Kardynał Karol Wojtyła dowiedział się 29 września 1978 r. w Krakowie, przy śniadaniu, o nagłej śmierci papieża Jana Pawła I. Był wiadomością poruszony, jak cały świat katolicki. Albino Luciani zmarł w swoim apartamencie w Watykanie po zaledwie 33-dniowym pontyfikacie, mając 66 lat. 2 października metropolita krakowski wraz z prymasem Stefanem Wyszyńskim wyruszył do Rzymu na konklawe. Jan Paweł I został wybrany szybko, teraz jednak tak być nie musiało. Kardynałowie elektorzy mogli się zastanawiać, czy nie czas poszukać następcy poza grupą kardynałów Włochów. Do puli takich potencjalnych papieży wchodził także Wojtyła. Miał nie tylko osobowość i doświadczenie; miał też zwolenników w osobach tak wpływowych osobistości Kościoła jak watykański sekretarz stanu kard. Jean Villot, Amerykanin polskiego pochodzenia kard. John Krol i kardynał wiedeński Franz König. Wsparcie wiedeńskie Zwłaszcza König od dawna urabiał kardynałów do głosowania na Wojtyłę, którego znał od wielu lat. Rzymskiemu taksówkarzowi wiozącemu go razem z Wojtyłą miał powiedzieć jeszcze na długo przed wyborem: Niech pan jedzie szczególnie ostrożnie, wiezie pan przyszłego papieża. König mieszkał i działał w kraju na ówczesnej granicy dwóch wrogich bloków - zachodniego i radzieckiego. Biskup Wiednia uważał, że doświadczenie życiowe, historyczne, a zwłaszcza duszpasterskie kogoś takiego jak Wojtyła może być ważne i przydatne w Kościele i świecie. Na dodatek kardynał z Krakowa miał opinię jednego z promotorów pojednania polsko-niemieckiego. Austriak nie patrzył na Wojtyłę przez pryzmat stereotypu panującego choćby w Niemczech, że Polak katolik musi być nacjonalistą, romantykiem i mesjanistą, a więc potencjalnym źródłem kłopotów w cywilizowanej Europie. Widział w Wojtyle człowieka Kościoła na trudne czasy. Także w tym sensie, że kardynał z Krakowa reprezentował Kościół wciąż żywej masowej religijności, gdy na Zachodzie sekularyzacja robiła szybkie postępy. I gdy w Ameryce Łacińskiej równie szybkie postępy robiła tzw. teologia wyzwolenia, czyli próba pogodzenia marksizmu z Ewangelią. Wojtyła znał marksizm jako teorię i jako praktykę, wiedział, na czym polega różnica. Niewykluczone, że bez wsparcia Austriaka nie byłoby papieża Polaka. Nigdy się tego na sto procent nie dowiemy, bo każde konklawe osnuwa mgła nakazanej tajemnicy. Nie wyklucza to przecieków, zwłaszcza od kardynałów emerytów, którzy nie mogą głosować, ale mogą odrobinę uchylać rąbka tajemnicy, nie mając tak silnego poczucia, że łamią embargo informacyjne. To dlatego wiadomo było, że podczas konklawe, które wybrało na papieża Lucianiego, nazwisko Wojtyły już pojawiło się na kartach do głosowania - otrzymał dziewięć głosów.