W Pałacu Prezydenckim wciąż żałoba
"Na życzenie marszałka Bronisława Komorowskiego w Pałacu Prezydenckim nie odbywają się żadne uroczystości. Ja natomiast nie ingeruję w to, co się dzieje na drugim piętrze pałacu, w prywatnych apartamentach pary prezydenckiej" - zapewnia w wywiadzie dla "Metra" Jacek Michałowski, pełniący obowiązki szefa Kancelarii Prezydenta RP.
Michałowski mówi m.in. o tym, że flaga na Pałacu Prezydenckim będzie opuszczona do momentu wyboru nowego prezydenta. Marszałek Komorowski tylko pełni obowiązki Prezydenta RP, a w całym urzędzie nadal panuje nieformalna żałoba po szokującej katastrofie.
Pytany o to, co się stało z dokumentami, które prezydent Lech Kaczyński zostawił na biurku 10 kwietnia, odpowiada: "Tymi sprawami zajmował się i zajmuje pan minister Maciej Łopiński, do którego mam pełne zaufanie. Zabezpieczenie dokumentów podlega jego kompetencjom i oczywiście sekretariatowi prezydenta. Poza wszystkim regulują to stosowne, jednoznaczne przepisy. Wiadomo, które dokumenty należy umieścić w archiwum, a które maja charakter prywatny i należy przekazać je córce. Minister Łopiński był przyjacielem śp. pana prezydenta. Ma moralne prawo zadecydować o tym, co zrobić z papierami, których nie trzeba ulokować w archiwum kancelarii".
Michałowski przyznaje, że w Pałacu Prezydenckim był "może cztery czy pięć razy". "Miejscem mojej codziennej pracy jest biuro Kancelarii Prezydenta przy ul. Wiejskiej, w sąsiedztwie budynków Sejmu. Codziennie wielokrotnie "kursuję" tam i z powrotem z dokumentami do podpisu marszałka Sejmu, wykonującego obowiązki głowy państwa" - mówi.
Zwraca też uwagę, że jeśli ktoś z Kancelarii Prezydenta RP zamierza się angażować w kampanię, to powinien z tego urzędu odejść lub wziąć urlop: "Mam bardzo jasny obowiązek: przeprowadzić kancelarię przez wybory tak, aby była daleko od kampanijnego napięcia, żeby nikomu nie udało się jej w kampanię wciągnąć".
Więcej o obecnej sytuacji w Kancelarii Prezydenta RP w poniedziałkowym "Metrze".
INTERIA.PL/PAP