Walczymy z rakiem piersi
Z roku na rok jest ich coraz więcej. Chorują nastolatki, ich mamy i babcie. W tym roku rak piersi dotknie prawie dziesięć tysięcy Polek. Jeśli zostanie wcześnie wykryty - można go całkowicie wyleczyć.
O walce z rakiem piersi najwięcej mówi się w październiku, bo październik został uznany na świecie "Miesiącem szansy". Każdego roku w Polsce stwierdza się 100 tys. nowych zachorowań na raka piersi. Ryzyko zachorowania na ten nowotwór dotyczy co ósmej Polki.
Choć istnieje wiele sposobów walki z rakiem piersi - chirurgiczne usunięcie guza lub całej piersi wraz z węzłami chłonnymi - w większości przypadków nie zapewnia to długotrwałego przeżycia. Dlatego w celu uniknięcia przerzutów miejsce po zabiegu chirurgicznym musi zostać napromieniowane (radioterapia). Stosuje się także chemioterapię, która skutecznie niszczy rozsiane komórki nowotworowe, nie oszczędzając niestety zdrowych komórek, w tym komórek szpiku kostnego, odpowiedzialnych m.in. za obronę organizmu przed infekcjami.
Chemioterapii towarzyszą też krwawienia z nosa, błony śluzowej żołądka, wymioty. Kobiety często tracą włosy. - Współczesna medycyna poszukuje leków, które działałyby wybiórczo, jedynie na komórki nowotworowe, a nie
na zdrowe - mówił w Warszawie podczas wrześniowej konferencji naukowo-szkoleniowej poświęconej m.in. leczeniu raka piersi dr Tadeusz Pieńkowski z Centrum Onkologii w Warszawie. - Dąży się także do jak najwcześniejszego rozpoznania raka piersi. 80 proc. kobiet w Polsce, które mają raka, nie zgłaszają się
do lekarza, mimo że wyczuły u siebie pewne zmiany w piersiach - dodaje.
U około 30 proc. chorych na raka piersi, nowotwór ma bardziej agresywny przebieg. Jest to spowodowane nadmiarem tzw. receptora HER2 (naskórkowego czynnika wzrostu). W zdrowym organizmie odpowiada on za prawidłowy wzrost i podział komórek. W pewnych sytuacjach dochodzi jednak do niekontrolowanej produkcji receptora HER2, a tym samym następuje cykl niezliczonych i nieprawidłowych podziałów komórek - tak rozwija się rak. Jednym z ostatnich osiągnięć i największych nadziei w terapii nowotworów piersi jest znalezienie białka,
które blokuje receptor HER2 i w ten sposób hamuje rozwój nowotworu. Obecnie w wielu krajach, m.in. w Stanach Zjednoczonych, Szwajcarii, Brazylii, Izraelu, dostępny jest lek, który działa na komórki raka posiadające nadmiar receptora HER2. Lek ten działa wybiórczo i precyzyjnie. Blokuje receptor, nie uszkadzając przy tym innych komórek. Pacjentki w ten sposób leczone nie cierpią na wymioty, wypadanie włosów, nie są tak podatne na infekcje. Rak piersi jest jedną z najczęstszych chorób nowotworowych występujących u kobiet. W Polsce zachorowania na ten nowotwór stanowią 19 proc. wszystkich zachorowań na nowotwory złośliwe. Co roku z powodu raka piersi umiera 5 tys. Polek. Wiele z nich miałoby szansę przeżycia, gdyby wcześniej zgłosiły się do lekarza.
Dariusz Godlewski z Ośrodka Profilaktyki Epidemiologii Nowotworów w Poznaniu przyznaje, że lobbing na rzecz pomocy chorym kobietom w Polsce dopiero raczkuje, ale za parę lat ma szansę stanąć na nogi. - Jeśli polityk
może pomóc, niech pomoże. Ale niech nie robi z tego spektaklu politycznego - powiedział Godlewski. By stworzyć lobbing, należy zorganizować grupę, która zwróci na siebie uwagę mediów. - Za mediami przyjdą politycy - stwierdził Godlewski. Niestety, pomagają tylko nieliczni. Reszta zapewne wychodzi z założenia, że kobieta po amputacji piersi może się obejść bez protezy. Tymczasem proteza kosztuje w Polsce kilka tysięcy złotych. - Nawet
jeśli Kasa Chorych zapłaci część pieniędzy, to i tak jest to duży wydatek - podkreśla szefowa łódzkich amazonek, Danuta Dobryska.
Jeśli ten temat jest wam bliski, przyjdźcie w najbliższą sobotę na Marsz Życia i Nadziei. Jak co roku Krakowskim Przedmieściem przejdą kobiety, mężczyźni - wszyscy ci, którzy walczą z rakiem bądź już z nim wygrali.
Marsz Różowej Wstążki zacznie się w samo południe.