Wielki przewóz
Jesień to w Polsce czas bankructw turystycznych firm. W poprzednich latach pod koniec sezonu padały Aladin, Big Blue, El Greco. Teraz padł toruński Open Travel. Mechanizm jest zawsze podobny: turystyczny łańcuszek św. Antoniego.
Kiedy Open Travel Group się wywrócił, z osiedlowych kablówek zniknął kanał Podróże TV. W kłopotach znalazła się linia lotnicza Fisher Air (w tym tygodniu ma zawiesić loty), obsługująca czartery. Open Travel, kanał i linia należały do tego samego właściciela - spółki Podróże TV. To za pośrednictwem kanału sprzedawano podejrzanie tanie wycieczki do Ameryki Południowej.
Cała oferta Open Travel była pokazywana ze szczegółami na ekranie. Klient mógł się przekonać, jak wygląda plaża, hotel i basen. Firma zaś nie musiała drukować tysięcy katalogów i folderów. Mogła się obejść bez kosztownych biur, bo klienci rezerwowali wycieczki dzwoniąc do Telefonicznego Centrum Rezerwacji. Podróże TV chwaliły się, że stać je na niższe marże, niż pobiera konkurencja, ze względu na dochody z reklam emitowanych we własnej telewizji. Ale kiedy skończył się dopływ świeżych klientów, którzy finansowali wyprawy poprzedników, 1500 rodaków utknęło w tropikach. Tysiące innych, którzy już za swoje wczasy zapłacili, nigdzie z toruńskim biurem nie wyjedzie. Sprawa tym bardziej bulwersuje, że dotyczy naprawdę dużej spółki, z której usług w tym roku skorzystało 50 tys. osób. Jakie były kulisy tej spektakularnej plajty i rodowód jej bohaterów?
Polityka