Użytkownicy INTERIA.PL bardzo intensywnie dyskutowali na temat tego, czym tak naprawdę jest bieda, co można zrobić, aby poprawić obecną sytuację Polaków, a także o tym, dlaczego my, jako naród, jesteśmy winni temu, co obecnie dzieje się w naszym kraju. Łącznie pod materiałami zaprezentowanymi na łamach INTERIA.PL pojawiło się kilka tysięcy komentarzy. Oto niektóre z nich. Wśród opinii użytkowników dominowały takie, które jednoznacznie w negatywny sposób prezentowały otaczającą nas rzeczywistość. Użytkowniczka Fisia pisze: "Może wreszcie ktoś tym problemem się zajmie. Po opłaceniu rachunków, zostaje mi 293 zł. Jak mam przeżyć? Nigdzie nie chodzę, a lubię koncerty w filharmonii. Został mi internet i książki wypożyczone z biblioteki, ale nie literatura najnowsza. Trudno oglądać takie koszmary w tv, jak obecne kabarety polegające na wrzasku bez sensu. Żyję? Nie, ja wegetuję. Jestem rozżalona, kiedy podsuwa mi się co i rusz atrakcyjne reklamy wycieczek zagranicznych. Panie Tusk, życzę panu takiego życia na emeryturze jak moje". W podobnym tonie wypowiada się tess: "Przeżyć jeden miesiąc za minimalną pensję to nie sztuka. Trzeba żyć za nią latami, zużywając ubrania, buty, tracąc zdrowie, zęby, nie chodząc do fryzjera itd. Coraz bardziej tracisz to, co masz w danej chwili, zjadasz własny ogon.... Na koniec lądujesz na śmietniku." Tego typu "czarne wizje" pojawiały się także w innych komentarzach. Polacy nie patrzą w przyszłość z nadzieją i wiarą na lepsze jutro, ale z obawą o to, co nas czeka. Użytkownik ter wyraża te obawy w takich słowach: "Za dwa lata obcy będą oficjalnie wykupywać ziemię, czyli Polska będzie sprzedawana kawałek po kawałku. Stracimy Polskę i to bez jednego wystrzału. Mówienie, że Polacy też mogą kupować ziemię na zachodzie, to wierutna bzdura, gdyż już dziś Polak w Polsce ma problem, by kupić ziemię. Kupują ją ci, co zapłacą więcej, a więcej zapłacą ci z Zachodu, bo mają pieniądze. Dziś Polacy nie mają już własnych zakładów pracy, rynków zbytu (80 proc. to same markety) w wyniku czego stają się patologią (najpierw jest się bezrobotnym, potem bezdomnym), a wkrótce będą żebrakami bez własnej ziemi. A politycy od prawa do lewa dbają tylko o swoje stołki i nic po za tym"." "Polska jest chorym państwem" Pretensje do polityków, którzy rządzą naszym krajem pojawiały się forach dość często. Według użytkowników INTERIA.PL to właśnie ich wina, że życie w Polsce dla niektórych ludzi jest po prostu trudne. Użytkowniczka ola pisze: "Polska jest chorym państwem, gdzie obywatel traktowany jest jak zło konieczne. Bezrobocie jest bardzo poważnym problemem, którego politycy nie chcą dostrzec (syty nigdy nie zrozumie głodnego). Prawie każdy zna osoby, które wyjechały za pracą i zarobione pieniądze wydają w Polsce (a politycy cieszą się, że jest wzrost gospodarczy). Nagle w Polsce trzeba wszystkie zakłady zlikwidować, bo są nierentowne, bo wymogów UE nie spełniają. Ciężko jest żyć w tym kraju!". Za zły stan rzeczy w Polsce władzę obwinia także kicia. "Nasz kraj to państwo życzliwe gangsterom, mafiosom, złodziejom na wysokich stołkach. I władza, która nie pilnuje prawa, lecz wręcz daje prawo okradania zwykłych obywateli" - pisze. "Sądy, które uniewinniają bandytów i złodziei wielkich pieniędzy, a skazują na kary więzienia za kradzież batonika za 99 groszy. Cały aparat państwowy służy gnębieniu szarego obywatela. Gdzie można poskarżyć się na okradanie lokatorów przez spółdzielnie mieszkaniowe (ogromne przekręty np. na opłatach) lub zarządców. Te doły są dobrze poinformowane, że mogą wszystkich okradać i włos z głowy im nie spadnie, bo tak to jest ustawione odgórnie. W Rosji skazany za przestępstwo ciężko haruje w łagrze i nie ma lepszych warunków od chorych w szpitalach, czy matek i dzieci w domach samotnej matki. Na tym właśnie polegała transformacja ustrojowa w 1989 roku." Każdy jest kowalem własnego losu? Wielu internautów w swoich opiniach wspomina także o tym, że każdy z nas odpowiedzialny jest za to, jak wygląda jego życie. Pojawia się także opinia, że to nasze decyzje mają ogromny wpływ na to, jak potoczą się nasze losy. Użytkownik kazek w swoim komentarzu pisze: "Każdy jest kowalem swojego losu. Wiem, że to przykre, ale wiele osób ma w nosie naukę, kształcenie - imprezuje, pije a potem jest żal do kraju, że jest biedny i nikt go nie zatrudni. Oczywiście, że NIE ZATRUDNI nieroba bez kwalifikacji, ale z wybujałymi wymaganiami. Koło się zamyka. Inna sprawa to osoby potrzebujące z powodów zdrowotnych lub posiadania licznej rodziny - państwo ma obowiązek im pomóc. Nieróbstwu, hołocie z osiedli socjalnych mówię - chodziło się na wagary - trzeba dźwigać ciężary!" Rację kazkowi przyznaje Określony: "Znam ludzi, którzy na własne życzenie nie ukończyli gimnazjum i nic nie robią dla poprawienia swojego bytu. Można iść do PUP-u, zrobić kurs, starać się, pytać, zaglądać. Nie miałem możliwości zrobienia żadnego kursu w PUP-ie, chociaż starałem się, ale w czasie jak chodziłem tam to nie było tyle możliwości, co teraz. Wszystkie kursy i uprawnienia, które mam, zrobiłem za własną kasę". Brat brata z kolei otwarcie przyznaje, że jego brat został "żulem z własnego wyboru". "Zawsze miał słaby charakter, ale do ok. 30 roku życia starał się pracować, chociaż wykształcenie ma niskie. Żadnej pracy nie mógł na dłużej utrzymać, bo zawsze znalazł powód, że ktoś go nęka albo, że za marne grosze. Pracował na zachodzie przez 6 lat, ale nic nie zdołał zaoszczędzić, przez luki w ciągłości zatrudnienia i używki" - pisze użytkownik. "W końcu zjechał do Polski i zamieszkał w mieszkaniu socjalnym po matce, takim, co to przesiedlają niepłacących czynszu. Jak mówiłem, słaby ma charakter i szybko dał się wciągnąć w życie blokowego społeczeństwa, które polega na codziennej walce o skołowanie paru złotych na coś najtańszego do wypicia. Cała rodzina mu tłumaczyła, żeby wziął się w garść i poszedł do pracy i zarabiał chociaż na jedzenie, ale drugim uchem mu to wylatuje. Jest to młody człowiek, jeszcze zdrowy i silny. Długo zastanawiałem się, czemu tak jest i dochodzę do wniosku, że część ludzi wybiera taki los świadomie, licząc na pomoc państwa, rodziny i litość i nie ukrywam, że całkowicie nie popieram takiego podejścia a państwo powinno sprawniej egzekwować prace za ewentualną pomoc takim ludziom. Pracę choćby przy strzyżeniu klombów, zbieraniu śmieci z lasów zamiataniu ulic, wiele innych pomysłów by się znalazło" - podsumowuje brat brata. "Współczuję takim osobom, bardzo mi przykro" Poruszając temat biedy w społeczeństwie trudno nie zadać sobie pytania, czym tak naprawdę jest ta bieda. Wśród komentarzy pojawiają się próby odpowiedzi na to bardzo trudne zagadnienie. Takiej próby podejmuje się lol, który pisze: "Biedna osoba to taka, którą po opłaceniu wszystkiego, co konieczne (rachunki, podstawowe produkty konieczne do minimum egzystencji) nie stać na nic więcej. Siedzi w domu, nigdzie nie wychodzi, nie zna żadnych przyjemności. Zatraciła podział produktów na dobre - złe, zdrowe - niezdrowe i klasyfikuje je wyłącznie po cenie. Depresja odcisnęła na niej takie piętno, że jest niezdolna do zmiany swego położenia. W domu piętrzą się gazetki z marketowymi promocjami nic nie wartych produktów, zaczyna żałować czegoś do wyrzucenia, a w skrajnych przypadkach przynosi coś znalezione poza domem, często wyrzucone przez inne osoby. Dom ma zagracony niepotrzebnymi rzeczami, mnóstwo tandetnych pierdółek wszędzie. Problem nie do pokonania stanowi jakaś awaria sprzętu, czy odnowienie mieszkania, lub kupno cokolwiek nowego. Ciężko z taką osobą normalnie utrzymywać kontakt, bowiem na jakikolwiek sukces rozmówcy reaguje złością lub dezaprobatą. Nie mówiąc już o trudności w odpowiedzi na pytanie o cenę np. zwykłych spodni... Współczuję takim osobom, bardzo mi przykro, że w zachodniej Europie nawet sprzątaczka może utrzymać rodzinę i nie jest marginalizowana". B., która w wyniku splotu okoliczności wyjechała zagranicę w swoim komentarzy wspomina: "Ja przeżyłam biedę w Polsce, więc wiem jak ona wygląda. Choć pracowałam, nie stać mnie było na wynajęcie mieszkania (swojego nie miałam, tak "wylądowałam" po rozwodzie). Jak zapłaciłam czynsz, nie stać mnie było na rachunki i jedzenie, albo odwrotnie. Bywało, że wpraszałam się do znajomych, żeby zjeść cokolwiek, czym mnie poczęstują. Bywało, ze chodziłam głodna albo tygodniami jadłam chleb smażony na oleju. Do dziś wspominam ten etap mojego życia jako koszmar. W końcu desperacko wyjechałam za granicę. Teraz żyje może nie bogato, ale za pensję stać mnie na jedzenie, czynsz, samochód i wakacje np. w Grecji, a pracuję w tym samym zawodzie w Polsce. Do Polski już nie wrócę, chyba, że pod karą utraty życia :)". Gdyby tylko rząd pomyślał... Niektórzy mają pomysły, w jaki sposób można poprawić obecną sytuację w naszym kraju. Jeden z anonimowych użytkowników uważa, że walka z biedą mogłaby również zwiększyć ilość rodzących się dzieci w Polsce. "Gdyby rząd pomyślał i stworzył bezpłatne żłobki, przedszkola i szkoły, w których każde dziecko bez względu na dochody rodziców dostawałoby ciepły obiad, wiele rodzin miałoby więcej dzieci lub z powodu wielodzietności nie popadałoby w ubóstwo. Kolejnym krokiem powinno być całkowicie darmowe podręczniki i leczenie tak jak ma to miejsce w wielu zachodnich krajach. Wiele rodzin zostałoby odciążonych, więcej kobiet mogłoby podjąć pracę zawodową. W dłuższej perspektywie mogłyby również wzrosnąć świadczenia rentowe i emerytalne, gdyż pojawiałoby się więcej młodych, zdolnych do pracy Polaków" - czytamy w wypowiedzi na forum INTERIA.PL. Kolejne rozwiązanie prezentuje mario: "Skończyć z tajemnicą wynagrodzeń. I płaca minimalna 2500 netto. I koniec z bogaceniem się jednostek kosztem innych. Skończyć z wyzyskiem niewolniczym. I tekst "jest kryzys" jest śmieszny. Jest tylko po to by móc z ludzi robić niewolników". Inni użytkownicy INTERIA.PL, aby wyrazić swoją opinię, zdecydowali się na dość nietypową formę. I tak koolo pisze: "Nic dobrego się nie dzieje, świat zachodni z nas się śmieje. Gospodarka nam się wali, bieda rośnie, Tusk się chwali. Naiwniakom cuda wciska, bo naiwni są ludziska. Postkomuna mu wtóruje - taki premier im pasuje. W Polsce obcym tworzą raj, bo to bardzo dziwny kraj. Polskę dawno rozprzedali, służbę zdrowia zrujnowali i nauka także leży, nikt Tuskowi już nie wierzy. Hej Donaldzie, gdzie te cuda? Same kłamstwa i obłuda. Na kryzysie rząd nie traci, bo za wszystko naród płaci". Opracowała: Katarzyna Krawczyk