Prokuratura twierdzi, że jej organy podejmowały w każdym przypadku śledztwo. Większość spraw dotyczyła "namowy i pomocy do samobójstwa", a więc wszystkiego tego, co nazywane bywa eutanazją. Ale aż 27 postępowań toczyło się w sprawie "nieumyślnego spowodowania śmierci". Pod tym paragrafem kryją się m.in. błędy lekarskie, wskutek których pacjent odczuwał potężny ból i zdecydował się na samobójstwo. Większość spraw została umorzona przez prokuratorów, a 14 z nich wciąż jest w toku. - Dane są wstrząsające - powiedział "Dziennikowi" adresat raportu, rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski. - Jest znacznie gorzej, niż ktokolwiek mógł pomyśleć. Słyszałem dotychczas o 6 - 7 samobójstwach, nawet to wydawało mi się dużo. Tak dramatycznego sygnału nikt się nie spodziewał. Kochanowski zarzuca bezczynność rzecznikowi praw pacjenta - instytucji działającej przy Ministerstwie Zdrowia. - Zastanawiam się, gdzie był rzecznik, w czasie gdy ci ludzie odbierali sobie życie. Z moich doświadczeń wynika, że to jest instytucja działająca czysto formalnie - powiedział.