Wojewoda mazowiecki: Nie wyłudzałem dokumentów
Wojewoda mazowiecki Wojciech Dąbrowski wyraźnie zaprzecza doniesieniom tygodnika "Wprost", który w swoim internetowym wydaniu podał, że samorządowcowi odebrano prawo jazdy m.in. za jazdę po pijanemu na rowerze. Według tygodnika Dąbrowski ów fakt zataił, a następnie próbował wyłudzić dokumenty z wydziału komunikacji. W związku z tym incydentem szef MSWiA Ludwik Dorn żąda od wojewody stosownych wyjaśnień.
oświadczył, że "nigdy nie usiłował wyłudzić jakichkolwiek dokumentów". Tygodnik "Wprost" w wydaniu internetowym, podał, że Dąbrowski, zatajając informację o tym, że policja zabrała mu prawo jazdy, w 2004 r. wnioskował do urzędu o wydanie mu wtórnika dokumentu.
Rzecznik wojewody Maksym Gołoś zapowiedział w rozmowie, że w czwartek rano wojewoda zorganizuje konferencję prasową, podczas której odniesie się do medialnych zarzutów pod swoim adresem.
"Wprost" przypomniał w środę, że 19 stycznia informował, iż w 2006 r. Dąbrowski został ukarany za jazdę po pijanemu rowerem m.in. zakazem prowadzenia pojazdów na 2 lata. Jak informuje "Wprost", Dąbrowskiemu nie odebrano wtedy prawa jazdy, bo wcześniej już je stracił - w 1996 r. policja zabrała mu dokument na ponad rok za przekroczenie liczby dozwolonych punktów karnych. By ponownie móc kierować samochodem, Dąbrowski powinien zdać ponownie egzamin. Według "Wprost" obecny wojewoda w 2004 r. chciał wyłudzić dokument z wydziału komunikacji na Pradze Południe, gdzie poprosił o wtórnik. "Urzędnicy stwierdzili jednak, że Dąbrowski nie ma prawa jeździć samochodem i dokumentu nie wydali" - podaje gazeta.
W rozmowie z "Wprost" Dąbrowski miał kilkakrotnie podawać różne wersje zdarzeń. "Najpierw powiedział, że nie występował o wtórnik prawa jazdy. Za chwilę sobie przypomniał, że o niego jednak występował. Co napisał we wniosku? - Nie pamiętam. Składałem go, bo skradziono mi dokumenty. Byłem napadnięty - mówił Dąbrowski" - podaje "Wprost". Jak podał tygodnik, wojewoda w kolejnej rozmowie "całą winę próbował zrzucić na urzędników i policjantów, którzy rzekomo mieli mu powiedzieć, że jego punkty karne zostały anulowane".
.
INTERIA.PL/PAP