W gmachu Komisji Europejskiej już za pół roku będą pracować polscy eurokraci i pierwszy polski komisarz - odpowiednik ministra. Skoro KE będzie podejmować decyzje dotyczące naszego kraju, ważne kogo tam delegujemy - profesjonalistów czy popieranych politycznie kolesi. Od tego będzie zależało, jak reprezentowane będą interesy Polski. Także wiele innych spraw będzie zależało od nas samych, np. nie będzie IACS-u, to rolnicy nie dostaną dopłat. A na jakie straty narażamy się niezależnie od nas? Na pewno grozi nam odpływ studentów i naukowców, istnieje też ryzyko, że dojdzie do zaburzeń na naszym rynku pod naporem silniejszych unijnych firm, zmniejszy się handel ze wschodnimi sąsiadami, a z czasem będziemy musieli się przyzwyczaić, że Polską ziemię będą mogli kupować także cudzoziemcy.