Konrad Piasecki: Jaka następna odsłona w kontrataku Prawa i Sprawiedliwości. Jacek Kurski: Kontratak brzmi bardzo bojowo, a my chcemy bardzo spokojnie. Przewidujemy zorganizowanie zebrania, spotkania zwolenników rządu. Mówimy o tym wiecu warszawskim; spodziewamy się tysięcy ludzi. To ma pomóc PiS-owi odbudować swoją pozycję? Bo na razie wygląda to dramatycznie. To ma pomóc w uzyskaniu ponownego zaufania, policzenia się, wylizania ran i natchnienia nową nadzieją. A jaki PiS ma pomysł na zmianę sytuacji. A ta dziś wygląda tak: rząd mniejszościowy, nie ma widoków na poparcie, można tak trwać, ale długo się nie wytrzyma. Albo zbierzemy większość - a tu pojawiają się pewne wiarygodne widoki - albo będą przyśpieszone wybory, ale być może via konstruktywne wotum i jakiś nowy rząd, albo jakiś okres rządu mniejszościowego. Raport specjalny: Kryzys w koalicji Gdzie pan widzi te widoki na większość? Ja ich nie dostrzegam. To wynika ze struktury polskiego elektoratu. Teza jest oczywista - dwie partie ludowe nie mogą robić tego samego, czyli nie mogą być obydwie w rządzie czy opozycji, jedna musi być tu, druga tam; inaczej wzajemnie się znoszą i wykluczają. PSL jest skazany na koalicję z PiS-em czy też Samoobrona jest skazana na powrót do rozmów z Prawem i Sprawiedliwością? Na mój nos jedna z tych dwóch strategii jest bardziej wiarygodna psychologicznie, bardziej dostępna jest opcja PSL-owska. Dlatego że PSL potrzebuje się odbudować i nie ma lepszej możliwości wykazania się czy patriotyzmem, czy skutecznością w rządzeniu niż udział w rządzie. Na ile pan ocenia, że ta koalicja z PSL-em powstanie? Na 52,5 procenta. A pozostałe? Wybory wiosną. Dziękuję za rozmowę.