Wrzodak poinformował
Jeden z liderów LPR Zygmunt Wrzodak powiedział we wtorek, że to on poinformował dziennikarzy o tym, że kandydat na prezydenta Donald Tusk (PO) poręczył za osoby podejrzane przez gdańską prokuraturę.
Poniedziałkowe "Życie Warszawy" napisało, że Tusk kilka lat temu złożył poręczenie za dwie osoby podejrzane w jednej z największych afer finansowych na Pomorzu. Przed gdańskim sądem właśnie rusza ich proces.
Według Tuska, publikacja "ŻW" nie była przypadkowa. - Żadna sytuacja, żadna złośliwość, żaden hak nie sprowokuje mnie do tego, żeby szukać tego typu spraw wobec mojego konkurenta. Mam nadzieję, może to jest płonna nadzieja, że Lech Kaczyński wyciągnie z tej sytuacji wnioski - mówił Tusk w poniedziałek.
Tymczasem do poinformowania prasy o poręczeniach Tuska przyznał się poseł LPR Zygmunt Wrzodak. - Śmieszy mnie to, że posądzają o to Kaczyńskiego i Bóg wie kogo, bo była to moja i wyłącznie moja inicjatywa - powiedział Wrzodak.
Polityk wyjaśnił też, w jaki sposób dowiedział się o całej sprawie.
Jak powiedział, o Andrzeju M. - jednym z podejrzanych, za którego poręczył Tusk - usłyszał cztery lata temu, podczas spotkania z pracownikami rzeszowskich zakładów graficznych. To od nich miał dowiedzieć się, że M. prowadzi jakieś ciemne interesy i że "stoi za nim wicemarszałek Tusk". Wrzodak zainteresował się wówczas M., tym bardziej, że - jak mówił - jego nazwisko pojawiało się przy okazji afer również w innych zakładach, szczególnie w Zakładach Mięsnych w Kościerzynie.
Wrzodak mówił, że chciał się w końcu dowiedzieć, dlaczego M. nie został jeszcze skazany i chciał sprawdzić to w gdańskiej prokuraturze. To stamtąd dowiedział się, że za Andrzeja M. poręczył Tusk.
Wrzodak potrzebował już tylko dowodu "czarno na białym". - Prywatne śledztwo prowadziłem dwa, trzy tygodnie, jak już byłem pewien, że Tusk poręczał, powiadomiłem o tym dziennikarzy "ŻW" - wyjaśnił polityk Ligi.
Tusk, pytany, czy nie obawia się kolejnych ataków ze strony Wrzodaka, powiedział, że się nie obawia. - Obawiam się złych ludzi, ale nie obawiam się "rewelacji" pana Wrzodaka - dodał.
Rzecznik PiS Adam Bielan powiedział: "po tym jak Wrzodak przyznał się, że to on stoi za ujawnieniem przez "ŻW" sprawy poręczeń Tuska, PiS oczekuje przeprosin od pana Donalda Tuska za to, że w poniedziałek sugerował, że to my stoimy za publikacją "ŻW" i że jest to element brudnej kampanii ze strony sztabu Lecha Kaczyńskiego".
Na poniedziałkowej konferencji prasowej Tusk mówił, że chciałby, aby L. Kaczyński "umiał przypilnować i dyscyplinować członków swojego sztabu", którzy "dużo czasu i energii" poświęcają na "dyskredytowanie Platformy", a nie "promowanie własnego programu".
Na pytanie, czy za publikacją "Życia Warszawy" stoi środowisko Lecha Kaczyńskiego, odpowiedział natomiast: "Tego nie powiedziałem. Mam nadzieję, że tak nie jest, ale wolałbym, żeby Lech Kaczyński jednoznacznie to powiedział".
INTERIA.PL/PAP