Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Wybory 2015. Jak podejmujemy decyzje wyborcze?

Spora grupa wyborców wciąż nie wie, kogo poprze w niedzielę w drugiej turze wyborów prezydenckich. Wielu z nas w ostatniej chwili zdecyduje, przy czyim nazwisku postawić X. - Duża część wyborców, bo prawie jedna piąta, podejmuje decyzje dopiero nad kartką wyborczą. Jeszcze więcej w całym ostatnim tygodniu przed wyborami. Tak było podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku. Podejmujemy decyzje w momencie najbardziej intensywnych zabiegów perswazyjnych stosowanych przez partie polityczne - zwraca uwagę w rozmowie z Interią dr Radosław Marzęcki z Instytutu Politologii Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.

Co ma wpływ na nasze decyzje wyborcze?
Co ma wpływ na nasze decyzje wyborcze?/Rafał Oleksiewicz/East News

Dariusz Jaroń, Interia: Co decyduje o naszych preferencjach wyborczych?

Dr Radosław Marzęcki, Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie: W teorii ludzie podejmują decyzje na podstawie dwóch rodzajów przesłanek: racjonalnych i emocjonalnych. One zawsze się ze sobą mieszają. Są osoby bardziej podatne na wpływ irracjonalny oraz takie, które potrzebują "na chłodno" rozważyć wszystkie "za i przeciw".  Im wyższy poziom tzw. politycznego wyrafinowania obywatela, tj. jego zainteresowania polityką, wiedzy politycznej, orientacji w zjawiskach i procesach politycznych, tym mniejsza podatność na manipulację, a więc przekaz stricte emocjonalny. I na odwrót, większa wiedza powoduje, że trudniej nami manipulować.

- Tymczasem zdecydowana mniejszość Polaków przyznaje, że polityką interesuje się w stopniu dużym lub bardzo dużym. Dla większości stanowi ona sferę zbyt skomplikowaną, aby się w niej dobrze orientować. Wiedzą o tym politycy, dlatego komunikacja polityczna jest silnie przesycona emocjami, co istotne - najczęściej negatywnymi. To jedna strona medalu.

- Druga kwestia dotyczy pytania o kanały komunikacyjne: skąd czerpiemy wiedzę o polityce? I tu się okazuje, że dwa źródła są najczęściej reprezentowane: media (przede wszystkim telewizja) oraz kontakt bezpośredni z politykami, instytucjami itp. Nie trzeba być jednak ekspertem, aby ocenić, że proporcje pomiędzy nimi są znacząco zaburzone. To telewizja, działając na wyobraźnię, kształtuje nasze preferencje. Trzecia sprawa, to silne upartyjnienie polskiej polityki. To znaczy, że w pierwszej kolejności identyfikujemy partię, w drugiej dopiero kandydata. Słaba wiedza powoduje, że szyld partyjny uwiarygodnia danego człowieka.

Na ile decyzje o tym, na kogo oddamy głos są racjonalne, przemyślane, a na ile podejmujemy je pod wpływem impulsu?

- W wielu badaniach respondenci oficjalnie deklarują, że motywem ich głosowania jest "program wyborczy". Pozornie może się nam wydawać, że obywatele czytają te wielostronicowe dokumenty przygotowywane przez partie czy kandydatów na wybory. W praktyce jednak jest to pewien skrót myślowy. Program wyborczy jest synonimem hasła, np. "obniżę wiek emerytalny", "wprowadzę JOW-y" czy "popieram zgodę i bezpieczeństwo".

- Racjonalność procesów decyzyjnych jest pochodną poziomu wiedzy w danym temacie. Zwykli obywatele nie są politycznymi ekspertami. Warto też zauważyć, że Polacy bardzo długo zastanawiają się nad ostateczną decyzją. Duża część z nas, bo prawie jedna piąta, podejmuje decyzje dopiero nad kartką wyborczą. Jeszcze więcej w całym ostatnim tygodniu przed wyborami. Tak było podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku. Podejmujemy decyzje w momencie najbardziej intensywnych zabiegów perswazyjnych stosowanych przez partie polityczne.

Sporo słyszymy o mobilizacji elektoratu każdego z kandydatów. Spodziewa się pan wyższej frekwencji niż w pierwszej turze?

- Frekwencja będzie raczej niższa niż w pierwszej turze. Głównie dlatego, że brakować będzie wielu niszowych kandydatów, którzy mieli moc mobilizowania specyficznych grup wyborców. Pomijam już sprawę Pawła Kukiza, któremu udało się zmobilizować bardzo wielu młodych ludzi, którzy wcześniej nie głosowali.

PO i PiS mają twardy elektorat na zbliżonym poziomie. O wyniku wyborów mogą zadecydować wyborcy innych ugrupowań i kandydatów, którzy postawią na "mniejsze zło". Czym będą się kierować w niedzielę?

- To w dużej mierze zależy od ich motywacji wyboru w pierwszej turze. Jeśli ich głos był wyrazem sprzeciwu wobec władzy PO/PSL, to ich motywacja jest wciąż aktualna. Podobnie, jeśli chcieli, by do władzy nie doszło PiS. Ale są też wyborcy, dla których wyborczy "serial" skończył się w niedzielę 10 maja. To oni paradoksalnie mogą przesądzić o wyniku wyborów, ponieważ popularność obu kandydatów w drugiej turze jest na zbliżonym poziomie. Mogą - i powinni - więc wciąż czuć się ważni.

Andrzej Duda i Bronisław Komorowski zabiegają o głosy wyborców innych kandydatów. Jak działa mechanizm przenoszenia poparcia z jednego kandydata na drugiego? Wyborcy są podatni na takie zabiegi?

- Są mniej i bardziej "lojalne" elektoraty. Wyborcy, którzy są przywiązani do danego lidera z pewnością będą odzwierciedlać w swoich zachowaniach jego sugestie. Ale na takich wyborców trzeba spojrzeć bardziej szczegółowo. Ważna jest kwestia motywacji: kim dla mnie jest lider? Bo może być prawdziwie charyzmatycznym autorytetem, jak dla wielu swoich wyborców dzisiaj Paweł Kukiz. Ale może też być nadawcą komunikatów, które przyjmuje się w sposób pozbawiony refleksji.

- Wszystko zależy od samego lidera, ale przede wszystkim od jego zwolenników. Większość liderów partyjnych po pierwszej turze apeluje do rozsądku swoich wyborców, podkreślając ich wolną wolę. Niektórzy jednak, choć nie bezpośrednio, wysyłają sygnały z konkretnymi sugestiami. Spójrzmy na problem także od innej strony: deklaracja lidera może być przecież odzwierciedleniem nastrojów jego wyborców, którzy w większości i tak postąpiliby w określony sposób. Nawet bez tej podpowiedzi.

Załóżmy, że Paweł Kukiz tuż przed ciszą wyborczą napisze na Facebooku: zagłosuję na kandydata X. Co z taką wiedzą zrobią jego wyborcy?

- Mogą rozmaicie postąpić, dlatego, że nie wszyscy wyborcy Pawła Kukiza mieli tę samą motywację podczas głosowania w pierwszej turze. Ale sądzę, że jego elektorat w dużej mierze już w piątek będzie wiedział, co zrobi w niedzielę.

INTERIA.PL

Zobacz także