Wygnańcy
Ilu warszawiaków w 1944 r. trafiło do obozu przejściowego dla ludności cywilnej w Pruszkowie? Dzięki nowym źródłom można to policzyć dokładnie.
Niemcy nadali temu specjalnemu miejscu nazwę Durchgangslager 121, w skrócie: Dulag 121. Obóz dla ludności cywilnej z Warszawy funkcjonował od 6 sierpnia 1944 r. do połowy grudnia 1944 r. W formie szczątkowej - już z inną obsadą strażniczą - przetrwał aż do 16 stycznia 1945 r. Obok głównego punktu w Pruszkowie funkcjonowało kilka podobnych w: Skierniewicach, Grodzisku Mazowieckim, Modlinie, Ursusie, Piastowie, Ożarowie. Te mniejsze - zarazem mniej znane - obozy istniały po kilka, kilkanaście dni. Największym i najbardziej znanym był jednak Dulag 121 w Pruszkowie. Niemcy ulokowali go na terenie kilku opróżnionych ze sprzętu hal w warsztatach napraw kolejowych na Żbikowie.
Do obozów wypędzano ludzi z Warszawy oraz okolic podmiejskich między sierpniem a październikiem. Stamtąd w głąb Generalnej Guberni trafiały przeważnie osoby starsze, chorzy, ranni, dzieci. Zdrowsi i młodsi jechali na roboty przymusowe do Niemiec, a spora grupa trafiła jako niewolnicza siła robocza do niemieckich obozów koncentracyjnych (m.in. do Auschwitz).
Już podczas walk powstańczych strona polska podawała bardzo wysokie liczby osób zabitych i wypędzonych z Warszawy oraz okolic podmiejskich. Dane te przygotowali m.in. przedstawiciele Rady Głównej Opiekuńczej, którzy przybyli oficjalnie na teren obozu lub docierali w rejony podwarszawskie - w tym do Pruszkowa - w trakcie oraz po upadku powstania. Wyliczenia były pobieżne; uznano, że około 650 tys. osób trafiło do Dulagu 121. Liczba orientacyjna - nieoparta na imiennych zestawieniach wypędzonych.
Skąd się wzięła ta liczba? Przyjęto, że w Warszawie tuż przed powstaniem mieszkało 1,1 mln osób. 150 tys. miało żyć na prawym brzegu Wisły (Praga i Saska Kępa) i ci pozostali w mieście. Uznano, że ok. 200 tys. osób uniknęło zagarnięcia przez Niemców, a 150 tys. straciło życie. Spośród doprowadzonych do obozu przejściowego zwolniono oficjalnie lub wyprowadzono nielegalnie ok. 100 tys. Do Rzeszy na roboty przymusowe miało trafić 150 tys. W ten sposób orientacyjnie oceniono tuż po wojnie, że przez Dulag 121 mogło przejść 650 tys. osób. Przez inne obozy (Ursus) miało przejść kolejnych 50 tys. Autor wyliczeń Edward Serwański wyraźnie zastrzegał się, że podane przez niego dane są tylko szacunkowe.
Lata 1948-1956 radykalnie przerwały jakąkolwiek możliwość prowadzenia rzetelnych badań m.in. nad dziejami powstania warszawskiego czy nad okresem okupacji w Warszawie. W latach 60. zaczęto prowadzić badania nad demografią okupacyjnej Warszawy. Wyniki tych prac poważnie zredukowały liczbę warszawiaków żyjących oficjalnie w mieście w lipcu 1944 r. Oceniono, że w stolicy mogło przebywać nie więcej niż 920 tys. osób, z tego 720 tys. na lewym brzegu Wisły. Być może przed wybuchem walk warszawiaków w stolicy było nawet mniej. Ludzie opuszczali Warszawę z różnych przyczyn. Jedni z obawy przed nadciągającym frontem, inni ze względu na wakacje. W styczniu 1945 r. - po zajęciu lewobrzeżnej części stolicy przez żołnierzy Wojska Polskiego - okazało się, że w mieście wciąż przebywało 162 tys. warszawiaków, z których około 140 tys. żyło na Pradze. Około 20 tys. żyło na skraju lewobrzeżnej Warszawy - w rejonie Ochoty i Służewca. Po zakończeniu wojny zaludnienie szybko wzrosło do 347,8 tys. (9 grudnia 1945 r.). Duża część warszawiaków wciąż jeszcze znajdowała się w różnych zakątkach Polski i świata.
Co do zabitych podczas powstania, szacunki mówiły o 120-180 tys. osób. Obecnie najczęściej wymienia się liczbę 120-150 tys. (wliczając w to 18 tys. poległych powstańców), która wciąż budzi dyskusję. Z pracy Mai Motyl i Stanisława Rutkowskiego wynika, że straty ludności cywilnej - poza strefą działań bojowych - wyniosły ponad 63 tys. osób.
Nieokreślona jest, lecz na pewno spora, liczba tych osób, które przebywały w mieście podczas walk 1944 r., lecz nie trafiły do obozu przejściowego. Ludzie ci wydostali się z miasta samodzielnie, przenikając przez cienki kordon niemiecki podczas lub po upadku powstania. W czasie walk pierścień wokół miasta nie był zamknięty hermetycznie. Miasto można było opuścić, idąc na przełaj polami, drogami. Dodajmy, że pokaźna część tych, których Niemcy zagarnęli i wysłali do obozów przejściowych, zdołała zbiec z prowadzonych kolumn lub potem z obozów. Także podczas transportu ludzie wywożeni pociągami uciekali z wagonów i wracali w okolice podwarszawskie. Trzeba wreszcie wspomnieć grupę (szacunkowo 400 do 1000 osób) tych, którzy ukrywali się na terenie miasta do wyzwolenia. Nazywano ich robinsonami Warszawy. (Najbardziej znanym spośród nich był Władysław Szpilman).
Niemcy sporządzali na własne wewnętrzne potrzeby różne raporty, sprawozdania, dane statystyczne. Trudno ich dziś posądzać, aby w swoich poufnych zestawieniach mieli sami siebie oszukiwać. Wśród niemieckich danych można spotkać się z dwiema, niewiele od siebie się różniącymi wielkościami. W raporcie końcowym gubernatora dystryktu warszawskiego SA Gruppenführera dr. Ludwika Fischera, adresowanym do generalnego gubernatora ministra Rzeszy dr. Hansa Franka, czytamy m.in.: "W sumie przez obóz w Pruszkowie i Ursusie przewinęło się do 14 października 1944 r. 350 617 uciekinierów, z czego 347 488 skierowano dalej. Na tę liczbę składają się odpowiednio: Wywiezieni na roboty do Rzeszy: 153 810 osób. Rozmieszczeni w dystryktach: warszawskim, radomskim, krakowskim, jako niezdolni do pracy uchodźcy: 167 752 osoby. Jako chorych wypuszczono: 25 926 osób". Te same dane dokładnie przytoczył w swoim opracowaniu o powstaniu warszawskim niemiecki historyk Hans von Krannhals.
Istnieje też drugi niemiecki raport wojskowy - tuż po ustaniu walk - sztabu Grupy Armii Środek. Przez obóz przejściowy w Pruszkowie miało ogółem przejść 363 318 mieszkańców Warszawy (około 14 tys. więcej niż w poprzednim raporcie). Z czego w sierpniu - 111 tys., we wrześniu - 139 tys., w październiku - 113 tys. osób. 87 250 osób wywieziono na przymusowe roboty do Niemiec. 209 361 rozesłano po różnych miejscach Generalnej Guberni, a 68 707 zesłano do obozów koncentracyjnych. Zestawienie sporządził Zarząd Gospodarczy przy dowództwie Grupy Armii Środek. Pod dokumentem widnieje podpis gen. leut. Günthera Niedenfuhra.
Są jeszcze inne dane, wcześniejsze, oparte na obliczeniach kontroli niemieckiej, sporządzone między 6 sierpnia a 18 września 1944 r. Mówią one, że do obozu w Pruszkowie trafiło 238 218 osób, z których 128 371 uznano za zdolne do pracy i wywieziono do Niemiec, a 109 847 niezdolnych do pracy zwolniono po przewiezieniu do nowych miejsc zamieszkania. W obu powyższych zestawieniach zwraca uwagę bardzo duża różnica w liczbie osób wywiezionych na roboty przymusowe. Prawdopodobnie dlatego, że z pierwszego dokumentu w liczbie wywiezionych na roboty do Niemiec (153 810) "schowano" te osoby, które zesłano do niewolniczej pracy w niemieckich obozach koncentracyjnych.
Liczby wymienione w obu niemieckich sprawozdaniach znajdują potwierdzenie we wspomnieniach polskiej tłumaczki z Dulagu 121 Danuty Leśniewskiej (następnie: Sławińskiej). Polka pracowała w niemieckiej wojskowej komisji lekarskiej od 2 września do grudnia 1944 r., a następnie jako tłumaczka obozowa do 16 stycznia 1945 r. Od znajomego i zaprzyjaźnionego Niemca, niejakiego Wolffa, otrzymała kopię danych statystycznych opracowanych specjalnie dla komendanta Dulagu - Siberta. Według tej wewnętrznej informacji obozowej wysłano transportami kolejowym z Pruszkowa: do 1 października 1944 r. - 283 544 osób; do 1 listopada 1944 - 352 596 osób, do 27 listopada 1944 - 358 710 osób. Według szacunków Leśniewskiej, przez obóz w Pruszkowie mogło przejść maksymalnie od 390 do 410 tys. ludzi.
Polacy oceniają, że do niemieckich obozów koncentracyjnych trafiło około 70 tys. osób. To pokrywa się z danymi z drugiego raportu, a także z zeznaniami złożonymi przed polskim prokuratorem przez zastępcę gubernatora Franka dr. Józefa Bühlera (jego zdaniem 50-80 tys. deportowanych z Pruszkowa trafiło do obozów koncentracyjnych). Obraz byłby niepełny, gdybyśmy nie dodali, że na drogach do obozu lub podczas pobytu w Dulagu (a także po zwolnieniu z obozu) zginęli liczni chorzy, wyczerpani i ranni.
Wiadomo, że na cmentarzu w Tworkach jest pochowanych 512 osób z Dulagu 121, które zmarły między 16 sierpnia 1944 r. a 17 marca 1945 r. Z warsztatów kolejowych na Żbikowie ekshumowano 27 kwietnia 1945 r. - przenosząc na cmentarz w Pruszkowie - 82 nieznanych powstańców warszawskich, 50 cywili (w tym 23 kobiety i 8 dzieci). Część tych osób Niemcy zastrzelili na terenie obozu. Znane są relacje, że w połowie sierpnia 1944 r. (kilka dni po otwarciu obozu w Pruszkowie) przywieziono na pruszkowskie glinianki (przy ul. Lipowej) dwie ciężarówki z powstańcami, których Niemcy zastrzelili. Możliwe, że na miejsce kaźni trafiło 30-50 osób. Z egzekucji ocalał cudem mężczyzna lekko ranny w szyję. Uratowano go w znajdującym się kilkaset metrów od tego miejsca szpitalu na Wrzesinie.
Możliwe, że mężczyźni pochodzili z Domu Poprawczego w Strudze koło Warszawy. Kierownik domu ks. Jan Zawada złożył następującą relację o swoich podopiecznych (112 chłopcach): "Tych, których nie wymordowano w Ogrodzie Saskim, przyprowadzili Niemcy na drugi dzień do Pruszkowa i tam, kto nie zdążył uciec, 9 sierpnia wieczorem wystrzelano. Świadkiem tego był Stanisław Maciejewski, kapitan WP". Na cmentarzu w Gołąbkach w Ursusie znajdują się mogiły 70 znanych z nazwiska oraz 40 nieznanych warszawiaków. Na cmentarzu w graniczącym z Pruszkowem Komorowie pochowano 34 osoby. Są to osoby zmarłe między 5 września a 30 listopada 1944 r. Wśród nich był m.in. Aleksander Janowski, jeden z założycieli Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego. W Milanówku, gdzie było główne centrum szpitali ewakuowanych z Warszawy, spoczywa 295 osób zmarłych od września 1944 r. do lipca 1945 r. Nie są to wszystkie miejsca pochówku wypędzonych i zmarłych warszawiaków. Liczba zmarłych może sięgnąć kilku tysięcy.
Od ponad 60 lat utrwalała się liczba 650 tys. osób, które miały przejść przez Dulag 121. W rzeczywistości było ich około 250-300 tys. mniej. Trzeba jednak zauważyć, że przez wiele lat statystyki niemieckie nie były powszechnie dostępne i publikowane, a bardzo ważne i wartościowe źródło, jakim są wspomnienia polskiej tłumaczki obozowej z Pruszkowa, udostępnione zostało dopiero w 2006 r.
Mirosław Wawrzyński
Autor jest doktorem, wykładowcą nauk społecznych w Szkole Wyższej im. Kudlińskiego w Warszawie oraz autorem prac na temat społeczeństwa obywatelskiego i historii społecznej.
Polityka