. Dopóki nie zapłaci, nie będzie mógł zalegalizować żadnego interesu" - mówi policjant kryminalny, zachwycony pomysłem poznańskiej prokuratury. Przychylnie patrzą na wnioski prokuratorów również sędziowie. "Nie słyszałam, aby podobny pozew został załatwiony negatywnie" - wyjaśnia sędzia Maria Taront, przewodnicząca wydziału cywilnego poznańskiego sądu okręgowego.
Najczęściej kwestionowana jest tylko wysokość świadczenia. Pomysł nękania bardzo spodobał się warszawskim prokuratorom. "Przyjrzymy się bliżej tym procedurom. Brawa dla naszych poznańskich kolegów za pomysł" - zapewnia Maciej Kujawski, rzecznik stołecznej prokuratury okręgowej. Jest szansa, że akcja przyjmie się też w Trójmieście. "Dotychczas nie prowadziliśmy podobnych spraw, ale teraz na pewno spróbujemy" - mówi Grażyna Kuszyńska, z Prokuratury Rejonowej w Gdyni. Specgrupa od pieniędzy Prokurator jednej z największych stołecznych prokuratur twierdzi, że czas na rozwiązania systemowe. "Uderzenie po kieszeni boli najmocniej. Szkoda, że nie ma specjalnej komórki, która by się zajmowała ściganiem finansowym skazanych przestępców" - tłumaczy.
INTERIA.PL/Życie Warszawy