Włocławek: Fali kulminacyjnej nie będzie
Fali kulminacyjnej we Włocławku już nie będzie - dowiedział się reporter RMF FM Tomasz Fenske w miejscowym Sztabie Kryzysowym. Najwyższy stan Wisły - 8,5 m - zanotowano w mieście ok. godziny 5 rano. Od tamtej pory poziom rzeki obniżył się o pół metra i - według prognoz - już się nie podniesie. Wpływ na to miało przerwanie wału przeciwpowodziowego pod Płockiem.
Polska walczy z wielką wodą - zobacz raport specjalny INTERIA.PL!
Po przerwaniu wału w Świniarach miliony metrów sześciennych wody, zamiast spłynąć w dół rzeki, rozlały się w gminie Gąbin i Słubice pod Płockiem.
Jednak nawet ta spłaszczona fala kulminacyjna w województwie kujawsko-pomorskim sprawia wiele kłopotów. Podtopiony jest Ciechocinek, osiedle Rudak w Toruniu, Solec Kujawski oraz ulice Przemysłowa i Portowa w Bydgoszczy. Marszałek województwa podjął decyzję o zakupie dodatkowych 2 milionów worków do budowania i uszczelniania umocnień.
Dzisiaj o północy zostanie zamknięty warszawski Wał Miedzeszyński. Droga na odcinku między Traktem Lubelskim a Trasą Łazienkowską pozostanie zamknięta do odwołania. Ulica będzie wyłączona z ruchu po tym, gdy przejedzie po niej ostatni dzienny autobus miejski.
Taką decyzję podjęła prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Wisła przerwała wał przeciwpowodziowy w miejscowości Świniary pod Płockiem. Ewakuacją obejmowanych jest 22 miejscowości w gminach Słubice i Gąbin na terenie powiatu płockiego oraz trzy w powiecie sochaczewskim. Sytuacja jest bardzo poważna.
Jak poinformowała rzecznik wojewody mazowieckiego Ivetta Biały, 25 miejscowości, które wyznaczono do ewakuacji, to tereny o powierzchni 8 tys. 600 ha, które już zostały zalane lub są zagrożone zalaniem. Z obszaru tego ma zostać ewakuowanych około 4 tys. osób, w tym 1150 dzieci oraz około 5 tys. zwierząt.
Ewakuacja trwa. Miejscowości nią objęte to: w powiecie płockim - oprócz Świniar - m.in.: Alfonsów, Borki, Dobrzyków, Jordanów, Juliszew, Korzeniówka Stara, Leonów, Nowa Korzeniówka, Nowe Wymyśle, Nowosiadło, Nowy Troszyn, Nowy Wiączemin, Piotrówek, Rybaki, Troszyn Polski, Zyck Nowy, Zyck Polski, a w powiecie sochaczewskim - Kępa Karlińska, Suchodół, Władysławów. Na terenie tym znajduje się 916 gospodarstw.
Biały podkreśliła, iż gdyby zagrożenie powodziowe wzrosło, liczba ewakuowanych może wzrosnąć nawet do 10 tys. osób. Zastrzegła przy tym, iż dotyczy to "najbardziej czarnego scenariusza" rozwoju sytuacji powodziowej.
Fala wezbraniowa dociera do Torunia
Ostojski poinformował, że fala wezbraniowa dociera już do Torunia, gdzie będzie długa tak samo jak w Warszawie. Do Fordonu dotrze w ciągu kilkunastu godzin.
Na Odrze fala kulminacyjna dotarła do Brzegu Dolnego, gdzie w godzinach 4-8 osiągnęła wysokość 960 - 980 cm. - Fala na Odrze charakteryzuje się tym, że trwa około 48 godzin, natomiast kulminacja tej fali trwa kilkanaście godzin i bardzo wolno się przesuwa - powiedział dyrektor IMiGW.
Według prognoz Instytutu, 28 maja ok. godz. 22 fala na Odrze dotrze do Słubic. Ostojski powiedział, że w Słubicach, Gozdowicach, Bielinku i Widuchowej prognozowane stany wody są niższe niż w trakcie powodzi w 1997 r.
Odmienna sytuacja jest na Warcie. Jak powiedział Ostojski, w Uniejowie fala kulminacyjna była niższa niż zaobserwowana w 1979 r., ale w Śremie ma ona być wyższa - osiągnie wysokość 555-565 cm (w 1979 r. było to 552 cm). Wyższy niż podczas powodzi w 1979 r. stan wody Warta ma osiągnąć także w Skwierzynie - będzie to 545-465 cm.
Według najnowszych prognoz IMiGW, nie ma podstaw do tego, by sytuację pogodową w nadchodzącym tygodniu oceniać jako groźną. Jak powiedziała synoptyk Małgorzata Tomczuk, obecnie tylko jeden z modeli sygnalizuje przejście przez Polskę niżu pod koniec tygodnia. Mógłby on dać jednak opady deszczu do 40 mm w ciągu doby, a taka ich wielkość nie jest porównywalna z opadami, które spowodowały tę powódź.
Ostojski podkreślił jednak, że obecnie nie ma możliwości wsiąkania wody w glebę, przez co nawet bardzo mały opad może powodować lokalne utrudnienia w prowadzeniu akcji przeciwpowodziowej i usuwaniu skutków powodzi. - Zima była tak łagodna, że praktycznie odbudowała wszystkie zasoby wodne w glebie. W zasadzie wszystko, co spada, od razu spływa - powiedział.
- Może to generować lokalne dodatkowe podtopienia i jest to na pewno utrudnienie. Nie będziemy mieli już jednak na pewno takiej sytuacji, jaką mieliśmy - że w ciągu jednego dnia spadł dwumiesięczny opad - dodał.
Pytany o to, kiedy sytuacja na polskich rzekach unormuje się, dyrektor IMiGW powiedział, że stanie się to dopiero, gdy wody opadną poniżej stanów ostrzegawczych. Wcześniej jednak fale wezbraniowe muszą wpłynąć do Bałtyku, a to przewidywane jest między 30 maja a 5-6 czerwca. Obecnie na około połowie rzek przekroczone są stany alarmowe.
- Doświadczenie pokazuje, że jeżeli nie ma opadów, to w momencie, gdy fale wezbraniowe wejdą do Bałtyku, potrzebujemy około dwóch do trzech tygodni, żeby sytuacja się unormowała - powiedział.
Polska walczy z wielką wodą - zobacz raport specjalny INTERIA.PL!